czwartek, 14 października 2021

(Recenzja) Rafał Szłapa - Bler: Generator czerni

Jeśli „Bler – Generator czerni” powstawał rzeczywiście w takim terminie, o jakim autor mówił podczas spotkania w czasie MFKiG to „wielki szacun”. Nie martw się Rafał, nie zdradzę tajemnicy – w końcu spotkanie nie było nagrywane przez Jarka Ejsymonta, więc masz szczęście. Od krótkiego żartu zrozumiałego dla obecnych na spotkaniu z Rafałem Szłapą zacząłem, natomiast czas przejść już do samego komiksu.




Na wstępie zaznaczę, że „Półka” objęła patronatem ten komiks, natomiast poniższy tekst będzie ze wszech miar uczciwy, bo uważam, że komiks się sam obroni, nie trzeba mu specjalnie słodzić. Fakt patronatu powoduje natomiast inną rzecz. Już na dniach (weekend?) na „Półce” pojawi się konkurs, w którym będzie do wygrania egzemplarz komiksu z autografem Rafała. Zaglądajcie więc regularnie, a macie dużą szansę na wygraną.


Przygody superbohatera z Krakowa, który de facto superbohaterem nie jest, znane są czytelnikom już od kilku dobrych lat. Rafał Szłapa praktycznie na każdą kolejną edycję Festiwalu w Łodzi szykuje dla fanów nową produkcję. „Bler” przeszedł naprawdę długą drogę od człowieka ratującego potrzebujących z opresji takich, jak przemoc domowa to tego, kim jest i z czym musi się mierzyć obecnie. „Bler – Generator Czerni” to jednak całkowicie nowe rozdanie w uniwersum, to opowieść, zupełnie inna od tego, co widzieliśmy dotychczas. Baaa ośmielę się zaryzykować, że to część, którą można czytać bez dokładnej znajomości poprzednich odsłon. To też „Bler”, w którym tytułowego bohatera…nie ma za wiele. Tak, zdaje sobie sprawę, że to może dziwić, ale naprawdę tak jest. Krakowski artysta komiksowy dużo tym zaryzykował, gdyż istnieje szansa, że nie każdemu z czytelników przypadnie takie zagranie do gustu. Jak bowiem wiadomo, przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Czy jednak w rzeczywistości jest się czego obawiać?

W mojej opinii absolutnie nie. Choć najnowszą odsłonę „Blera” można uznać za rewolucyjną względem poprzednich odsłon, to jednak jest ona w tej rewolucji wręcz genialna. Wszystko zaczyna się, gdy Bler przekazuje nam informację o tym, że niedługo umrze, natomiast nadal jest wiele rzeczy do zrobienia. Kierując niejako te słowa bezpośrednio, do mnie, do Ciebie do każdego, kto komiks czyta, Szłapa burzy tzw. czwartą ścianę, od razu uderzając nas między oczy i wciągając w całą historię. I rzeczywiście jest to jedna z nielicznych scen, w których ten nietypowy „trykociarz” występuję. Główne role zwyroli i bohaterów przejmują inni, część z nich już znamy z poprzednich odsłon, część poznajemy właśnie teraz. I doskonale oni wczuwają się w swoją rolę, sprawdzają się w niej na tyle, że nawet przez moment nie czujemy się źle z tym, że nie ma samego Blera, choć to w końcu komiks o nim.


Rafał wykreował naprawdę ciekawą historię z pogranicza sensacji, superhero (ciekawe czy tylko ja będę miał skojarzenia z X-men) i…cyberpunka. Tak nawet i duch cyberpunka się nad tym komiksem unosi. Nie jest już to jednocześnie ot zwykłe ratowanie kota z drzewa czy wystraszonej kobiety przed złodziejami a dużo grubszy temat. Mało tego, absolutnie nie spodziewajcie się, że wszystko się wyjaśni w tej odsłonie. Nie ma na to szans, gdyż Szłapa igra z nami, odkładając rozwiązanie na kolejne odsłony. A jest na co czekać, bo dzieje się tutaj naprawdę wiele, a to, co jest godne podziwu to fakt, w jaki sposób autor poprowadził fabułę tego komiksu, aby znalazła się w tym miejscu, w którym jest. Pamiętać bowiem trzeba, że przecież początkową „Bler” miał składać się z dwóch lub trzech odsłon. A tymczasem jest ich dużo więcej i z każdą kolejną poprzeczka jest podniesiona coraz wyżej.


„Generator czerni” to historia, w której splatają się ze sobą losy kilku niesamowitych postaci, które to muszą walczyć z wrogiem, który pozornie wydaje się niezwyciężonym. Bohaterowie ci mają swoje motywacje, ale też zmieniają się ich charaktery w trakcie historii i w trakcie walki z nietypowym, bo cybernetycznym przeciwnikiem. Tego typu podejście do opowieści jest dla tej serii zdecydowanie novum, które jednak idealnie wpisuje się w jej rozwój. Jest ona bowiem tak samo dynamiczna, przepełniona akcją, jak poprzednie odsłony. Od początku Szłapa nie odpuszcza, wrzucając bohaterów swojej historii w wir wydarzeń. Bez liku jest tu więc pościgów, pojedynków różnego rodzaju, ale i zwrotów akcji. Komiks staje się przez to wyborną rozrywką z przemyślaną fabułą i naprawdę dobrymi rysunkami.


Rafał Szłapa ma swój styl rysowania, ma swoją charakterystyczną kreskę, którą prezentuje przy okazji każdego kolejnego „Blera”. Czytelnicy, którzy mieli do czynienia z poprzednimi odsłonami, doskonale więc orientują się, na co mogą liczyć. Rafał ze swoją ugruntowaną już pozycją na rynku jest, wszakże gwarantem oprawy graficznej stojącej na wysokim poziomie. Realistyczna kreska, paleta kolorów, która kształtuje charakter i atmosferę komiksu i dynamiczny sposób kadrowania, w którym poukładane kadry przenikają się z planszami, w których można dostrzec dawkę zaplanowanego chaosu. To wszystko znajdziecie „Generatorze Czerni”

Starzy fani z pewnością i bez namawiania po komiks sięgną – w końcu wynik zbiórki na wspieram.to o czymś świadczy. Nowi, którzy się jeszcze zastanawiają, czy dać mu szansę powinni porzucić wszelkiego rodzaju obawy. „Bler” jest bowiem wybornym pełnym pasji i akcji komiksem, który doskonale sprawdzi się w roli komiksowej rozrywki. Ciężko jest de facto określić grupę docelową dla tej publikacji, gdyż dosłownie każdy, kto porusza się po komiksowym poletku znajdzie w nim coś dla siebie. Komiks roku? Za wcześnie o tym decydować, natomiast na pewno komiks, który trzeba poznać. Bardzo szczerze i uczciwie polecam.

Bler - Generator czerni

Autor: Rafał Szłapa
Wydawnictwo: Blik Studio:
Liczba stron: 52

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz