„Batman – Ziemia Jeden” to dwuczęściowa historia, która pozwala nam jeszcze raz zapoznać się z genezą "Człowieka-Nietoperza". To również opowieść, która ukazuje nam tę postać nieco obdartą z superbohaterskiej otoczki, skupiając się na bardziej ludzkim obliczu. Dwie części, które w Polsce zostały wydane przez Egmont w ramach "DC Deluxe", sprawiły mi pewien problem z jednoznaczną oceną, gdyż pomimo niewątpliwych zalet (potwierdzonych zdaniem innych czytelników i recenzentów) w mojej opinii mają one również wady czy po prostu pewne rozwiązania, które nie do końca mnie przekonały. Warto pamiętać, że te dwie części tworzą zamkniętą całość, co zdecydowanie ułatwia lekturę tego komiksu, gdyż nie musimy pakować się w kolejną długą serię. Jako całość zostały też przeze mnie ocenione.
Przede wszystkim zastanawiam się, jak bardzo duża istnieje potrzeba (i gdzie jest jej kres) wielokrotnego opowiadania (czy to w komiksach czy to w filmach) tej samej, z założenia, historii w nieco tylko zmieniony sposób? To nie jest tylko kwestia tego komiksu, ale całego uniwersum DC i Marvela. Po co ruszać coś, co przecież było już ukazane. Po co pokazywać różne genezy danej postaci, po co te wszystkie restarty itp. W pewnym momencie człowiek zaczyna się w tym wszystkim gubić i jednocześnie zaczyna zadawać sobie pytanie, która wersja jest tą obowiązującą, która jest „prawdziwa”. Jak zginęli rodzice Bruce’a Wayne'a, jak swoje „dwie twarze” zyskał Dent, czy z innego podwórka dlaczego do cholery Ciocia May jest nagle taka młoda itp. itd. Moim zdaniem pewnych wypowiedzianych i narysowanych już historii nie powinno się zmieniać. "Ziemia Jeden" natomiast to czyni, z czym, nie ukrywam, mam pewien problem. Pierwszy tom tej mini serii m.in. zadaje pytanie o to, jak zginęło małżeństwo Wayne'ów. Kto kryje się za tą okropną zbrodnią, czy była ona zaplanowaną intrygą polityczną (co całkowicie zmieniłoby dotychczasowe postrzeganie tej sytuacji) czy może całkowicie przypadkowy zbieg okoliczności. Jeśli to drugie to trochę to rozwiązanie jest mało prawdopodobne i nieco infantylnie poprowadzone – mam tu na myśli zachowanie młodego Bruce’a, który pierwszemu lepszemu młokosowi grozi bogactwem swoich rodziców. Przepraszam, ale ja tego nie kupuję.
Druga rzecz, która była małym zgrzytem to to, że nie do końca uwierzyłem w ludzkie oblicze Batmana. Scenarzysta komiksu stara się pokazać, że Batman to nie jakiś nadczłowiek o superbohaterskich zdolnościach, a zwykły facet, który chce dowiedzieć się, kto zabił jego rodziców. Korzysta w tym celu z kilku wynalazków i siły mięśni. Jeśli tak to, jakim cudem unika śmierci w tak wielu niebezpiecznych sytuacjach?! Ciężko jest uwierzyć, że zwykły człowiek mógłby dokonać tego co on, podobnie jak w to, że ewentualne rany pojawiające się na ciele w żaden sposób nie przeszkadzają mu podjąć się kolejnych wyzwań. Taką wyjątkową nieśmiertelność można wytłumaczyć sobie czytając komiks trykociarski, ale jeśli twórca historii wmawia nam, że Batman to zwykły człowiek z ludzkim obliczem, to wówczas mi osobiście zaczyna już coś w tym zgrzytać i zapala się czerwona, kontrolna lampka.
