czwartek, 19 lipca 2018

(Recenzja) Jason Lutes - Miasto Kamieni

W tym roku komiksowy światek doczeka się trzeciej (będącej zarazem ostatnią) części trylogii „Berlin”. Niejako z tego powodu polski wydawca, czyli Kultura Gniewu, postanowił zrobić czytelnikom prezent i wznowić dwa pierwsze tomy, które od jakiegoś czasu były już wyprzedane. Pierwszy z nich można już bez problemu zakupić, natomiast bezpośredniej kontynuacji spodziewać się można na dniach. Na finał przyjdzie nam z kolei zaczekać do października. A do tej pory ci, którzy nie mieli wcześniej okazji, mogą spojrzeć na to doprawdy monumentalne dzieło pochodzącego ze Stanów Zjednoczonych amerykańskiego artysty Jasona Lutes’a.



Niemcy, Berlin - okres przejściowy między pierwszą a drugą wojną światową. Czas ciężki z dynamicznie zmieniającą się sytuacją polityczną. Społeczeństwo nie zdążyło wyleczyć jeszcze jednych ran, gdy zaczęły pojawiać się kolejne. Berlin – miasto kultury, porządku, jednocześnie miejsce, w którym mało kto pamiętał o kombatantach żebrzących na ulicach. Berlin – wielokulturowe i rozbite politycznie miejsce, w którym obok siebie mieszkali Żydzi, komuniści i pojawiający się nazistowscy agitatorzy. Końcówka lat 20-tych a dokładnie wrzesień 1928 roku. W takiej to scenografii rozgrywa się akcja komiksu „Berlin Miasto Kamieni”.




Lutes w swoim komiksie snuje opowieść o ludziach, całkowicie od siebie różnych, którym przyszło żyć w tych niełatwych czasach. Opowiada również o kształtującej się na nowo sytuacji politycznej kraju, gdzie zbrodniarze spod znaku sierpa i młota rozpoczęli walkę o Berlin i rząd dusz z zyskującymi na sile przedstawicielami brunatnego terroru. Amerykanin pozbawia swoją historię szczególnej dynamiki, celowo zwalniając toczące się wydarzenia. Wszelkie wielkie przemiany, które miały się wydarzyć ukazuje stopniowo tak, jak odbywało się to w rzeczywistości. Jednocześnie wskazuje on na coraz wyraźniejszy i łatwiej dostrzegalny podział w społeczeństwie. Pojawiają się pierwsze aresztowania, pierwsze rozboje czy prześladowania Żydów. Coraz głośniej też słychać komunistycznych krzykaczy. Daje się więc łatwo odczuć narastającą atmosferę grozy i zagrożenia. Nastrój ten śledzimy, obserwując jednocześnie zwykłe losy całej gamy bohaterów, których na łamach komiksu ukazał Lutes. Tych jest naprawdę wielu i są też niezwykle różnorodni, co oddaje ducha zróżnicowanego miasta, jakim był przedwojenny Berlin. Mamy tu więc całą galerię postaci od komunizującego dziennikarza, przez żydowskich właścicieli sklepów czy piekarni, kończąc na młodych i zagorzałych nazistach. Cała ta paleta tak odmiennych od siebie postaci jest genialnym punktem tego komiksu, który pozwala nam poczuć atmosferę międzywojennego okresu i wczuć się w życie szarych Berlińczyków. I choć jedne postaci pojawiają się częściej niż inne, to tak naprawdę nie odważyłbym się wskazać, które z nich są pierwszoplanowe, a które jedynie epizodyczne. Nawet ci z teoretycznie mniejszą ilością dostępnego im miejsca dużo do całej historii bowiem wnoszą.

