Minęło już trochę czasu od premiery Twojego komiksu, można pokusić się o pierwsze podsumowania. Jak oceniasz przyjęcie komiksu przez recenzentów i samych czytelników? Śledzisz w ogóle te teksty i dyskusje na forach?
Komiks taką swoją pierwszą cichą premierę online miał w 2018 roku. Około 1,5 roku później mamy wydanie na papierze, które zbiegło się z początkiem pandemii - musieliśmy zrezygnować m.in. z oficjalnej premiery na Targach Fantastyki w Warszawie. Mimo wszystko opinie i głosy, które docierały do nas, były głównie pozytywne, zwłaszcza wśród dzieciaków. Mam świadomość, że większość krytyki odbywa się w cieniu, ale, mimo wszystko, jestem bardzo zadowolony.
Teraz tak trochę standardowo, ale powiedz proszę skąd pomysł na ten komiks i jak doszło do nawiązania współpracy z Ultimate?
Historia w skrócie była taka, że ja Kręgi Magii napisałem i narysowałem w ramach, nazwijmy to, samorozwoju. Zajmuje się głównie ilustracją i animacją. Narracją obrazkową. Takim największym bodźcem, od którego się zaczęło, był wykład Tima McBurnie’ego reklamujący kurs komiksowy na portalu CGSociety. Obejrzałem i stwierdziłem, że komiks to świetny sposób na to, żeby zorganizować swoją twórczość w jakiś produkt i przy okazji dużo się nauczyć. Teraz twierdzę, że komiks oraz inne podobne formy, są bardzo rozwijający dla każdego artysty. Zapytałem Tima jak się za to zabrać - pokierował mnie do książek Scotta McClouda, a potem jakoś już poszło.
Jeśli chodzi o pomysł na historię, to jest to pomysł z czasów szkolnych. Wtedy powstały pierwsze zarysy bohaterów, Przełęcz Cieni i nakreślenie historii. Postanowiłem wrócić to tego pomysłu, bo podczas gdy inne pojawiały się i znikały, tak ten dojrzewał przez lata. Ma też w sobie odrobinę nostalgii do starych książek, gier RPG itd.
Nie miałem nigdy szczególnych planów wydawniczych. Pojawiały się raz na jakiś czas, kiedy ktoś mi je sugerował, ale nigdy nie miałem tyle zaparcia, żeby te plany zrealizować. Aż wreszcie pojawił się Adam z Ultimate Comics i zaproponował współpracę.
Twoje inspiracje przy tworzeniu Kręgów Magii to…
Myślę, że to przekrój fantasy, którymi nasiąkałem przez okres nastoletni. Na pewno jest tam trochę Tolkiena, Barsawii, Warcrafta. Ale największą inspiracją, chociaż zdecydowanie nie czuć tego w pierwszej części, były utwory Homera oraz legendy arturiańskie.
Opowiedz trochę o planach na przyszłość związanych z tą serią? Jaka będzie częstotliwość jego wydawania, na ile odsłon jest ona zaplanowana? Czy rozpocząłeś już pracę nad drugim albumem?
Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie o częstotliwość. Planuję wciąż tworzyć Kręgi, jednocześnie ucząc się z nich i rozwijając warsztat. Nie chciałbym zbytnio się spieszyć. Scenariuszowo historia liczy 8 części, ale raczej na pewno nie będzie to 8 komiksów. Prace nad drugą częścią, która będzie liczyła już 50-60 stron, zacząłem w zeszłym roku, ale mam obecnie dłuższą przerwę. Myślę, że do pracy wrócę na przełomie czerwca i lipca.
Po lekturze pierwszej części mam wrażenie, że jest to komiks dla młodszych, przy którym dobrze bawić mogą się również dorośli. Do kogo według Ciebie jest kierowany ten komiks?
Myślę, że najlepiej będą bawić się z nim młodsi czytelnicy, ponieważ bohaterowie też są jeszcze dziećmi. Z drugiej strony robiłem ten komiks niejako dla siebie, więc możliwe, że docenią go też osoby, którym przywodzi na myśl klasyczne fantasy, stare gry i filmy, albo po prostu lubią zwykłą, czystą, przygodową opowieść.
