piątek, 18 listopada 2016

(#Kilka słów na temat...) Nintendo Mini Classic - powrót do przeszłości

Nintendo Mini Classic konsola, która mimo swoich niewielkich rozmiarów wzbudziła ogromne emocje i rozgrzała do czerwoności dużą część konsolowego światka. Wokół niej zebrały się bardzo różne, niekiedy skrajne, opinie i uczucia. Również dla mnie ogłoszenie i premiera tej konsoli były jednym z najważniejszych dni w tym roku obok np. koncertu muzyki z serii gier Final Fantasy.








Decyzja o zakupie:

Bardzo rzadko byłem czegoś tak pewien, jak tego, że konsolę tę na pewno zakupię. W zasadzie w dniu ogłoszenia, że ujrzy ona światło dzienne decyzja została podjęta. Zanim jednak doszło do premiery, pojawiły się pewne minusy. Po pierwsze przez długi czas w swojej naiwności żyłem z myślą, że może jednak uda się Nintendo zrobić tak, że będzie można ją rozbudować o kolejne gry. Zamieszczona biblioteka jest fajna, ale przecież ilu z nas chciałoby pograć w kolejne tytuły jak „Captain Tsubasa”, „Contra”, „Micro Maschines” i wiele wiele innych. Bolało też to, że to nie było trudne zadanie. Mój pomysł to dołączenie portu usb i stworzenie cyfrowej biblioteki gier, które można byłoby kupować i za pomocą pendrajwa (pełniącego tu rolę kartridża) odpalać na naszej konsoli. Proste? Jak najbardziej. Cena również zapewne nie wzrosłaby znacząco, a Nintendo zarabiałoby dodatkowo na grach, które nie wątpię, gracze by kupowali hurtowo (oczywiście przy niewygórowanych cenach). Czemu tego nie zrobiono? To już pozostaje tajemnicą Japończyków. Tu i ówdzie można usłyszeć głosy, że być może doczekamy się kolejnej odsłony tej konsoli. Oby tak było. Ja kupuję ją od razu. Zresztą patrząc na zainteresowani fanów na całym świecie, jest to pewnie możliwe. To było, bowiem ogromne co sprowadziło, dla mnie nieprzewidywalne, kłopoty z...



Zakup:

No właśnie zakup. Premiera sprzętu odbyła się u nas 11 listopada, czyli w święto narodowe. W swojej ogromnej naiwności (znów) liczyłem, że być może do sklepów sprzęt trafi 10 listopada. Ehh ja naiwny... Szybko okazało się, że ani jedenastego, ani dwunastego, ani trzynastego i jeszcze przez kilka kolejnych dni Nintendo nie było praktycznie nigdzie dostępne. Odpuściłem przedsprzedaż, gdyż nie sądziłem, że będzie tak duży problem na rynku. Konsolę w dniu premiery dostali nieliczni co szybko dało szansę na zarobek wszelkiej maści spekulantom. Konsola, która w przedsprzedaży kosztowała ok 250zł, a w normalnej cenie ok 280zł nagle w sklepach sieciowych była za ponad 300zł, a na serwisie aukcyjnym trzeba było wydać za sprzęt dostępny od ręki ponad 500zł!!! Żerowanie na takich sytuacjach w mojej opinii zakrawa na kpinę, a na absurd zakrawa fakt, że sklep, który oferował konsolę za taką idiotyczną wręcz cenę, oferowany był przez oficjalnego partnera Nintendo! Sposób, w jaki potraktowani zostali wówczas fani tej firmy to niemalże totalna kompromitacja. Podczas gdy do sklepów nie docierają dostawy konsoli, oficjalny partner dostaje kilka sztuk i sprzedaje je za astronomiczną kwotę. Wysłałem zapytanie do firmy Nintendo czy nie przeszkadza im taka polityka ich partnerów, ale jak można się było spodziewać, nie dostałem odpowiedzi... I choć bardzo mocno kibicowałem Nintendo i jej najnowszemu dziecku tak uważam, że to co się stało, jest ich absolutną wpadką, ale też pokazuje, że nadal rynek Polski nie liczy się dla nich zbyt mocno. Z poczuciem sporego niesmaku i tak konsolę zakupiłem. Nadal z dostępnością są ogromne problemy, do sklepów docierają szczątkowe części zamówień, ale mi udało się zakupić „classica”, gdy trafił do jednej z sieciówek i to w rozsądnej cenie. Jak widać, można. Warto natomiast wspomnieć, że problem jest nie tylko z samymi konsolami, ale również z padami, które do sklepu, w którym dokonywałem zakupu nie dotarły do dnia dzisiejszego.