Drugim równie ważnym i tak samo efektownym elementem tej historii jest z pewnością ukazanie samej stolicy Niemiec. Ten obraz jest niezwykle dopracowany, bardzo szczegółowy i zgodny z prawdą historyczną. Przyjemnością jest obserwowanie drugiego planu i wszelkich teł tj. budynków, pojazdów oraz pozostałych elementów, którym Lutes poświęcił tak dużo uwagi. Nie tylko efekt wizualny jest tu jednak ważny, gdyż pokazał on też występujące skrajności, jak i samą wielkość Berlina. Odwiedzamy więc miejscowe knajpki, poznajemy bogactwo kulturowe, jakim szczyciło się miasto i konfrontujemy je ze zbliżającymi się czasami terroru. Te zresztą z dnia na dzień można były łatwiejsze do zauważenia – choćby pod postacią ataków na żydowską piekarnię. Bardzo udanym zabiegiem jest w tym komiksie połączenie czy właśnie skontrastowanie sytuacji politycznej z normalnym przeciętnym życiem mieszkańca Berlina. Lutes wprowadza tu ciekawy zabieg polegający na tym, że możemy śledzić nie tylko to, co na pierwszym planie - najważniejsze - ale też poznawać myśli poszczególnych bohaterów. To wprowadza dużo realizmu i uatrakcyjnia odbiór. Co ważne Amerykanin bardzo wiernie oddał też specyfikę samych Niemców, jako grupy społecznej. Czasami przybiera to dość ekstremalną formę jak choćby wówczas, gdy mamy do czynienia z tzw. ordnungiem Niemców, który widać nawet w czasie zagrożenia życia. Owszem Niemcy uciekają z miejsca zagrożonego, ale żaden z nich nie wbiega na miejski trawnik, przed którym jest tabliczka informująca, że jest zakaz deptania trawnika. I dzieje się to podczas zamieszek między komunistami i nazistami. Takich kontrastów jest tu więcej, co nadaje dodatkowego klimatu tej historii. Same rysunki są dość oszczędne w formie, utrzymane w realistycznym tonie, dzięki czemu rysunek skupia naszą uwagę, jednocześnie nie odciągając przesadnej uwagi od treści. Klasyka ukazana w warstwie graficznej doskonale oddaje to, co za pomocą scenariusza opowiada twórca.



I trochę tylko zgrzyta w tej dopracowanej całości nieco nieobiektywne podejście do dwóch zbrodniczych systemów. Podczas gdy naziści – słusznie - pokazywani są jako osoby do szpiku złe, a nazistowska ideologia jest piętnowana, tak brakuje takiej jednoznacznej oceny mówiącej o komunizmie. „Czerwone” postaci ukazane są tu raczej jako walczący o sprawiedliwość i godny byt więc zaczynamy ich siłą rzeczy lubić. Autor nie piętnuje komunistycznych przedstawicieli i pozwala wybrzmiewać ich hasłom. Widać to choćby po tym, że w całym komiksie nie uświadczy się ani jednej swastyki, podczas gdy sierpy i młoty, a i owszem. Trochę nie do końca współgra to z historycznym i bardzo mocnym wydźwiękiem tej graficznej powieści. Bo w końcu nikt chyba już nie powinien mieć wątpliwości, że komunizm był i jest równie zbrodniczy i fatalny w skutkach jak nazizm. Takiej oceny w komiksie tym według mnie nieco zabrakło.

„Berlin Miasto Kamieni” jest pomimo tej drobnej ułomności komiksem, który warto poznać. Efektownie wydany, niesie ze sobą naprawdę ciekawą, dojrzałą i emocjonalną historię miasta, które nie zdążyło się otrząsnąć po jednej wojnie, gdy trafiło w wir kolejnej. Jest to historia zwykłych ludzi, którym przyszło żyć i funkcjonować w tych niezwykłych i tak tragicznych latach. Lutes doskonale ukazuje ich codzienną walkę, życie, problemy i miłości na tle wielkiego, pięknego i dumnego miasta. Miasta, które już za kilka lat miało stać się siedzibą zła, w którym dochodziło do bezwzględnych sytuacji i które buzowało pod natłokiem politycznych sporów prowadzonych przez przedstawicieli dwóch zbrodniczych systemów.

Berlin. Miasto Kamieni

Scenariusz: Jason Lutes
Rysunek: Jason Lutes
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Rok Wydania Polskiego: 2/2008
Liczba Stron: 214
Format: B5
Oprawa: Miękka
ISBN: 9788360915103
Cena Z Okładki: 59,90 zł
Papier: Matowy
Druk: Czarno-biały
Tekst powstał na potrzeby portalu sztukater.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz