czwartek, 19 maja 2016

(Recenzja) Maciej Pałka, Daniel Gizicki, Ireneusz Mazurek, Bartosz Sztybor - Laleczki

„Laleczki” Macieja Pałki świętowały w ubiegłym roku jubileusz dziesięciolecia. Wydany własnym, sumptem w 2005 roku komiks, został w dużej mierze przeredagowany, poprawiony i udoskonalony poprzez dodanie dodatkowych stron do scenariusza Gizickiego, Sztybora i Mazurka i ponownie wprowadzony do sprzedaży w ramach "Strefy Komiksu" Roberta Zaręby. Od tego czasu minęło jednak już trochę czasu, gdyż to „nowe” wydanie ukazało się na rynku w roku 2010.






W taki oto sposób komiks ten żyje i prezentuje się kolejnym grupom czytelników komiksów w Polsce. Nazwiska twórców, osobom interesującym się polską sceną komiksową, są powszechnie znane, i myślę, że nie trzeba ich specjalnie przedstawiać. Lepiej miejsce poświęcić samemu komiksowi, który również (zdaje się) zapadł w pamięć czytelnikom. Tak można przynajmniej sądzić po bardzo pozytywnych recenzjach, które ukazały się w Sieci po premierze odnowionego wydania. W kilku z nich padały podobne pochwały, jednak również jeśli chodzi o zarzuty to te także w jakiś sposób się na siebie nakładały. Dziś, po tych wielu latach, i ja wrócę do tego tytułu, który był jednym z trudniejszych do ocenienia z jakimi miałem okazję się spotkać.



Dość napisać, że zanim w ogóle podjąłem się jakiejkolwiek próby tej oceny (sam nie wiem jak ona w ostatecznym kształcie wyjdzie), przeczytałem ten komiks dwukrotnie jednego dnia. Po pierwszej jego lekturze niestety niewiele z niego zrozumiałem i tak naprawdę jeszcze mniej wyniosłem. Połączenie nieco rwanego stylu narracji Pałki, z bardzo trudną w odbiorze kreską autora spowodowało, że po komiksowym seansie w głowie pozostał jedynie chaos. Chwila odpoczynku, jeszcze mocniejsze skupienie swojej uwagi na zeszycie, ale też (szczerze trzeba przyznać) posiłkowanie się tekstami internetowymi, które w jakiś sposób pozwoliły mi wyjaśnić moje wątpliwości (nie mylić z opieraniem się na nich podczas wydawania swojej opinii) i momenty, które nie do końca były dla mnie jasne. „Wymagający” to pierwszy przymiotnik, który kojarzy mi się z „Laleczkami”.

Pozornie wszystko jest łatwe i (nie)przyjemne. Po katakliźmie, który ogarnął Ziemie przeżyli tylko nieliczni. Część schroniła się w miastach lewitujących nad powierzchnią (tych można nazwać szczęśliwcami), inni zostali niezwykle brutalnymi i niegrzeszącymi inteligencja mutantami (ci mieli mniej szczęścia), a jeszcze inni chronią się przed nimi w prymitywnych schronach (ci z koleimieli największego pecha...). W taki oto warunkach przyrody trwa walka o przetrwanie, czyli pomyśleć można sobie, że klasyczne postapo, może nawet trochę na zasadzie Mad Maxa. Nic bardziej mylnego, gdyż postapo owszem jest tu obecne, ale jeszcze więcej tu elementów horroru. Ci, którzy przeżyli żyją zgodnie z zasadą, że rację ma ten, który silniejszy i bardziej bezwzględny, a dodatkowo jeszcze ludzkie mięso i krew stało się najcenniejszą zdobycia, będąc pożywieniem i lekarstwem jednocześnie. W tej chwili bez trudu możemy wyobrazić sobie jaką te elementy w połączeniu z bezwzględnym, opustoszałym światem tworzą historię. Wszechobecny mord, brutalność, perwersja...to wszystko składa się na świat ukazany w „Laleczkach”. Co ciekawe autor nie zdradza nam za wielu szczegółów dotyczących miejsca, w którym toczy się akcja. Maciej Pałka jest skąpy jeśli chodzi o prezentowanie nam gotowych rozwiązań, każąc nam bardzo mocno się wysilać, aby odnaleźć się w tym pesymistycznym nastroju.



