Co byście zrobili, gdybyście mieli możliwość zmiany biegu historii? Czy wiedząc, że w Waszych rękach leży los przyjaciół, zdecydowalibyście się zmienić bieg historii? Czy Wasze osobiste pragnienia zwyciężyłyby nad dobrem ogółu?
Mniej więcej taka sytuacja spotyka Azumę Shoko, która dostając propozycję napisania scenariusza do sztuki teatralnej, opowiadającej losy pojedynku dwóch wrogich sobie klanów, przenosi się w przeszłość. Dziewczyna rozmyślając nad tym jak najlepiej zaprezentować walkę rodów Sasagawa i Lioka ma okazję, dzięki tajemniczemu wydarzeniu, zapoznać się z przedstawicielami obydwu klanów. Historia mówi o tym, że pojedynek, który odbył się nad brzegiem rzeki Tonegawa przyniósł zwycięstwo Sasagawie. Szybko jednak okazało się, że była to krótkotrwała radość, gdyż przeciwnicy postanowili się odegrać. Zarówno z jednej jak i, z drugiej strony było wiele ofiar. Teraz, bohaterka mangi ma okazję zmienić bieg historii. Zanim jednak do tego dojdzie, szukając możliwości powrotu do domu, dokładnie pozna bohaterów dramatu i zaprzyjaźni się z nimi, co będzie miało niewątpliwy wpływ na podejmowane przez nią decyzje.
Najnowsza manga Wydawnictwa Taiga „Nad brzegiem rzeki”, autorstwa Tatsui Akijo, z jednej strony jest łatwą, lekką i przyjemną historią z miłosnymi wątkami w tle, jakich wiele, ale z drugiej jest w niej coś, co w jakiś sposób wyróżnia ja spośród innych tytułów. Wątek przenoszenia się w czasie nie jest tematem nowym (żeby nie powiedzieć, że jest mocno wyeksploatowany), natomiast w recenzowanym tytule Tatsui Akijo wyciąga z niego jeszcze więcej niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Nasza bohaterka staje, bowiem przed dylematami moralnymi, o których wspominałem na wstępie. Zaprzyjaźniając się z postaciami z obydwu klanów, a także znając przecież wynik zbliżającej się potyczki, musi podjąć trudną decyzję czy powinna ingerować w losy świata czy zostawić je własnemu biegowi, nawet za cenę śmierci. Wątek ten, co ważne, nie jestem przedstawiony zbyt nachalnie, wątpliwości, które ma bohaterka, przekładają się też na czytelników, co powoduje jednocześnie, że historia nas wciąga. Jak to zwykle bywa w tak krótkich tytułach, same postaci nie są przesadnie rozbudowane, ale mimo wszystko dowiadujemy się co nieco o ich motywacjach i charakterach, które posiadają. Mimo początkowo nakreślonej granicy, kto jest dobry, a kto zły, wraz z rozwojem akcji proporcje te ulegają modyfikacjom, które obserwujemy wraz z bohaterką historii i razem z nią mamy własne wątpliwości, komu kibicować.
Oczywiście nie mogło też zabraknąć wątku miłosnego, który dla mnie jest w tym tytule zbędny, niewiele wnosząc do fabuły. Daje się bez problemu odczuć, że jest on mocno sztuczny. Zdecydowanie bardziej wiarygodnie byłoby oprzeć sprawy uczuciowe na przyjaźni. Pisze o tym nieprzypadkowo, gdyż wciśnięty romans wygląda tak, że na jednym kadrze widzimy dwoje ludzi, którzy się dopiero poznają, a już niemalże na kolejnym wyznają sobie miłość aż po grób. Bardzo to naiwne i rażące w oczy, przez co i kierowane do zdecydowanie młodszych, mniej wyrobionych czytelników.
