niedziela, 22 maja 2016

(Info) "Grimm Fairy Tales" już wkrótce w Polsce - krótka rozmowa z Wydawcą.

Od jakiegoś czasu możemy zaobserwować w Polsce (kolejny)komiksowy "boom". Na rynku pojawiają się, jak grzyby po deszczu, nie tylko same komiksy, ale i wydawcy. Wybór tytułów jest ogromny i różnorodny, a teraz na polu gry pojawił się kolejny wydawca - "Okami", który wkracza do "komiksowa" z tytułem nieco kontrowersyjnym, ale i intrygującym.








"Grimm Fairy Tales", bo o tym tytule mowa to opowieści oparte na motywach baśni Grimm w nieco zmienionej formie i z nieco kontrowersyjną stylistyką. Komiksy te ukazywać się będą w formie zeszytowej z różnymi wariantami okładek. Zainteresowani znajdą tu informacje na temat tego polskiego wydania.

Na początek, korzystając z okazji, przeprowadziłem krótką rozmowę - swoisty wywiadowy short - z wydawcą w osobie Rafała Maja. Zapytałem go m.in. o to skąd taki wybór na debiut i dlaczego forma zeszytowa. Zapraszam do lektury. Jeśli macie jakieś nurtujące Was pytania możecie wrzucać je w komentarzu, przekaże je Wydawnictwu Okami.



Jesteście debiutującym na rynku wydawnictwem, skąd pomysł, aby wejść do branży i to teraz, gdy komiksów jest przecież tak wiele?

Przez kilka ostatnich lat pracowałem dla jednego z wydawnictw komiksowych i jego sklepu. Z powodu różnych okoliczności życiowych postanowiłem jednak rozpocząć pracę na własny rachunek, a że na pracy z komiksami znałem się najlepiej, wybór był oczywisty. Szybko udało mi się znaleźć osobę, która we mnie i mój projekt uwierzyła. Asia pracuje ze mną cały czas, jest moją prawą ręką i nieocenioną pomocą przy ciągle rozwijającej się firmie.

Jakie macie plany na przyszłość? Planujecie już kolejne tytuły czy pozostajecie przy tym jednym?

Oczywiście, że planujemy kolejne tytuły. Jesteśmy w trakcie rozmów z kilkoma zagranicznymi wydawcami oraz polskimi twórcami.

Podejrzewam, że dużo nie jesteście stanie zdradzić, ale może uda się uchylić rąbka tajemnicy: jaka tematyka, czy komiksy ze Stanów czy europejskie, jakieś nazwisko polskiego twórcy i czy ewentualnie będziecie utrzymywać formę zeszytów. 

Nie mamy zamiaru się ograniczać. Jesteśmy skłoni wydać wszystko, co uznamy za dobre, niezależnie czy będzie to twór azjatycki, amerykański czy europejski. Nie podchodzimy też do wydań zeszytowych jako do jedynej słusznej formy wydawania komiksów. W przyszłości na pewno wydamy jakiś tytuł w wydaniu zbiorczym (acz nie będą to „Grimmy”), a nawet coś w wersji elektronicznej. Mogę już nawet powiedzieć, że mamy w planach wydawanie książek. Na chwilę obecną będą u nas dominować raczej komiksy zagraniczne. Jednak jeszcze wszystko przed nami.

Jak na debiut wybrany przez Was tytuł jest dość kontrowersyjny. Skąd taka a nie inna decyzja?

„Grimm Fairy Tales” jest tytułem kontrowersyjnym głównie z powodu stylistyki swoich okładek i tego, że pierwsze zeszyty były rysowane przez jeszcze niedoświadczonego rysownika. Jednak gdy wziąłem do ręki tomy serii, nie patrzyłem na nie pod kątem okładek czy kilku gorzej narysowanych kadrów. Zwróciłem uwagę na tematykę. Seria opowiada o problemach współczesnej młodzieży, takich jak konflikty z rodziną, prześladowanie w szkole i podejścia do inicjacji seksualnej. Wybraliśmy ten tytuł właśnie z tego powodu, że odnosi się często do sytuacji, w których może się znaleźć wielu młodych ludzi.

Jak wyglądał proces pozyskiwania licencji na ten komiks, jakie spotkały was trudności? Opowiedzcie proszę więcej na ten temat.

Średnio mogę mówić o szczegółach. Ale akurat rozmowa z Zenescope poszły wyjątkowo sprawnie. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to profesjonalna firma.