Nawet, wydawać się może, pozytywne postaci w osobie Lemuela, który wraz z ojcem szuka rozwiązania braku tlenu na zdewastowanej Ziemi powodują, że jest to tytuł jeszcze bardziej dołujący. Ścierające się ze sobą poglądy tej dwójki i wbijająca w mózg szpila w postaci zachowanej wiary w ludzkość pomimo wszystkiego tego co się wydarzyło wcześniej - „Tam muszą być dobrzy ludzie” zostają z nami jeszcze długo po lekturze. Reszta ukazanych postaci to kwintesencja zła, powodująca niekiedy wręcz obrzydzenie. Uczucie to potęgowane jest obrazkami Pałki. Stworzone przez nie postacie są brzydkie i budzące odrazę, coś na zasadzie kanibali z horroru „Wzgórza mają oczy” (z którymi część postaci mi się skojarzyła).

Ok, pytanie tylko co sprawia, że tytuł ten jest taki trudny w odbiorze i dlaczego w ogóle taki jest? Myślę, że to kwestia złożoności kilku elementów. Po pierwsze scenariusz, który jak już wcześniej wspomniałem jest skromny jeśli chodzi o dialogi i podawanie na tacy gotowych rozwiązań. Scenariusz momentami nie jest do końca spójny i jasny przez co wymaga całkowitego skupienia, które i tak nie gwarantuje, że wszystko będzie dla nas jasne od pierwszego momentu. Wydaje mi się też, że brakuje w tym tytule jakiegoś motywu przewodniego, który pociągnąłby cały komiks. Ani praca naukowców, ani przeprowadzanie przez Babilon przez niejaką Maczetę takim w mojej opinii nie jest. Trzecia sprawa to rysunki Macieja Pałki, które choć klimatyczne to bardzo często mocno zinowe i chaotyczne. Takie zapewne było jego założenie, żeby ukazać postaci zdeformowane czy wręcz obrzydliwie karykaturalne i budzące grozę, ale nie raz i nie dwa są one nieco nieczytelne dla odbiorcy. Z jednej strony mamy więc kreskę, która w ostatecznym rozrachunku pasuje do założonej konwencji, a z drugiej jest bardzo trudna w odbiorze i z pewnością taka, która nie każdemu się spodoba. Swoją drogą to w drugiej edycji tego komiksu, za historię odpowiadają zresztą cztery osoby, a ich opowieści zostały tak wpasowane w całość, że trzeba posiadać naprawdę dość gruntowną wiedzę o polskim komiksie, aby rozpoznać, kto odpowiada za dany fragment. Autorzy ani wydawca nie zdecydowali się na ich oznaczenie.



Nie odważę się wydać jednoznacznej opinii na temat tego tytułu. Bardzo ciężki i mocno specyficzny, z drugiej jednak strony doprawdy niezwykle klimatyczny, ponury i dołujący. Z jednej strony z brzydkimi rysunkami, na których ciężko zawiesić oko, z drugiej jednak bardzo pasującymi do całości. Nierówny i niekiedy chaotyczny a przy tym wymagający i zapadający w pamięć. Zdecydowanie komiks pełen sprzeczności i nie dla każdego, który jednak skupia w sobie kilka naprawdę ważnych (czy się to komuś podoba czy nie) nazwisk w polskim komiksie. Ostateczną decyzję pozostawiam Wam.

Ps. ogromny plus dla wydawnictwa za wykorzystany papier, który w innej historii może by irytował, a tym wypadku doskonale współgra z całością. Ot, taki kolejny paradoks i przeciwieństwo „Laleczek”.

                                                                                                   Twitter --> Jaroslaw_D

Laleczki

Scenariusz: Daniel Gizicki, Ireneusz Mazurek, Maciej Pałka, Bartosz Sztybor
Rysunek: Maciej Pałka
Wydawnictwo: Robert Zaręba
Wydanie II: 10/2010
Liczba stron: 68
Format: 165x240 mm
Oprawa: miękka
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 20 zł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz