czwartek, 12 marca 2015

(Recenzja) Junji Ito - Tomie #1

Kolekcja horrorów Junji Ito oficjalnie wystartowała! Wydawnictwo J.P.F. po ciepłym przyjęciu mang Japończyka w ramach kolekcji Mega Manga (Uzumaki, Gyo, Remina i Black Paradox), postanowiło pójść za ciosem i zdecydowało się wydać oddzielną kolekcję, prezentująca inne tytuły tego mangaki.








Na pierwszy ogień poszła pierwsza część Tomie. Już wkrótce otrzymamy kontynuację tego tytułu, a w dalszej kolejności na półki trafi Souichi i jego głupie klątwy. Na razie jednak warto skupić się na pierwszym wydawnictwie, tym bardziej, że również debiut autora w ogóle. Jak na debiut, trzeba zresztą przyznać, że jest naprawdę dobrze, ale po kolei.

Pierwszy tom Tomie składa się z dziewięciu rozdziałów, co w ostatecznym rozrachunku daje nam 370 stron lektury. To dużo. Więcej było chyba tylko w Spirali. Każda z części opowiada o tytułowej bohaterce, pięknej i niezwykle niebezpiecznej nastolatce, która swoją kobiecością przyciąga do siebie mężczyzn gotowych dosłownie na wszystko. Najczęściej to „wszystko”, to śmierć nie tylko postronnych osób, ale i samej bohaterki (przez rozćwiartowanie jej ciała). Tomie nie jest jednak zwykłą kobietą, gdyż po każdej takiej „śmierci” odradza się jeszcze mocniejsza. Tomie to, bowiem zło w najczystszej postaci, to opętanie, którego ofiarami są młodzieńcy i starsi, ci wszyscy, którzy jej urokowi. Każdy z epizodów ma bardzo podobną konstrukcję, każdy choć opowiada o tym samym, kreuje nieco inny świat, połączony tytułową bohaterką i wciąż na nowo odradzającym się złem. Tomie tak naprawdę nie można zabić, po odcięciu głowy wyrastają jej dwie następne, stając się przy tym jeszcze mocniejsza niż poprzednio.

Podobno Ito na pomysł tej mangi wpadł po wydarzeniach, które miały miejsce w jego młodości. Pewnego dnia, w wypadku tragicznie zginęła jego szkolna koleżanka, a mangaka zaczął się wówczas zastanawiać co stałoby się, gdyby dziewczyna ta odrodziła się na nowo. To jest punkt wyjścia do konstrukcji pierwszego rozdziału mangi. Tragicznie zmarła nastolatka wraca do klasy, aby zemścić się na byłych kolegach klasowych. Ma ona zresztą ku temu powód, gdyż jej śmierć, nie tylko niezwykle krwawa ale i niepotrzebna, nie była tak naprawdę przypadkowa. Tak zaczyna się brutalna rozgrywka, której finał jest trudny do przewidzenia. Takie są wszystkie mangi Japończyka. Przez to, że niezwykle specyficzne i pokręcone, to są one totalnie nieprzewidywalne. Momentami Tomie może wydawać się nieco zbyt absurdalna, ale styl twórcy jest właśnie taki o czym wiedzą wszyscy fani jego twórczości. Zresztą przez panujący w tych komiksach ciężki, specyficzny i mroczny klimat, w który w pełni wsiąkamy, nawet najbardziej absurdalne rozwiązania, zdają się dla nas możliwe i wytłumaczalne. To jest ogromna zaleta mang Ito.

Choć jak już wspomniałem, kolejne rozdziały traktują o różnych wydarzeniach, to łączy je kilka faktów i postaci. Junji Ito zbudował oś fabuły właśnie wokół nich, przez co warto uważnie śledzić losy poszczególnych bohaterów, gdyż mogą oni powrócić w najmniej oczekiwanym momencie. Poza tym to wciąż na nowo odradzające się zło...


Zło pod postacią pięknej, zdawać, by się też mogło, niewinnej nastolatki, która doprowadza do szaleństwa. Często obraca się ono przeciwko niej samej. Dla mnie taką kwintesencją tego szaleństwa jest rozdział zatytułowany Zemsta Tomie, w którym to pozornie błahe wydarzenia ukazują jaką moc ma bohaterka. Trójka młodych himalaistów podczas wyprawy napotyka na swojej drodze nagą postać, leżącą w śniegu. Jeden z nich chcąc sprawdzić czy żyje, bardzo szybko ginie. Mimo tego, nie dostrzegając zagrożenia, dwaj pozostali postanawiają ją uratować. Tomie bardzo szybko ukazuje swój morderczy urok i kolejny z alpinistów oddaje swoje wszystkie ubrania, aby ratować dziewczynę. Oszalały z zimna i omamiony urokiem dziewczyny, traci zmysły. Cały ten rozdział toczący się na pograniczu szaleństwa i normalności jest niezwykle dramatyczny. W nim to szaleństwo miesza się z realiami, a czytelnik zastanawia się co jest prawdą, a co tylko wymysłem ludzkiego mózgu, który na tak dużych wysokościach pracuje zupełnie inaczej niż normalnie.

