sobota, 5 lutego 2022

(Recenzja) Bartosz Sztybor, Piotr Nowacki, Łukasz Mazur - Niebieska Kapturka

„Zastanawiać się to rozkminiać. Sztuka to świnia, muka to kiła. Przyglądać się to obcinać. Spać to kimać, wąchać to kirać. Chodzić - poginać, lipa to przypał. Atmosfera to klima…”. „Wykminić – to uświadomić sobie, a zakumać – to zrozumieć…”. Co łączy obydwa cytaty? Nic. Poza tym, że dzięki nim można określić Bartosza Sztybora mianem Pezeta polskiego komiksowa. Skumajcie jego kolaborację z Piotrkiem Nowackim, której efektem jest „Niebieska Kapturka”, czyli mocno „ziomowa” wersja bajki o babci, która nie ogarnęła, przez co zjadł ją wilk. Chociaż komiks ma już swoje lata – powstał w ramach Pokembrów w 2016 roku – to ja zapoznałem się z nim dopiero ostatnio, po tym, jak kupiłem egzemplarz na ostatnim Rumia Comic Con. I to kolejny z powód, dla którego warto bywać na takich melanżach. Można wyczaić na nich takie perełki jak niniejszy komiks.

No dobra, ale już tak na poważnie to, co w tym komiksie jest takiego, że warto go poznać? Na pewno przede wszystkim robotę robią tutaj dialogi, albo raczej powinienem powiedzieć tekst, a po drugie sam pomysł na sparodiowanie tej znanej skądinąd bajki. Dawno już się tak nie uśmiałem podczas lektury komiksu, jak właśnie wtedy, gdy dorwałem w swoje ręce „Niebieską Kapturkę”. I choć lekturę komiksu można porównać do obejrzenia teledysku Pezeta – „Slang”, gdyż mniej więcej trwa tyle samo czytanie i oglądanie, to te kilka krótkich minut jest czymś, co się pamięta na długo niczym najlepsze hip-hopowie biby, na których się bywało swego czasu. Ten wszechobecny slang, dowcip, lekkość i pomysłowe spojrzenie na „Kapturka” sprawiają, że komiks ma moc, a czytelnik od razu dobry humor. Cały ten komiks to jeden wielki żart w najlepszym znaczeniu tego słowa. To rzecz, która swoją luzacką atmosferą – pamiętacie „Chłopaczków z Sąsiedztwa”? – przyciągają i wywołują salwy śmiechu. Zajebiste w tym są też swego rodzaju odniesienia i kalki, którymi Sztybor się posługuje, jak babcia, która obczaja cały kwadrat czy las, po którym wożą się miejscowe ziomki. Nie sposób wymienić wszystkich tych elementów, ale w swojej de facto prostocie ta historia jest zbliżona do geniuszu. Podkreślę więc jeszcze raz – ależ się przy tym komiksie genialnie bawiłem.



Nie sposób pominąć tutaj też roli Jaszcza, który swoimi rysunkami, ozdobił ten komiksowy hip-hopowy stuff. I znów jak zawsze postaci są „cartoonowe” i znów, jak zawsze są one stworzone charakterystyczną dla Piotrka kreską i znów, jak zawsze korzysta on z podobnych trików i zagrań i znów JAK ZAWSZE całość wygląda genialnie. Nie wiem, jak ten gość to robi, ale choć całość pozornie wygląda tak, jak każdy inny jego komiks, to za każdym razem obcowanie z jego rysunkami jest prawdziwą przyjemnością. Babcia z „Niebieskiej Kapturki” wygląda przekozacko! Fajnym pomysłem było równie skorzystanie z takiego, a nie innego formatu tej wydanej w twardej oprawie publikacji. Na pewno nadaje to jej dodatkowego charakteru.


„Niebieska Kapturka” to rzecz ze wszech miar wyborna. To komiks, który sprawi, że będziecie się śmiać do rozpuku, to komiks, który możecie czytać sami, ale równie dobrze możecie też z dzieciakami, to w końcu świetne panaceum na chujowy humor. Polecam waszej uwadze, bo dowcip jest solidny i pozbawiony prostactwa. To genialna rysunkowa opowieść pod hip-hopowy bit, w której Sztybor jest nowojorskim MC, a Jaszczu DJ-em niczym DJ600V. Duetowi towarzyszy hypeman w osobie Łukasza Mazura, który dał od siebie kolory i projekt okładki. Ogarniajcie temat i wbijajcie na bibę! Polskie komiksowo ma w końcu swoje Beastie Boys (hehehe)!


Niebieska Kapturka

Rysunki: Piotr Nowacki
Scenariusz: Bartosz Sztybor
Okładka i kolory: Łukasz Mazur
Wydawca: Tashka
Wymiary: 21.5x18.5cm
EAN: 9788364634215
Ilość stron: 64
Data wydania:2016-05-05


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz