niedziela, 10 lutego 2019

(to nie jest Recenzja) Kentarou Miura - Berserk #19

Jak tam wasze wrażenia po najnowszym Berserku? Pamiętam moment, w którym seria ta dopiero w Polsce startowała i jak wtedy myślałem, ile to lat przyjdzie mi przeżyć, zanim przeczytam całość. Latka lecą nadspodziewanie szybko, tak, że od tego momentu jestem już starszy o kilka wiosen, a i następca pojawił się w moim życiu heh. Niezmienne jest jedno. Berserk pozostaje Berserkiem. Jest sex, jest gore, jest mnóstwo pojedynków i jest ogromny miecz głównego bohatera. I fajnie, czytelnik wie, na co może liczyć.






Z racji tego, że nie ma sensu za każdym razem pisać przydługiego tekstu recenzenckiego, tym razem postanowiłem wypunktować krótko, co mi się podoba, a co według mnie nie do końca zagrało w odsłonie dziewiętnastej. A zatem do dzieła w tym szybkim wpisie dokonanym tuż po skończeniu lektury. Tak w formie nikomu niepotrzebnej ciekawostki dodam, że ostatni Berserk był przeze mnie czytany o 3 w nocy... Nie to, że bym sugerował, że to miało wpływ na ocenę hehe.




Zacznę od minusa, rzeczy, która miała kolosalny wpływ na odbiór całego tomu.

1) Totalnie niepotrzebne wplatanie wątków komediowych – ok, rozumiem, że czasami trzeba spuścić nieco powietrza i rozluźnić atmosferę, ale tutaj Kentarou Miura zdecydowanie przesadził. Momentalnie ciężko jest skupić się na tej w końcu niezwykle poważnej i mrocznej opowieści przez to, jak wiele jest tutaj słabego dowcipu i SDeformowanych postaci. Mam wrażenie, że Japończyk miał chwilę słabości, że pozwolił sobie na tak częste korzystanie z tego zabiegu. Zamiast śmieszyć, fragmenty te irytują, zamiast być ozdobą rysunki SD są brzydkie. Naprawdę w mojej opinii humor jest tu nikomu niepotrzebny i wciśnięty na siłę. Pokazuje też, że nie jest to najmocniejsza strona mistrza Miury.

2) Nierówny klimat – co jest ściśle związane z punktem pierwszym. Momenty niezwykle ciężkie i traumatyczne mieszają się z humorem niskich lotów. Przez to ciężko jest do końca dać się wciągnąć w wir wydarzeń.

3) Irytująca blondwłosa dziewczyna - która nie może się zdecydować, kim chce być i jak postępować. Rozumiem oczywiście zamysł Miury na tę bohaterkę, natomiast jej rozmazanie i dziecinne, płaczliwe zachowanie irytuje. Tak, zgodzę się jednak, że postać ta musiał taka być.



Plusy?

1) Mimo wszystko nastrój – tam, gdzie uda nam się wyrzucić z głowy te słabe momenty, nadal jest to „ten” Berserk. Mnóstwo tu efektownych pojedynków, brutalnych cięć mieczem i nawiązana do religijności. W pewnym momencie przeciwnik poczuje się, jakby trafił do piekła.

2) Brutalność – właśnie takich kadrów jak te ukazujące sale tortur i przeprowadzane tam przesłuchania chcę widzieć w Berserku. Ten realizm i pomysłowość naprawdę przerażają.

3) Sceny erotyczne – są świetnym uzupełnieniem ukazanego w Berserku gore. Często są one skrajnie chore, zboczone i nie dla wszystkich przeznaczone, ale pasują tu jak ulał.

4) Genialne rysunki – cały czas jest to świetnie narysowana, niezwykle szczegółowa i efektowna manga, w której Miura wraz ze swoją załogą pokazali, jak dobrze może wyglądać japoński komiks.

5) Wątki religijne – mogą przy odrobinie złej woli obrażać uczucia religijne, ale dla mnie tworzą niezwykły nastrój historii i wprowadzają do niego element realizmu – jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało.

6) Casca – tak, na początku nie była to kobieta, która przyciągała wzrok. Teraz Miura nadał jej dodatkowego erotyzmu, więc zupełnie inaczej postać tą się odbiera. Aha piszę tu tylko i wyłącznie o cielesności, nie wdając się w resztę. Jeśli czytacie Berserka, wiecie dlaczego.

7) Scena walki na zewnątrz zamku – świetny moment, w którym Guts znalazł się w kłopotach. Fajnie poprowadzona i z pomysłem ukazana scena walki, której do tej pory jeszcze nie było.



Jak zawsze plusów jest więcej niż minusów i jak zwykle lektura Berserka była czystą przyjemnością. Czekam więc na kolejne odsłony serii. Zobaczymy co wówczas będzie można wypunktować, co stanie po stronie plusów, a co po stronie minusów. Do przeczytania!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz