sobota, 7 grudnia 2019

(Recenzja) Tajfun - nowe przygody - Antologia

„Tajfun” zadebiutował na rynku wydawniczym w 1984 r. i w ciągu wielu lat zyskał status bohatera i komiksu kultowego, a jego ojciec, Tadeusz Raczkiewicz, choć nie zdawał sobie z tego długo sprawy, zyskał wieczne uznanie. Pierwotnie na rynku dostępne były cztery komiksy serii, po latach Mandragora wydała kolejny, a na 30-lecie Ongrys dostarczył na rynek efektowne zbiorcze wydanie przygód Tajfuna.






Najlepszym dowodem na ogromną popularność blond agenta jest album, który miał premierę na tegorocznym MFKiG. Album, za który odpowiada Planeta Komiksów, a który jest swoistym hołdem złożonym Raczkiewiczowi. Antologia zbiera kilka historii stworzonych przez grupę komiksiarzy opowiadających zupełnie nowe przygody Tajfuna. I choć w tego typu sytuacjach nie da się uniknąć porównań do oryginalnej serii, to jednak w tym tekście będzie nieco inaczej. Fanów tej kultowej produkcji do zakupu zapewne przekonywać nie trzeba, czego więc robić nie będę, natomiast warto podpowiedzieć, czy ci, którzy nie są „wyznawcami” tego tytułu, mają w nim czego szukać. Sprawa nie będzie prosta, ale spróbujmy.




Tajfunowa antologia to dziewięć historii umieszczonych w świecie wykreowanym przez Raczkiewicza. Historii ze sobą niepowiązanych, będących typowymi shortami. Nad każdym z nich pracował inny z komiksowych artystów, przez co trudno też mówić w tym przypadku o jakiejś spójności tej antologii. Ot taki zbiór luźnych historii. Czy należy traktować to jako wadę? Niekoniecznie. Żaden z twórców, którzy publikują w tym zbiorze, zapewne nie chce aspirować do miana następcy Raczkiewicza, a raczej chce dołożyć swoją cegiełkę do tego komiksowego hołdu. Nie jest mi znany klucz doboru artystów, którzy pojawili się w antologii, natomiast są to nazwiska dość znane, aczkolwiek niekoniecznie kojarzące się z twórczością w stylu „Tajfuna”. Należy bowiem pamiętać, że oryginalna seria to komiks utrzymany w klimacie science fiction, w którym jest mnóstwo akcji i przygód. I trudno uznać, żeby np. Jakub Topor miał doświadczenie w tego typu komiksach. Zbiór ten jest więc również doskonałą szansą, aby zobaczyć, jak autorzy odnajdują się w dość obcej im konwencji. Po lekturze mam wrażenie, że najlepiej wypadł w niej Paweł Gierczak. „Giera” wraz z Arkadiuszem Klimkiem stworzyli – z wykorzystaniem ciekawego zabiegu przeplatania swoich rysunków – najciekawszą opowieść.

Trzeba przyznać, że choć szata graficzna nie jest spójna, tak większość scenariuszy dość dobrze nawiązuje do pierwowzoru. W kolejnych historiach nie brakuje więc akcji, pościgów, pięknych kobiet i walk wręcz. W końcu „Tajfun” trochę z tego zasłynął, że kobiety były seksowne, a nawiązań i inspiracji filmami kung-fu nie brakowało. I wspomniane elementy też znajdują się w nowych przygodach. Dość powiedzieć, że momentami można odnieść wrażenie, że Raczkiewicz nawet nie pomyślał, żeby aż tak mocno uwypuklać seksualność Kriss i Maar. Nie brakuje w tych historiach również postaci, które już kiedyś widać było w komiksach, ale może nie odgrywały pierwszoplanowej roli. I choć najbardziej cieszyć się będą z tego właśnie najwierniejsi fani serii, to mam wrażenie, że ci, którzy nie czytali dotąd „Tajfuna”, szybko się odnajdą w tym świecie. Poszczególne historie są niezwykle różnorodne graficznie. Mamy tu czyste science fiction, ale mamy też odniesienia do wampirów. Mało tego wspomniany już wcześniej Topor i Talaga stworzyli rzecz, która ma tylko bardzo luźny związek z bohaterem Raczkiewicza. Rzeczona różnorodność może być traktowana dwojako zarówno jako zaleta, jak i wada tej antologii. Nie jest tu na pewno nudno, ale z drugiej strony może to utrudniać odbiór osobom, które liczyły na klasyczną kontynuację przygód kosmicznego agenta. Bo trochę cały ten komiks jest pełen sprzeczności. Nie sposób nie odmówić mu uroku, ale z drugiej strony jest dość nierówny i osobom, które nie miały do czynienia wcześniej z Tajfunem, nie do końca podkreśli kultowość tej postaci.



Warto jednak podkreślić ogromną i bardzo dobrze wykonała pracę wydawnictwa, które opublikowało tę antologię w bardzo zacnej formie. Gruba oprawa (dwie okładki do wyboru), świetnej jakości papier i szeregu dodatków sprawiają, że to cenny „eksponat” w komiksowych zbiorach. I o tych dodatkach kilka słów. Na początku historii możemy przeczytać wywiad z autorem i ojcem Tajfuna, który daje ciekawe spojrzenie na tę serię. Na końcu z kolei dostajemy galerię fanartów od polskich twórców. Ogląda się ją naprawdę wybornie.

Podsumowując – czy antologia nowych przygód jest warta zakupu? Z pewnością najbardziej trafi do fanów oryginalnej serii, którzy ucieszą się, że po raz kolejnych ich ulubiony bohater ożywa. Czy inni też się w niej odnajdą? Myślę, że dla nich może być to udana lektura, ale nie będzie to pozycja obowiązkowa.

„Tajfun - nowe przygody - Antologia”

Scenariusz: Bartłomiej Sztobryn, Wiktor Talaga, Maria Lengren, Nikodem Cabała, Mariusz Zabdyr, Andrzej Włudecki, Paweł Gierczak, Maciej Pałka
Rysunki: Adam Kmiołek, Marcin Nowakowski, Monika Laprus-Wierzejska, Piotr Rosner, Mariusz Zabdyr, Nikodem Cabała, Paweł Gierczak, Arkadiusz Klimek, Maciej Pałka, Jakub Topor, Tomasz Marcinkiewicz (kolorysta), Patryk Cabała (kolorysta) + obszerna galeria fanartów od różnych twórców!
Publicystyka: Waldemar Miaśkiewicz, Michał Siromski, Maria Lengren
Wydawca: Planeta Komiksów
Data wydania: 28.09.2019 r.
Ilość stron: 160
Druk: kolorowy
Oprawa: twarda, szyto-klejona
format: A4
ISBN okładka A: 978-83-955059-2-8
ISBN okładka B: 978-83-955059-3-5
Cena: 99,90 zł
Tekst ukazał się pierwotnie na portalu paradoks.net.pl


1 komentarz:

  1. >na 30-lecie Ongrys dostarczył na rynek efektowne zbiorcze wydanie przygód Tajfuna<

    Kiedy i pod jakim tytułem? Bo na Gildii widzę już wyprzedane prastare wydanie Mandragory zawierające tylko trzy części. Tak pytam, bo wydań Ongrysu pewnie sami pracownicy wydawnictwa rozkiminić nie potrafią - pod względem informacji to wybitni partacze.

    OdpowiedzUsuń