Opowiedz krótko o praktycznej stronie jego tworzenia, ile czasu zajmuje stworzenie jednej planszy czy najpierw dopracowujesz scenariusz, a później zasiadasz do rysunków?
Zdecydowanie najpierw piszę scenariusz. Tak naprawdę jest on w dużej mierze dookreślony, wymaga głównie zamiany na dialogi. Pochodzę (śmiesznie do brzmi) ze środowiska animacji, więc robię to w sposób typowo filmowy. Następnie jako notki do tekstu rysuję obrazki i rozkładam opowieść na strony, tak żeby zachować fajne tempo i wszystkie „cięcia” powypadały mi na odpowiednich stronach. Co ciekawe, pomimo braku planów wydawniczych, od początku chciałem, żeby można było Kręgi czytać jak książkę.
Następnie przechodzę przez kilka kroków rysunkowych. Dalej jest już spokojnie. Finalna kreska i kolorowanie. Wszystko robię cyfrowo. Mogę też zdradzić, że każdy z kroków obejmuje cały komiks, więc nie zaczynam kolorować, zanim nie narysuje całego rozdziału itp.
Zapytam nieco przewrotnie - wolisz być scenarzystą czy rysownikiem?
Dla mnie trochę nie ma jednego bez drugiego. Bardzo lubię pracować nad historią, ale niecierpliwie chciałbym pokazać ją na obrazku. Rysowanie obrazków to zaś bardzo ciężka i często żmudna praca, a więc dobrze jest dopilnować, żeby ich treść była wartościowa.
Dlaczego zeszyty a nie wydanie zbiorcze?
Na wydanie zbiorcze musielibyśmy czekać bardzo długo. Myślę, że historia ma trochę potencjału „odcinkowego”, więc jest to nawet fajne. Jeśli uda się narysować wszystko, wydanie zbiorcze na pewno się wydarzy. Osobiście dopilnuje (śmiech)
Czy poza Kręgami pracujesz obecnie nad innym komiksem?
Nie. Jest to na tyle duży projekt, że nie mam czasu na nic innego. Kręgi Magii są komiksową historią osadzoną w krainie Erenn, która jest też tematem innych moich twórczości. Tzn. jeśli ktoś chciałby zobaczyć więcej, to istnieje Erenn poza komiksem.
Kręgi to w sumie Twój pełnoprawny debiut, ale może opowiesz o swoich początkach z komiksem?
Może to szalone, ale Kręgi Magii to mój pierwszy komiks. Nie pamiętam, żebym wcześniej stworzył cokolwiek „sekwencyjnego”, co miałoby dopracowane choćby trzy panele. Zajmuje się głównie ilustracją, concept artem, ostatnio też dyrekcją artystyczną w branży gier i animacji. Mam swoje portfolio na https://kamilmurzynarts.pl oraz https://artstation.com. Trochę luźnej twórczości można zobaczyć, śledząc #kamilmurzynarts na instagramie.
Na koniec miejsce dla Ciebie – co chciałbyś przekazać czytelnikom czy potencjalnym nabywcom.
Hmm. Może wykorzystam okazję i powiem coś o pokoju na świecie, ale nie chciałbym, żeby to zabrzmiało bardzo dramatycznie (śmiech). Do odbiorców, szczególnie internatuów - miejcie dużo, dużo szacunku do każdej twórczości, zwłaszcza oryginalnej. Czy to muzyka, film czy książka. To bardzo dużo pracy i poświęcenia. Nie tylko przy pracy nad danym dziełem, ale też lata ćwiczeń i praktyki, zanim do takowej dojdzie. Wiem, że większość nigdy nie będzie mogła tych ilości doświadczyć na własnej skórze. Pamiętajmy, że twórczość innych dla nas jest zawsze wartością dodatnią. Nigdy nie wyrządzi nam krzywdy, nigdy nie będzie jej zbyt dużo.
Dzięki za rozmowę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz