sobota, 7 lipca 2018

(Recenzja) Tomasz Samojlik - Ryjówka Przeznaczenia #4 - Zguba Zębiełków

Podczas gdy w Polsce, za oknem króluje lato Tomasz Samojlik w swoim najnowszym komiksie przenosi nas do czasu będącego przełomem jesieni i zimy. Czasu, który dla większości zwierząt jest okresem dość ciężkim ze względu na występujące trudności ze zdobyciem pokarmu. W „Zgubie zębiełków”, będącej czwartą odsłoną serii przygód Ryjówki Przeznaczenia, wraz z bohaterami komiksu, spróbujemy przetrwać tę ciężką porę. Przygód, atrakcji i niebezpieczeństw z pewnością nie zabraknie.



Tomasz Samojlik to bez wątpienia najbardziej zaangażowany w sprawy ekologii twórca komiksów w Polsce. Zakochany w Puszczy Białowieskiej - której poświęca mnóstwo swojego nie tylko zawodowego, ale i wolnego czasu - autor ma na swoim koncie już kilka tytułów, w których głównymi bohaterami są zwierzęta zamieszkujące to piękne miejsce. Najbardziej znanym jego komiksem poza serią o przygodach ryjówek jest z pewnością dylogia „Umarły las”, w którym puszcza stała się dzikim zachodem pełnym przygód i czyhających na mieszkańców niebezpieczeństw. Ci, którzy poznali twórczość Samojlika wiedzą już, że jest to autor publikujący swoje komiksy w dużej mierze dla młodszego grona odbiorców, ale przy których dobrze bawią się także starsi czytelnicy i rodzice. Są to też opowieści, które nie tylko bawią, ale również zabawę łączą z cenną nauką. I zapewne nie będzie dla nikogo niespodzianką, jeśli napiszę, że „Zguba zębiełków” nie wyłamuje się z tego schematu.




Czwarty tom serii składa się w dużej mierze z tych elementów, które u Samojlika już widywaliśmy. Jest tu więc mnóstwo przygód, jest sporo niebezpieczeństw i trudności, przed którymi staną bohaterowie, są bardzo przyjemne i dające się lubić postaci, jak również ciekawe szwarccharaktery. Nie brakuje poza tym sporej dawki podanej w niezwykle przystępny sposób edukacji. Jest więc wszystko to, za co autora polubiło spore grono odbiorców komiksów w Polsce oraz... ich potomków. Czy jeśli więc większość elementów już wcześniej przewijała się w jego twórczości, należy napisać, że komiks już nie zaskakuje i, że wszystko już widzieliśmy? Absolutnie nie, gdyż w mojej opinii autor dysponuje naprawdę dużym talentem do opowiadania utrzymanych w podobnym tonie i nastroju, aczkolwiek bardzo różnorodnych historii.

Jak już wspomniałem we wstępie, „Zguba zębiełków” jest czwartym tomem serii, a więc nasi bohaterowie są doskonale znani czytelnikom. Znani i zapewne lubiani, gdyż autor naprawdę sporo miejsca i czasu poświęca, aby nadać im indywidualne cechy, by każda z postaci odróżniała się od drugiej i była charakterystyczna. Oczywiście na czoło wysuwa się tu pechowy i mający dar pakowania się w kłopoty Dobrzyk, natomiast każdy z reszty ferajny (wliczając w to „tych złych”) dostaje w historii odpowiednią ilość miejsca, dzięki czemu postacie te stają się nam bliskie. To naprawdę fajne, że Samojlik tak indywidualnie podchodzi do każdego ze stworzonych przez siebie bohaterów. W najnowszej odsłonie serii na skutek niefortunnego pomysłu Dobrzyka, on sam, jak i reszta współbraci stanie przed problemem zdobycia odpowiedniej ilości pożywienia na zbliżającą się wielkimi krokami zimę. Chcąc naprawić swój błąd, ale też po to by przyjaciele nie stanęli w obliczu głodu, zmuszony on będzie walczyć z wieloma niebezpieczeństwami, które pojawią się przed nim i jego kamratami. Gwarantuję, że w całej tej historii dzieje się naprawdę wiele, niemalże na każdej planszy na czytelnika czekają kolejne przygody i tak jest aż do samego, efektownego finału. I choć jest to komiks dla dzieci, to nie ma tu żadnej taryfy ulgowej, tzn. fabuła nie jest infantylna i skrótowa, a naprawdę przemyślana i dająca dużo przyjemności z lektury.



