piątek, 10 kwietnia 2015

(Recenzja) Tove Jansson - Muminki #1

Premiera pierwszego tomu zbiorczego wydania komiksowych „Muminków”, autorstwa Tove Jansson, nie należała do specjalnie szczęśliwych. Wydawnictwo Eneduerabe kilkukrotnie przekładało datę sprzedaży tego tytułu. Początkowo premiera miała się odbyć na MFKiG 2014 (stąd też obecność wydawnictwa na tej imprezie), lecz ostatecznie do rąk czytelników tytuł ten trafił kilka miesięcy później.





Komiksowa wersja opowieści o sympatycznych trollach liczy sobie ponad siedemdziesiąt opowieści z czego dwadzieścia jeden Tove stworzyła ze swoim bratem, a kolejne pięćdziesiąt dwie historie są już autorstwa samego Larsa Janssona. Polskie wydanie zaplanowane zostało na pięć części, a w pierwszej z nich otrzymujemy możliwość zapoznania się z czterema historiami. Doskonałym uzupełnieniem komiksów są oczywiście nie tylko książki napisane przez autorkę rodem z Finlandii, ale i seria animacji, którą zapewne pamiętają polscy czytelnicy, jako że pokazywana ona była w paśmie przeznaczonym na dobranockę w publicznej telewizji. „Muminki” jak widać to całe przedsiębiorstwo, które wraz z wszelkiego rodzaju pamiątkami tworzy rentowny biznes. Co ciekawe jednak, sama autorka sprzeciwiała się bezmyślnemu wykorzystaniu wizerunku, stworzonych przez nią postaci.


W ramach ciekawostki warto wspomnieć też, że Muminek po raz pierwszy ukazał się w satyrycznym piśmie „Garmie”, do którego ilustracje tworzyła autorka. Wówczas to bohater (nazywany „niuchacz”), którego pokochało tak wiele osób, nie przypominał dzisiejszej wersji – był on zdecydowanie szczuplejszy, miał mniejszy nos, a jego zadaniem było komentowanie bieżących spraw politycznych. Dopiero w 1946 r. przybrał on postać, którą znamy dziś. Trzeba też wspomnieć, że prawdopodobnie nie byłoby w ogóle „Muminków”, gdyby nie wuj autorki Einar i... wojna. Ten pierwszy niejako wynalazł je, gdyż to w historiach, które przekazywał on Tove, przestrzegał ją, aby nie podjadała wieczorami, gdyż z szafki wyjdą zimne trolle. Druga kwestia to działania wojenne, których była świadkiem (m.in. ataki ZSRR na Finlandię w 1944 roku), a które miały ogromny wpływ na jej twórczość. Jansson znana była z tego, że gardziła wojną, a w pisaniu szukała ucieczki od grozy światowego konfliktu. Sprawy nie ułatwiała też rozbieżność poglądów z ojcem, który był zagorzałym antysemitą i nacjonalistą. W takiej sytuacji „Muminki” miały być jej lekarstwem na zło, co widać już w pierwszej książkowej historii „Osobliwa podróż Muminka”, w której to bohaterowie szukają domu na zimę i opiekują się porzuconym Ryjkiem.

„Muminki” to nie tylko przygodowa historia dla dzieci, ale i cenne opowieści dla starszych czytelników, którzy odnajdą w nich coś zupełnie innego niż najmłodsi. Analogiczna sytuacja ma miejsce przy muminkowych komiksach, które również doskonale sprawdzą się jako lektura dla bardziej dojrzałych czytelników. Komiksy te pierwotnie ukazywały się w prasie, przez co mają one charakterystyczną oprawę, czyli paski liczące sobie od dwóch do czterech kadrów. Poszczególne paski łącza się w jedną pełną historię, co odróżnia je od innych przedstawicieli tego gatunku, jak choćby „Garfielda”, gdzie jeden pasek tworzył zamkniętą całość. W wypadku Muminków czytelnik musiał zbierać (a konkretnie kupować) gazetę przez dłuższy czas, aby zapoznać się całą historią.


Charakterystyczny jest też oszczędny sposób rysowania, w którym to m.in. przez ograniczone miejsce autorka pomija zbędne szczegóły, a przy tym wykorzystuje każdy milimetr kadru. Dzięki temu nawet ramki oddzielające poszczególne kadry, służą opowiedzeniu historii lub przynajmniej jako jej tło. Podobnie sytuacja przedstawia się ze (EDIT: słowną) narracją, a mówiąc wprost jej brakiem. Na palcach jednej ręki można podliczyć sytuacje, w których autorka decyduje się na dopowiedzenie czegoś poza dymkami dialogowymi. Wszystko co najważniejsze opowiadane jest poprzez rozmowy poszczególnych postaci (EDIT: jak i za sprawą samych rysunków).