Zakup zrobiony można więc wyciągnąć przedwczesny świąteczny prezent z torby i przejść do...



Unboxing:

Pierwsze co rzuca się w oczy to bardzo niewielki rozmiar pudełka. Rozmiar konsoli nie był ogromnym zaskoczeniem, gdyż można było już wcześniej obejrzeć pierwsze testy i filmiki, ale i tak opakowanie robiło wrażenie. Bardzo schludne, rodem z lat 90-tych z umieszczonymi na tyle pudełka zajawkami kilku gier przykuwa uwagę i zmusza do zakupu. W środku znajdziemy konsolę, jednego pada, kabel hdmi i przewód usb oraz instrukcję i kod do MyNintendo. Wszystko elegancko i schludnie zapakowane jak to na japońską produkcję przystało. Sprzęt wypakowany można go więc...

Podłączenie:

Czynność ta jest banalnie prosta. Dwa przewody (które co ważne są w zestawie) telewizor i praktycznie od razu można hulać na nowej zabawce. Taaaak...podłączenie jest łatwe, ale tu pojawia się jeden z największych minusów tego sprzętu, o którym mówią i piszą absolutnie wszyscy, czyli bardzo krótki przewód od pada. Według mnie korzystając ze standardowego okablowania, nie ma możliwości podłączenia sprzętu do telewizora w salonie, którzy przeważnie do najmniejszych nie należy. Granie w takiej odległości od ekranu, jaką daje nam możliwość przewodów zaoferowanych przez Japończyków, sprawia, że absolutnie nie da się tego zrobić. To problem, który wielu fanów retro grania irytuje, więc szukają oni rozwiązań na zasadzie podmiany przewodów, stosowania przedłużek itp. Owszem to się sprawdza, ale trochę też nie tędy droga. Ja skorzystałem z nieco innego rozwiązania, które wydało mi się lepsze i bardziej naturalne, a mianowicie konsolę podłączyłem do mniejszego telewizora. Konsola ustawiona na stoliku i wówczas można już grać bez problemu. Mniejszy tv (tudzież monitor) sprawdza się zresztą chyba nawet lepiej, gdyż bardziej oddaje klimat lat, w których grało się na Pegasusie. Nikt przecież wtedy nie myślał o 60 calowych ekranach tv prawda? Aha do opakowania nie jest dołączona również wtyczka zasilająca. Z początku był to dla mnie kolejny absurd, natomiast w praniu wyszło, że w sumie jest ona zbędna. Konsolę zamiast do kontaktu podłączyłem bezpośrednio do tv, a kolejna wtyczka byłaby mi totalnie zbędna. Okazało się więc, że to co miało być sporym minusem, wyszło mi na dobre. Ok, sprzęt podłączony, narzekania na zbyt krótkie kable zaliczone można więc wygodnie usiąść i...



Uruchamianie i granie:

Ekspresowa pierwsza konfiguracja, czyli wybór języka i już konsola jest gotowa do grania. Do uszu dochodzi dźwięk, który każdy fan gier z dawnych lat zapewne rozpozna i jest naprawdę dobrze. Na stronie głównej mamy łatwy dostęp do biblioteki gier, które widnieją jako podpisane loga gry, a także do zapisanych stanów gry (tak można to robić, no bo jak przejść bez tego takiego „Fajnala”?) i prostych ustawień konsoli. W tych na uwagę zasługują trzy tryby wyświetlania obrazu. Ja od początku gram na jednym, tym który upodabnia konsolę do dwanych lat. Cała obsługa urządzenia jest równie banalna, jak jego podłączenie, pad jest zupełnie inny od tego, który znamy z dzisiejszych konsol. Ciekaw jestem ilu z was nacięło się na to, że chcieliście grać przyciskami znanymi z dzisiejszych kontrolerów? Ja co najmniej kilkanaście razy szukałem przycisków „R” i „L” heh. Takowych oczywiście nie ma.