To co mnie przyciągnęło do tej mangi, to właśnie fakt, że duża część akcji rozgrywa się w średniowiecznych czasach. Byłem ciekaw jak motyw ten sprawdzi się nie tylko fabularnie, ale i graficznie. Przyznać muszę, że wygląda to całkiem przyzwoicie. Owszem, nie jest to poziom idealny, niewiele dowiadujemy się np. o genezie konfliktu, ale za to pod względem rysunków można w kilku miejscach zwiesić na planszach oko. Daje się w nich wyczuć klimat Japonii za czasów panowania shogunów. Budynki, wąskie uliczki miasteczek, sielskie obrazy wsi, a także bardzo dopracowane stroje, to wszystko sprawia, że możemy poczuć się jakbyśmy przenieśli się w odległe czasy.
Tatsui Akijo radzi sobie też nieźle z projektami postaci, które są od siebie różne i przy tym dość charakterystyczne, przez co nie mylimy ich ze sobą. Warsztat Akijo jest przyzwoity bez względu na to czy obserwujemy dynamiczne sceny walk czy spokojne, wolno toczące się rozmowy.
Z powyższego tekstu wyłania się obraz bardzo mocnej mangowej pozycji i rzeczywiście spośród wszystkich dotychczasowych jednotomówek od Taigi ta jest zdecydowanie najlepsza. Oparta na relacjach łączących poszczególnych bohaterów, oparła się temu, by być przesadnie „kawaii”, przez co jest łatwa w odbiorze. Pamiętać jednak trzeba, że jest to tytuł dla raczej młodszych czytelników, którzy z pewnością się w niej odnajdą. Chce jednak podkreślić, że nawet „staruszkowie” tacy jak ja mogą dzięki niej przeżyć całkiem przyjemną przygodę i podróż w czasie. Jest to też kwestia wieku czytelnika, ale nawet tak z pozoru błaha historia może nieść ze sobą przyczynek do rozmyślania nad ludzkimi postawami i bezsensem wojen. Dopiero, bowiem poznając obydwie strony konfliktów możemy, dość niespodziewanie, dojść do wniosku, że żaden z bohaterów nie zasługuje na śmierć, a cała batalia jest całkowicie pozbawiona sensu.
Czy więc warto polecić ten tytuł? Wydaje mi się, że tak. Pozbawiona patosu i zbytniego przesłodzenia historia, jest chwilą solidnej (ale bez fajerwerków) rozrywki, którą warto docenić, tym bardziej, że toczy się w tak barwnych latach jak czasy panowania shogunów. Relację łączące poszczególne postaci mogą zaintrygować, ale to nie wszystko, gdyż jest też w niej trochę akcji i pojedynków co z kolei może do mangi przyciągnąć żądnych wrażeń młodzieńców (i nie tylko).
Nad brzegiem rzeki
Scenariusz: Akijou Tatsui
Rysunek: Akijou Tatsui
Wydawnictwo: Taiga
Wydanie I: 3/2015
Tytuł oryginalny: Tenpou Suikouden
Liczba stron: 154
Format: 128x182 mm
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offset
Druk: cz.-b.
ISBN-13: 9788364204142
Cena z okładki: 22,90 zł
Rysunek: Akijou Tatsui
Wydawnictwo: Taiga
Wydanie I: 3/2015
Tytuł oryginalny: Tenpou Suikouden
Liczba stron: 154
Format: 128x182 mm
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offset
Druk: cz.-b.
ISBN-13: 9788364204142
Cena z okładki: 22,90 zł
Całkiem przyjemne czytadło na jeden raz i to z niezłą kreską - w sumie pierwsza i jedyna jednotomówka od Taigi, którą kupiłam. Jakoś intuicja podpowiadała mi, że warto i nie żałuję.
OdpowiedzUsuńZ podobnej tematyki przenoszenia się w czasie i ewentualnej zmiany historii oglądam ostatnio serialową wersję "Nobunaga Concerto", które też jest całkiem niezłe, ale dużo bardziej ponure. Niemniej jednak wpłynęło to na mój odbiór "Nad brzegiem rzeki", bo jakoś przykro mi się zrobiło myśląc, że bohaterowie tej uroczej mangi też mogą tak jednak zginąć bez zmiany historii.
Hej,
UsuńMiałem podobne odczucie jeśli chodzi o bohaterów. Stąd też taka a nie inna opinia na temat tej mangi.
Pozdrawiam