I właśnie tego typu uczciwe podejście do tematu powoduje, że podczas zabawy, jaką jest czytanie tego komiksu, odbiorcy dostarczana jest jednocześnie wiedza na temat prezentowanych w komiksie zwierzaków. Nie jest to czynione w sposób łopatologiczny i drętwy, a wręcz przeciwnie całość odbiera się bardzo naturalnie i przystępnie. To na pewno zasługa umiejętności pisania dialogów, na których opiera się cała tekstowa warstwa komiksu, gdyż, co ciekawe, dymków narracyjnych tu się nie uświadczy. Te dobrze napisane dialogi dają właśnie bardzo pożądaną cechę naturalności oraz łatwość w odbiorze. W elemencie tym Samojlik osiągnął moim zdaniem mistrzostwo, a każdy kolejny komiks jego autorstwa tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.

Autor opowieści jest fanatycznym obrońcą przyrody i dla szerzenia swoich poglądów wykorzystuje sztukę, w której doskonale się odnajduje, czyli komiks. Robi to jednak w tak ciekawy i nienachalny sposób, że chyba nie ma osoby, która nie da się porwać jego zapałowi. Bawiąc naprawdę zręcznie prowadzoną fabułą komiksu przygodowego, jednocześnie zwraca on uwagę na zasady panujące w lesie. I czyni to w sposób niezwykle intrygujący, wykorzystując do tego wiele ciekawostek, które i dla dorosłych czytelników będą zapewne fajnym uzupełnieniem historii. Nie krępuje się on też przed tym, aby zwracać uwagę również na ludzkie zachowania, które bez wątpienia należy piętnować. I to również czyni w sposób absolutnie wyjątkowy. Niezwykle umiejętnie połączył on w „Zgubie zębiełków” losy zwierząt leśnych i domowych pupili, a dodatkowo jeszcze wplótł między nie ludzkie przywary. Wynikiem tego są świetne i dające do myślenia fragmenty o porzucaniu zwierzaków czy nieumiejętnym posługiwaniu się piecem grzewczym. Nie chcę zdradzać całej fabuły, ale uwierzcie mi, że całość jest ciekawa i doprawdy wartościowa.



Graficznie również nie ma tu wielkich zaskoczeń względem poprzednich jego komiksów, co oznacza tylko tyle, że jest naprawdę dobrze. Lekka i miękka kreska z pewnością przypadnie do gustu najmłodszym, podobnie jak wykorzystana barwna kolorystyka. Oprawa graficzna mi osobiście w pewnym stopniu przywodzi na myśl to, co znamy z dawnych bajek z dzieciństwa. Bajek, które w przeciwieństwie do dużej części powstających obecnie, bawiły i uczyły, dzięki czemu bez problemu można je było pokazywać najmłodszym. Wykorzystanie „cartoonowego” stylu rysunku na pewno uatrakcyjni odbiór najmłodszym, ale i starsi się pewnie w nim odnajdą. W końcu nieprzypadkowo to oni zaczytują się też w komiksach tworzonych np. przez Piotrka Nowackiego. Naprawdę fajną atmosferę oddającą ducha jesieni i mroźnej zimy, którą obecnie przy panujących upałach, może ciężko sobie nam wyobrazić zaprezentował w tym komiksie Samojlik.

I żeby na koniec dodatkowo zachęcić do sięgnięcia po ten komiks (swoją drogą świetny pomysł na prezent), warto napisać, że na wysokości zadania stanął też sam wydawca Kultura Gniewu, który w doskonały sposób komiks ten opublikował. Mamy więc twardą oprawę z efektowną okładką. Mamy też dobrej jakości papier i świetną jakość druku, która w pełni oddaje wykorzystaną paletę barw. W końcu znajdziemy w nim też na samym końcu galerię fan artów stworzonych przez innych artystów, wśród których znalazł się m.in. wspomniany wcześniej Nowacki czy Tomasz Leśniak. Część z nich to mrugnięcie oczkiem do starszych odbiorców, którzy wyłapią na nich pewne smaczki.

Podsumowując – moim skromnym zdaniem w komiksie tym wszystko ze sobą zagrało. Począwszy od świetnie napisanej i wymyślonej historii, która nas wciąga, poprzez ładne i cieszące oko rysunki, a kończąc na podanej w bardzo fajny sposób porcji nauki. W połączeniu z wysokim poziomem wydania otrzymaliśmy produkt ze wszech miar godny zaproponowania i polecenia. W dzisiejszym świecie niewiele jest produktów rozrywkowych, które tak dobrze łączą ze sobą zabawę z odpowiedzialną nauką. Ja nie będę miał żadnych oporów, aby mój dorastający syn rozpoczynał swoją przygodę z komiksami (ale i przyrodą) od tego typu twórczości. Zdecydowanie więc polecam.

Ryjówka Przeznaczenia #4 - Zguba Zębiełków 

Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Wydanie I: 5/2018
Liczba stron: 120
Format: 165x235 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788364858895
Cena z okładki: 39,90 zł


1 komentarz:

  1. Ciągle zastanawiam się co takiego jest w tych komiksach, ze podobają się dorosłym (czasem bardziej niż dzieciom i młodzieży) ;)

    OdpowiedzUsuń