No nic przyszedł czas na odpalenie pierwszej gry, którą było....tak tak, oczywiście, że tak „Mario Bros”. Dźwięk, który pojawia się na ekranie startowym i widok naszego kanalarza sprawił, że autentycznie łezka zakręciła się w oku. Momentalnie wróciły wspomnienia z dzieciństwa, jak z ogromną przyjemnością śmigało się na szkolną świetlice po lekcjach, tylko po to, aby przez chwilę (po odczekaniu w długiej kolejce chętnych) rozegrać swoje trzy życia naszym „Mariuszem”. Ehh...to były lata. Nie ma sensu wymieniać tutaj wszystkich gier, bo te informacje są powszechnie dostępne. Recenzować ich też nie ma większego sensu, natomiast ciesze się na myśl, że zagram na konsoli w „Final Fantasy I” czy Zeldę. W zasadzie ten pierwszy tytuł był jednym z głównych powodów, dla których sięgnąłem po tę konsolę. Warto podkreślić, że wszystko działa bardzo płynnie, bez niepotrzebnych zawiech itp. bugów. Aha nie musicie się też martwić o to, że za chwilę wyjdzie jakaś aktualizacja danej gry do pobrania...

Ok, wszystko pięknie i cacy, ale zapewne zastanawiacie się kto w erze 4K zechce sięgnąć po takiego ramota? Pytanie więc...



Dla kogo to konsola?

W mojej opinii grupy docelowe są trzy. Pierwsza to ta, która dziś ma ok. 35 lat, pamięta stare dobre lata, gdy w pokojach królowały Pegasusy tudzież Amigi czy Commodore, i dziś chce wrócić do tamtych czasów. Poczuć się jak za młodu. Osoby te zakupią tę konsolą z pewnością z uwagi na sentyment, który za sobą niesie. Druga grupa to totalni fani konsol. Geek, który kupuje absolutnie wszystko, co na rynku się pojawia tylko po to, by to mieć. Trzecia grupa w mojej opinii to dzieci, które do tej pory nie zetknęły się jeszcze z grami. Wiem, że to bardzo ryzykowna teza, gdyż ciężko może być ich przyciągnąć taką grafiką i w ogóle stylem poszczególnych gier, ale myślę, że dla młodszych może być to fajny prezent gwiazdkowy.

Według mnie to są trzy grupy, które znajdą w konsoli coś dla siebie, bo nie ma co ukrywać, że nie jest to rzecz skierowana dla wszystkich. Nie każdy odnajdzie się w tym retro graniu, dla części osób jest to skok Nintendo na kasę. Po części tak jest, natomiast mi osobiście głosy te nie zabiorą radości z grania, tym bardziej że cena konsolki nie była zbyt wygórowana (oczywiście ta normalna cena). W ten sposób płynnie przeszliśmy do...

Plusy i minusy

Zaczniemy od tych pierwszych.


  • Jak już wspomniałem przed chwilą, uważam, że cena konsoli jak na to ile zabawy i radości daje nie jest ceną specjalnie wygórowaną. Myślę, że warto poświęcić te niecałe 300zł za godziny rozrywki, które otrzymamy w zamian.
  • Umieszczenie kultowych tytułów jak Mario Bros, ale też takich klasyków jak Final Fantasy czy Zelda
  • Ogromnym plusem jest to, że będę mógł zagrać w pierwszą odsłonę „Fajnala”. Nie gram na emulatorach więc do tej pory było to niemożliwe.
  • Wspomnienia, które wracają podczas grania w przynajmniej część tytułów. Te przecież są bezcenne prawda?
  • Jakość wykonania samej konsoli, która wydaje się naprawdę ok.


A jakie minusy?


  • Przede wszystkim to, co stało się z dostępnością konsoli na rynku, czyli totalna wpadka Nintendo
  • Inna sprawa to skandalicznie krótki przewód do pada, który sprawia, że pod większy telewizor ciężko jest podłączyć sprzęt, a jeśli już to zrobimy, to musimy liczyć się z tym, że przyjdzie nam często konsolę przestawiać z miejsca na miejsce.
  • Zamknięta biblioteka gier, podczas gdy jest jeszcze mnóstwo innych tytułów, które chciałbym ograć ponownie
  • Cena dodatkowego pada, która jest stanowczo za wysoka


Po tych plusach i minusach czas na krótkie...