W całym albumie, aż roi się od bohaterów, których znamy z serii animowanej czy książek. Już w pierwszej części dostaniemy zresztą możliwość spotkania praktycznie wszystkich najważniejszych postaci, tworzących „muminkowe uniwersum”. Poza Tatą i Mamą widzimy też Pannę Migotkę, Włóczykija czy Ryjka, którzy są bohaterami niezliczonej ilości przygód.

Przeżywane przez bohaterów historie można odbierać zresztą dwojako, co właśnie powoduje, że „Muminki” trafiają często w gusta również dorosłych odbiorców. Poza zwykłą przygodą, twórczość Tove Jansson może być odbierana również jako satyra i wyśmianie wad społeczeństwa. Doskonałym przykładem może być tu jedna z historii umieszczonej w pierwszej części – „Muminki na Riwierze”, w której autorka rozprawia się z mitem nadęcia spowodowanego pieniędzmi i sławą, a także ludzkiej próżności, co w oczywisty sposób można odnieść do choćby dzisiejszych „gwiazdek” pojawiających się tu i ówdzie. Zdecydowanie docenić trzeba więc fakt, że mimo upływu tak wielu lat historie prezentowane przez Jansson są nadal aktualne.


Ciekawy wydaje się też odbiór postaci występujących w komiksie. Kojarzące się ze słodkimi i nieporadnymi trollami poszukującymi wrażeń, w komiksowych historiach sprawiają niekiedy wrażenie dość nieprzyjemnych, jak choćby Muminek w pierwszej opowieści, który za wszelką cenę wyrzucić chce ze swego domu przybyłych gości. Dopiero wraz z upływem czasu i lepszym zapoznaniem się z bohaterami, zaczynamy ich lubić, przyzwyczajać się do nich, a co za tym idzie stają się nam one bliższe.

Na koniec należałoby odpowiedzieć na pytanie: czy warto było czekać na nowe polskie wydanie „Muminków”? Myślę, że tak i ci, którzy do tej pory nie mieli okazji, powinni zajrzeć do tego komiksu. Muminki to postacie kultowe, które na zawsze wpisały się w obraz popkultury i z tego choćby powodu wskazanym byłoby poznać przygody przyjacielskich trolli. Poza tym jest to też całkiem udana rozrywka, która może służyć do wspólnego spędzania czasu z najmłodszymi. Zamiarem autorki podczas tworzenia pasków było to, aby i dorośli znaleźli w niej coś dla siebie i w moim przekonaniu część z nich na pewno zagłębi się w lekturze i da się wciągnąć w świat wykreowany przez fińską pisarkę. Świat ten ukazany jest z humorem, dominuje w nim przygoda, ale służy on przy okazji do piętnowania błędów ludzkiego postępowania.

Po pierwszy tom „Muminków” warto też sięgnąć ze względu na doskonałą jakość polskiego wydania. Duży format, twarda oprawa i gruby papier komponują się z czarno – białym, oszczędnym stylem rysunku Tove Jansson, podkreślając jego wszystkie zalety. Ci, którzy pierwszy tom już nabyli z pewnością czekają na kolejne odsłony muminkowej serii.

Muminki #1

Scenariusz: Tove Jansson
Rysunek: Tove Jansson
Wydawnictwo: EneDueRabe
Data publikacji: 01.2015
Liczba stron: 96
Format: 220x310 mm
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Wydanie: I
Cena: 49,90 zł





2 komentarze:

  1. Naprawdę fajny tekst. Tylko z tą narracją popełniłeś kiks. W komiksie (niemal) nie ma narracji słownej (czy też słownych komentarzy do obrazków), ale narracja jako taka jest, bo rysunki opowiadają historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie!

      dziękuję bardzo za zwrócenie uwagi na ewidentne niedopowiedzenie, a zasadniczo na niedokładne wyrażenie swoich myśli. Pozwoliłem sobie dokonać delikatnej edycji (korzystając z sugestii) tak, aby wszystko było już jasne.

      ps. dziękuję za opinię i pozdrawiam.

      Usuń