„Grimm Fairy Tales” nie ma – w kilku miejscach – zbyt dobrej prasy. Jako komiks uznawany jest za taki, w którym dominuje golizna i mało treści. Jak zachęcilibyście czytelników, aby jednak dali mu szansę?

Tak jak już wspominałem, tytuł ten porusza problemy nastolatków, co sprawia, że młody czytelnik może się z tym łatwo utożsamić, a starszy w niektórych z nich może dostrzec siebie sprzed lat. Możliwość utożsamienia się z bohaterami jest moim zdaniem jedną z kluczowych elementów związania się z jakimś tytułem, a ten to umożliwia. Trzeba się jednak nastawić, że te historie są raczej proste, przez co nie każdemu mogą przypaść do gustu.

W sieci często też padają pytania czemu forma zeszytowa a nie album. No właśnie. Dlaczego?

Nie ukrywajmy, że forma zeszytowa niesie wiele korzyści. Weźmy pod uwagę kolekcjonerów – przy zeszytach o wiele łatwiej wprowadzić warianty okładkowe dla poszczególnych numerów, dzięki czemu każdy może wybrać taką grafikę, jaka najbardziej przypadła mu do gustu. Dodatkowo jest to format lekki i poręczny. Te argumenty padały najczęściej w trakcie rozmów wewnętrznych, gdy decydowaliśmy się na wydanie „Grimmsów...” właśnie w tej formie.

Zamierzacie wejść z tym komiksem do kiosków i Empików czy może sieć dystrybucji obejmie wyłącznie sklepy specjalistyczne?

W najbliższym czasie nasze tytuły nie będą dostępne w Empiku i w kioskach, ale nie wykluczamy tego w przyszłości.

Planujecie wydanie jednego zeszytu w miesiącu. Na ile jest to realne założenie?

Na chwilę obecną to osiągalne tempo, w innym wypadku nawet nie bralibyśmy go pod uwagę. Na ten moment nie planujemy tego zmieniać.

Jak z perspektywy nowego wydawcy i osoby od dosyć dawna działającej na rynku komiksowym wygląda obecna sytuacja na rynku? Gdzie Okami upatruje swojej szansy na sukces i czy rynek jest jeszcze na tyle chłonny by przyjąć nowe tytuły (których co miesiąc wychodzi mnóstwo) i nowe wydawnictwo? Wydawcy mangowi dość zgodnie potwierdzają, że jest dobrze, ale też musi nastąpić przesilenie i krach. Jak to wygląda z Waszej strony?   


Zacznę od tego że rynek komiksowy nie jest już od dawna jednolity, to raczej zbiór różnych rynków. Rynek mangowy na ten przykład drastycznie różni się od rynku komiksu superbohaterskiego. Mają kompletnie odmienne targety. Oczywiście można wśród osób czytających mangi znaleźć takie które czytają też komiksy superbohaterskie, ale większa część rynku mangowego ich nie czyta. Tak więc potencjalny krach na rynku mangowym nie oznacza również krachu dla rynku komiksu superbohaterskiego i vice versa. Oczywiście krach w jednym rynku miał by wpływ na pozostałe, ale nie tak destrukcyjne jak mogło by się wydawać. Fakt, że ten konglomerat istnieje i że poszczególne rynki zaczynają dzielić się na jeszcze mniejsze najlepiej świadczy o tym, że sytuacja na ogólnie pojętym rynku komiksowym jest bardzo dobra. Śmiem nawet powiedzieć że lepsza niż kiedykolwiek w przeszłości. Uważam, że jest miejsce jeszcze dla nowego gracza, ponieważ pojawia się coraz to więcej możliwości, które może on wykorzystać. A co do miejsca Okami w tym wszystkim, powiem tylko, że mam dla swojej firmy już upatrzone miejsce na rynku.


                                                                                                     Twitter --> Jaroslaw_D

Szczegóły techniczne pierwszego zeszytu:

Scenariusz: Ralph Tedesco, Joe Tyler
Kolor: Lisa Lubera
Szkic: Joseph Dodd
Tusz: Justin Holman
Wydawnictwo: Okami
Wydanie I: 5/2016
Tytuł oryginalny: Little Red Riding Hood
Wydawca oryginalny: Zenescope Entertainment
Rok wydania oryginału: 2005
Liczba stron: 24
Format: 170x260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Wydanie: I
Cena z okładki: 14,99 zł (17 zł warianty w limitowanej edycji po 100 sztuk)




1 komentarz:

  1. Okładki rzeczywiści przywodzą na myśl erotykę w scenerii fantasy. :P

    OdpowiedzUsuń