Tomie to manga dość specyficzna w odbiorze. Długimi momentami może nam wydawać się, że jest ona bardzo chaotyczna. Niby każdy z epizodów jest oddzielną historią (co wzmacnia to uczucie zagubienia), ale w tym szaleństwie czuć, że jest metoda i założenie autora. Taka konstrukcja osobom przyzwyczajonym do tytułów, w których dominuje jeden główny wątek, rozwijany przez cały czas trwania komiksu może nie przypaść do gustu, tym bardziej, że poszczególne epizody są dość różne od szortów, które mieliśmy okazję czytać przy okazji pozostałych tytułów tego mangaki. Do tego tytułu mogą nie przekonać się również ci, którzy cenią w komiksach wiarygodność i to zarówno fabularną jak i samych postaci. W Tomie jednego i drugiego zabrakło na rzecz klimatu grozy i poczucia strachu. To nic, że niektóre sceny są mocno naciągane a postaci (jak przedstawiciel policji, który puszcza wolno kogoś, w mieszkaniu kogo znaleziono litry ludzkiej krwi, a z okna wyskoczył człowiek) naiwne do granic możliwości. Tytuł ten nie ma na celu ukazania wiarygodnej opowieści. Jego zadaniem jest, wtłoczyć w nas obawy czy wręcz strach. Z tego powinien być on rozliczany i ten egzamin został przez Ito zdany.


Czy jest to więc tytuł idealny? Z pewnością nie. Do poziomu Uzumaki trochę brakuje, tym bardziej, że zarówno w kwestii graficznej jak i dialogowej jest co nieco do poprawy. Czytając pierwszy tom Tomie można jednak zaobserwować jak doskonalił swój warsztat Ito i jak kolosalne postępy zrobił na przestrzeni lat. Szczególnie w pierwszym rozdziale bardzo mocno widać jak niedopracowana jest jeszcze kreska mistrza horroru. Już wtedy da się jednak zauważyć charakterystyczny dla niego minimalizm. Niestety widoczny jest również przy tym fakt, że rysunki są momentami dość brzydkie, co jednak - biorąc pod uwagę późniejszy rozwój autora - można wybaczyć. Proporcje postaci są nieco zaburzone, a niekiedy wręcz osoby są nieco koślawe. Im jednak dalej, tym kreska staje się dokładniejsza i bardziej wyrobiona. Podobnie jak w innych mangach Ito, postaci (szczególnie mężczyźni) są do siebie bardzo podobni co nieco utrudnia ich rozpoznanie.  Już na pierwszy rzut oka widać, iż druga połowa albumu jest znacząco lepsza graficznie. Tytuł ten powstawał, bowiem na przestrzeni wielu lat i na jego przykładzie najlepiej widać jak rozwinęła się w tym czasie kreska autora. Oczywiście najlepiej wychodzą twórcy wszelkiego rodzaju obrzydlistwa, bez których nie byłoby jego komiksów i, które w głównej mierze budują ich klimat.

Wspomniałem również o dialogach, które nie zawsze brzmią dobrze. Momentami są one nieco za sztuczne, źle skonstruowane czy nawet zbędne. Bohaterowie opowiadają o tym co robią lub co siedzi w ich głowach, ale niekiedy robią to strasznie topornie i irytująco. Sprawia to wrażenie naiwności. Na szczęście momentów tych nie jest tak dużo, żeby zepsuć radość z lektury.


Czy więc warto sięgnąć po ten tytuł? Z pewnością tak, bo choć Spirala pozostanie niedoścignionym wzorem i mangą niemalże idealną tak i w Tomie znajdziemy wiele dobrego. J.P.F. przez ostatnie lata oswoił polskich czytelników z kreską i nieprawdopodobnie psychodelicznym stylem Junjiego Ito, który można albo kochać albo nienawidzić, ale z pewnością nie można pozostać obojętnym. Tak jest też w wypadku pierwszej mangi z kolekcji jego horrorów. Konsekwentnie budowane napięcie w każdym z kolejnych rozdziałów sprawia, że mangę czytamy z zapartym tchem, nie zwracając uwagi na fakt jak nieprawdopodobne i nierealne wizje prezentuje w nich autor.

Tomie #1

Scenariusz: Junji Ito
Rysunek: Junji Ito
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Wydanie I: 3/2015
Liczba stron: 374
Format: 145x205 mm
Oprawa: miękka z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 44,99 zł




3 komentarze:

  1. What a superbly intricate and well detailed review!

    Naprawde udana recenzja, szczegolnie skupiajaca sie na wytlumaczeniu na czym polega geniusz atmosfery, horroru i groteski w mangach Ito. Ciesze sie ze w polsce Ito odbil sie takim sukcesem, tutaj w Stanach ledo kto slyszal o niesamowitych jego pracach.

    Prosze wybaczyc bledy w pisowni, polski jest moim drugim jezykiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dzięki za miłe słowo i ciesze się, że "Półka" dociera nawet za ocean :)

      Manga w Stanach chyba w ogóle przegrywa z superhero czy się myle? Jakie głosy o Ito można wysłuchać od fanów mangi i komiksów jako takich?

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Prosze bardzo! JPF wydaje wiele swietnych mang, czesto w lepszej jakosci i szybciej niz zachodnie prasy.

      Superhero pod marki DC lub Marvel dominuja, owszem, ale manga ma sie dobrze. Niestety, taka ktorej nie czytam: shounen, Naruto, One Piece, Attack on Titan itp. ktore sa mi kompletnie obce. Poza tym nie jestem "target demographic" tych pism! ; ) Trudno znalesc powazniejsze mangi, ba, nawet z klasyka typu Hideshi Hino jest problem.
      Nie zmienia to faktu ze Ito jest znany w kregach komiksowo/mangowych glownie dzieki grupie SlugChicks ktora robi skanlacje co pare tygodni. Fakt, nie jest to zbyt dobre, ale jakosc ich tlumaczen stoi na wysokim poziomie, i wlasnie dzieki nim, NIE wielkim dystrybutorom typu Funimation, VIZ, Tokyopop, Ito i wielu innych horror mangakow dostalo odpowiedni poziom renomy.

      Dziekuje za czytanie moich wypocin i przepraszam za bledy!

      Usuń