To takie dwa elementy, które rzucają cień na, w gruncie rzeczy, doprawdy świetną historię. Jak już wspomniałem wcześniej, w „Ziemi Jeden” obserwujemy zmagania Batmana, chcącego wyjaśnić zagadkę śmierci swoich bliskich. To jednak nie wszystko, gdyż za całą tą sytuacją kryje się dużo więcej. Korupcja, mieszanie się świata przestępczego z polityką, czy zbrodnie dokonywane przez pospolitych (i nie tylko) łotrów. Komiks ten wypełniony jest mrocznym klimatem, ogromną dawką akcji i wieloma świetnymi rozwiązaniami zaproponowanymi przez scenarzystę Geoffa Johnsa. Taką perełką w tej koronie może być scena z kobietą ratująca Batmana z jednej opresji, gdy ten trafia przypadkiem na jej balkon. I choć w nawale akcji zapomniałem już praktycznie o tej scenie, okazało się, że to jeden z ważniejszych elementów fabuły i ogromne zaskoczenie dla czytelnika. I jeśli nie do końca uwierzyłem w wizję ludzkiego oblicza Batmana to z drugiej strony, bez trudu zostałem „kupiony” przez scenarzystę w sprawie samego Gotham. Jest ono mroczne, brudne, a w każdym zakamarku czai się zło. W tym wszystkim musi się odnaleźć nie tylko „Gacek”, ale i szereg innych postaci. I tu przechodzimy do chyba sedna tej opowieści, a mianowicie do jej bohaterów. Johns przelał na karty komiksu dużą ich rzeszę i poza nielicznymi wyjątkami są one bardzo realistyczne i ciekawe. Poczynając od Gordona i jego partnera, którzy są od siebie tak przecież odmienni, odgrywając rolę dobrego i złego gliny ze swoimi problemami i podejściem do otaczającej rzeczywistości, poprzez Alfreda, który nie jest tu poczciwym starcem i opiekunem posiadłości Wayne’a, a wytrenowanym w boju żołnierzem, a kończąc na łotrach w osobie Ridlera czy Pingwina. Ten drugi zresztą również nie przypomina nam postaci w tradycyjnym "batmanowym" spojrzeniu (choćby pierwszy film o przygodach "Człowieka-Nietoperza"), a raczej mafioza polityka, co przywodzi nam rozwiązanie, które zaserwowali nam twórcy serialu „Gotham”. Poza nimi są jeszcze Dentowie, "Urodzinowy Chłopiec" (będący praktycznie główną postacią pierwszej części) i jedna osoba, której nazwiska nie zdradzę, żeby nie psuć zabawy w odkrywaniu tego faktu samodzielnie. W całej tej wybornej grupie średnio wypada jeden osobnik, a mianowicie Crocs który, choć odgrywa znaczącą rolę w tej opowieści, to jednak jest skonstruowany nieco niedbale. Jak szybko się pojawia, tak szybko znika, a w międzyczasie jeszcze korzysta z dobrodziejstwa domu Waynów, po to tylko, aby w następnej scenie z powrotem być już w brudnych ściekach równie brudnego miasta. Po lekturze komiksu nie wiadomo o nim praktycznie nic, a ewentualnym plusem jest jej wielowymiarowość tzn. ciężko odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, czy to postać pozytywna, czy jednak negatywna.
Oddać natomiast trzeba autorowi scenariusza, że w bardzo zręczny sposób operuję on fabuła, która bez wątpienia interesuje czytelnika i sprawia, że lektura obydwu części to prawdziwa frajda. „Ziemia Jeden” nie byłaby jednak tym, czym jest, gdyby nie to, że kawał genialnej roboty wykonał odpowiadający za rysunki Gary Frank.
Jego wizja Gotham jest tym, czego to miasto tak naprawdę potrzebuje, aby stać się miejscem, w które czytelnicy uwierzą, i w którym swój przyczółek znajdą największe zakapiory. Niezwykle mroczne i klimatyczne miejscówki wielokrotnie wywołują ciary na plecach. Nad niezwykle realistyczną kreską autora można się rozpływać w zachwytach, podobnie jak nad jego umiejętnościami ukazywania emocji na ludzkich obliczach. Gra mimiką nawet na wpół osłoniętej twarzy Batmana zachwyca i sprawia, że każdy bez najmniejszego trudu odgadnie jakie emocje targają poszczególnym bohaterem. Świetnie też wypada żonglowanie rozmiarami kadrów, gdzie mniejsze mieszają się z całostronicowymi planszami. Całość nabiera przez to dodatkowego charakteru, któremu w niczym nie ustępuje ogromny dynamizm wyłaniający się rysunków. Sceny walk wręcz, których nie brakuje, są niezwykle efektowne, podobnie jak różnego rodzaju wybuchy. Bez wątpienia jest to jeden z najlepiej narysowanych komiksów, które miałem przyjemność czytać w ostatnim czasie.
Pomimo tych kilku elementów, które może nie do końca (ale tak zupełnie subiektywnie) mi odpowiadały, mini seria „Ziemia Jeden” jest historią bardzo efektowną i trzymająca w napięciu. Tworząca zamkniętą całość opowieść będzie przystępna i zrozumiała dla wszystkich, nawet dla tych, którym postać Batmana jest raczej obca. Natomiast ci, którzy żyją z „Człowiekiem-Nietoperzem” na co dzień, znajdą tu kolejną wersję powstania szeregu znanych im postaci, ale też otrzymają bardzo zręcznie napisaną i poprowadzoną historię. Jej zaletą będzie z pewnością też to, że pomimo lat, które upłynęły między powstaniem pierwszej i drugiej części, zachowuje ona ciągłość stylistyczną i równie wysoki poziom. Śmiało więc polecam ten komiks wszystkim, którzy zaczytują się w trykociarskich historiach.
Twitter --> Jarosław_D
Batman - Ziemia Jeden tom 1 i 2
Scenariusz: Geoff Johns
Rysunek: Gary Frank
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Egmont
Tytuł oryginalny: Batman: Earth One
Wydawca oryginalny: DC Comics
Format: 180x275 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie, internet
ISBN-13: 9788328118041
Wydanie: I
Cena z okładki: 69,99 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz