„Magazyn Coś” to jeden z moich ulubionych magazynów dostępnych na rynku. Dlatego też tym mocniej ucieszyłem się, że osoby odpowiedzialne za to pismo, planują „wejść” w wydawanie komiksów i to komiksów nie byle jakich, bo takich, które pochodzą z tzw. „złotej ery”. Pulpa pełną gębą i dość odważny ruch, gdyż chyba nikt wcześniej nie podjął się w Polsce takiego zadania.
I tu zaczęły się jednak dość strome schody. Od publicznego ogłoszenia tego faktu minęło dość dużo czasu (pierwsze wzmianki pochodzą bodajże z 2014 roku), a pismo na rynku się nie pojawiało, co wzbudzało pewne zniecierpliwienie, ale i zwątpienie osób nim zainteresowanych, czemu dawali oni wyraz na komiksowych forach. W zasadzie komiksowy magazyn nie pojawił się do tej pory, gdyż na rynku nie ma go w wolnej sprzedaży, a pismo trafiło do kilku szczęśliwców, którzy upolowali na allegro nakład testowy dostępny w ilości kilku sztuk. Jednym z nich na szczęście byłem ja. Niestety wydawnictwo, którego nakładem ukazuje się „Magazyn Coś” i „Złota Era Komiksu” dało się już poznać z niedotrzymywania terminów i kilku innych aferek jak ta, która na światło dzienne wyszła za sprawą Katarzyny Babis ilustratorki „Projektu Tequilla”. W międzyczasie jeszcze wynikały opóźnienia i przekładanie premier kolejnych numerów magazynu (cały czas czekamy na nowy numer) czy przekształcenie pisma z magazynu „Coś na progu” w „Magazyn Coś”. Niestety błędy i wpadki pojawiają się cały czas, jak choćby drobne wprowadzenie w błąd nabywców rzutu testowego, gdy wydawca informował, że paczki już zostały wysłane, podczas gdy tak naprawdę nastąpiło to wiele dni później. Obiecanych gratisów też nie było (chyba że to zakładki, które już wcześniej dodawano do „Cosia”, ale jak wtedy wytłumaczyć słowa wydawców tłumaczących, że opóźnienie wysyłki nastąpiło ze względu na oczekiwanie na dostawę właśnie dodatków?). Tego typu sytuację podkopują trochę zaufanie fanów i klientów. Zdecydowanie lepiej napisać wprost: „przepraszamy, jest obsuwa, ale wysyłamy za »ileś tam« dni” i tego się trzymać. Pisze o tym nie dlatego, żeby krytykować dla krytyki, ale dlatego, że uwielbiam efekt pracy wydawnictwa i bardzo dobrze mu życzę, więc zależy mi, żeby byli na rynku jak najdłużej i jak najlepiej odbierani. Warto więc nad tego typu elementami popracować. Mam nadzieję chłopaki, że się nie obrazicie.
Ok, ja swój egzemplarz mam (ciekawe czy będzie to biały kruk, czy jednak na rynku ukaże się w końcu ten pierwszy numer) należy więc odpowiedzieć na pytanie, czy warto na niego czekać?
Sam pomysł wydawania pulpowych komiksów z mocno odległych już lat jest moim zdaniem posunięciem genialnym. Myślę, że wiele osób interesuje, co wówczas się tworzyło i czytało i pismo to ma naprawdę szansę osiągnąć sukces. Również sama forma zaproponowana przez wydawnictwo robi bardzo pozytywne wrażenie. Magazyn można podzielić na dwie części. Pierwsza zdominowana jest przez publicystykę, która przybliża nam samą „złotą erę komiksu”, której poświęcony jest projekt czy wpływ, jaki wywarła na niego wojna. Teksty dość krótkie, ale napisane ciekawie i posiadające sporą dawkę wartości merytorycznej. Szczególnie ten drugi z wymienionych jest godny polecenia, gdyż jest to przedruk fragmentu artykułu z pisma wydawanego w czasie II Wojny Światowej. Bardzo cenna rzecz. Dalsza część publicystyczna poświęcona jest autorom poszczególnych komiksów, co jest fajnym wprowadzeniem do głównej części lektury, czyli tego, na co każdy czeka.