Podsumowanie:

Cóż, Nintendo Classic Mini to wierna, ale pomniejszona wersja, swojego starszego brata. Bardzo małe rozmiary i jeszcze mniejsza waga sprzętu ma w sobie jednak ogromną moc. Moc przenoszenia nas w lata młodości. To trochę taki bolid z „Powrotu do przeszłości”, który przenosi nasze ciało do lat 80-tych i 90-tych. Z ogromnym zaskoczeniem zauważałem, że niektóre z gier mają tyle samo albo więcej lat niż ja sam. Miło było wrócić do tych czasów. Niech więc nie zwiodą was te krótkie przewody, niech na drodze nie stanie nawet mocno ograniczona biblioteka gier. Mario Bros podany w takim sosie smakuje tak samo wybornie, jak wtedy, gdy byliśmy jeszcze dzieciakami.

ps. tak czytałem recenzję Kryspina Krasa na ppe.pl, tak wiem, że w kilku miejscach piszemy podobnie, nie nie jest to zżyna z redaktora PSX Extreme, po prostu mamy podobne spojrzenie (jak zresztą wielu) na tę konsolę ;)

--------------------------------------------------------------------

Informacja prasowa Nintendo:

Poczuj się jak w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych już 11 listopada, kiedy odbędzie się premiera Nintendo Classic Mini: Nintendo Entertainment System. Klasyczny NES powraca w znajomej obudowie będącej mini-repliką oryginalnej konsoli stacjonarnej Nintendo. Po podłączeniu konsoli do telewizora HD przy pomocy dołączonego kabla HDMI, gracze będa mogli zmierzyć się z 30 wbudowanymi grami, wśród których znajdą ulubione klasyki, takie jak Super Mario Bros., The Legend of Zelda, Metroid, Donkey Kong, PAC-MAN czy Kirby’s Adventure.

Do konsoli Nintendo Classic Mini: Nintendo Entertainment System dołączony będzie kabel HDMI, kabel USB umożliwiający podłączenie konsoli do zasilenia * i jeden gamepad Nintendo Classic Mini: NES Controller. Niezależnie od tego czy Twoim celem będzie odkrycie na nowo ulubionych klasyków, czy też poznanie radości płynącej z grania w tytuły na NES-a, w tej fantastycznej kolekcji gier na pewno znajdziesz coś dla siebie. Na konsoli będzie można odpalić następujące preinstalowane gry:

Balloon Fight
BUBBLE BOBBLE
Castlevania™
Castlevania II: Simon’s Quest™
Donkey Kong
Donkey Kong Jr.
DOUBLE DRAGON II: THE REVENGE
Dr. Mario
Excitebike
FINAL FANTASY®
Galaga™
GHOSTS‘N GOBLINS™
GRADIUS™
Ice Climber
Kid Icarus
Kirby’s Adventure
Mario Bros.
MEGA MAN™ 2
Metroid
NINJA GAIDEN®
PAC-MAN™
Punch-Out!! Featuring Mr. Dream
StarTropics
SUPER C™
Super Mario Bros.
Super Mario Bros. 2
Super Mario Bros. 3
Tecmo Bowl™
The Legend of Zelda
Zelda II: The Adventure of Link
Każdy z tych tytułów na pewno przywoła wiele wspomnień i pozwoli na przeżycie kolejnych miłych chwil. W wiele z tych gier można nawet grać z przyjacielem lub przyjaciółką po podłączeniu do konsoli drugiego gamepada Nintendo Classic Mini: NES Controller, sprzedawanego oddzielnie. W tym celu można również wykorzystać Classic Controller lub Classic Controller Pro kompatybilny z konsolą Wii.

Nintendo Classic Mini: NES Controller przyda się także w celu zagrania w gry z NES-a w ramach Konsoli Wirtualnej na Wii U lub Wii. Wystarczy podłączyć gamepad do Wii Remote'a, aby znowu móc grać jak za starych dobrych czasów. Gracze nie będą musieli się również martwić o utratę ciężko wypracowanych postępów w grach, ponieważ w każdej z nich znajdą wiele miejsc, które pozwolą im na wstrzymanie rozgrywki i wznowienie jej w późniejszym czasie, bez konieczności korzystania z jakichkolwiek haseł.

2 komentarze:

  1. Wspomnienia - rzecz bezcenna! Ile to się godzin poświęciło na Maria, Contry i wszystkie inne cuda :) Aż dreszczyk emocji się pojawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to...dlatego ta konsola ma pewnie takie powodzenie. Mimo upływu lat ciągle chce się w to grać.

      Usuń