W pierwszym numerze pisma znalazło się miejsce dla czterech historii a wśród nazwisk takie tuzy komiksu jak Steve Ditko i Jack Kirby! Ok, już na tym etapie mógłbym tekst zakończyć, bo same te dwa nazwiska powinny sprawić, że magazyn rozejdzie się w moment. Wszystkie komiksy oparte są, podobnie jak macierzyste pismo, na grozie i horrorze. Czy przetrwały one próbę czasu? Zdania pewnie będą podzielone, choćby ze względu na specyficzną narrację i mocno „przegadane” dymki, ale jeżeli jesteśmy w stanie to zaakceptować, to są to naprawdę niezłe historie, które w wielu wypadkach zaskakują zaproponowanymi pomysłami, ale też sporą dawką odważnych scen. Nie wiem tylko, czy dobrym pomysłem jest umieszczanie środka historii („Frankenstein”), gdzie nie znamy ani początku, ani nie mamy pewności, że poznamy zakończenie. Lepiej skupić się według mnie na tzw. „one shotach”, gdzie cała historia zamyka się w jednym numerze pisma. Jakość wydania pisma również zasługuję na pochwały i to pomimo tego, że momentami niektóre fragmenty komiksów są nieco rozmazane, nie mówiąc już o kolorach, które wychodzą poza swoje ramki. Pamiętajmy jednak, że są to tytuły stare, z czasów, gdzie wydruk był na zupełnie innym poziomie, a wydawnictwo zapewne nie przerabiało, ani nie poprawiało tu za wiele, zostawiając wszystko tak jak w oryginale. Trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić. To do czego mógłbym się przyczepić to drobnostka, a mianowicie brak informacji kto jest autorem komiksu na pierwszej jego stronie. Aby się tego dowiedzieć, trzeba wracać do spisu treści, co nie jest specjalnie wygodne. Poza tym dostajemy naprawdę dobrej jakości papier i sztywną oraz lakierowaną okładkę co sprawia, że magazyn czyta się bardzo fajnie i też nieźle się prezentuje. Nawet dość niewielki rozmiar pisma nie jest tu wielkim problemem. Pomimo początkowych obaw, format taki wystarcza, aby wszystko było czytelne. Odpuścić ewentualnie można było sobie reklamę „Tequilli”, która jest raczej zamkniętym projektem.
Celowo nie skupiałem się na recenzowaniu poszczególnych pozycji umieszczonych w zbiorze, aby dać czytelników szansę poznania pisma jako takiego. Komiksy, jak łatwo się domyślić, stoją na wysokim poziomie, choć to starocie heh. Jeśli pojawią się kolejne odsłony, a jakość wydania pozostanie taka sama, wówczas będzie można skupić się na ocenianiu samych historii.
Podsumowując – uważam, że pomimo wpadek przytoczonych w pierwszym akapicie (mam nadzieję, że wydawcy się za to nie obrażą) ”Złota Era Komiksu” jest pismem, które trzeba poznać i, które powinno być ogólnodostępne. Obcowanie z komiksami osób takich jak Ditko jest nie lada przyjemnością i to aktualnie tak naprawdę jedyna szansa, na to, aby zapoznać się z nimi w rodzimym języku. Mam więc nadzieje, że chłopaki szybko nadrobią zaległości i ruszą pełną gębą z tym i kolejnymi numerami pisma. Polecam i mocno kibicuje!
Złota Era Komiksu #1 (nakład testowy)
Ilość stron: 50
Druk: kolor
Autorzy: różni
Wow, nie słyszałam ani o tym czasopiśmie, ani o pomyśle na wydawanie komiksów, ale teraz jestem mocno zaintrygowana :D
OdpowiedzUsuńPromocja trochę widać szwankuje, choć z drugiej strony najpierw pismo musi się ukazać, żeby je reklamować. Warto trzymać rękę na pulsie :)
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o tym czasopiśmie. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż chyba wiem co w najbliższym czasie będę czytać :)
OdpowiedzUsuńŻyczę tego, ale obecnie znalezienie tego pisma graniczy chyba z cudem. Dopóki nie wyjdzie normalny nakład będzie ciężko zdobyć raczej.
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuń