To miała być kolejna komiksowa recenzja... jak się jednak okazało taka nie będzie, a przynajmniej będzie nie do końca taka normalna. Po dwukrotnym przeczytaniu historii, zasiadłem do spisania na gorąco swojej opinii na jej temat. I, gdybym na tym poprzestał to byłoby wszystko w normie ale, że rozpocząłem dyskusję o komiksie na gildiowym forum, wyszło nieco inaczej.
Po bardzo ciekawej rozmowie z użytkownikiem @KukiOktopus, spojrzałem na ten tytuł nieco inaczej, a przy okazji przekonałem się, jak taka wymiana poglądów z innymi czytelnikami może wpłynąć na sposób postrzegania danego dzieła. Wpadł mi wówczas do głowy pomysł, że napiszę erratę do pierwszej wersji recenzji. To może być ciekawe również dla Was. Niektóre moje tezy i stwierdzenia w niej zawarte, okazały się nie mieć do końca racji bytu, na inne spojrzałem z trochę innej perspektywy. Chcąc zachować jak najdalej idącą uczciwość, postanowiłem pozostawić swój tekst bez zmian. Dopiero na samym końcu dodana została wspomniana errata dzięki, której możecie zaobserwować moją zmianę w nastawieniu do recenzowanego tytułu.
A zatem po tym przydługim wstępie, przejdźmy do komiksu:
Wyobraźcie sobie taką sytuację, że przeglądacie ogłoszenia w poszukiwaniu nieruchomości. W końcu znajdujecie piękny dom za naprawdę przyzwoitą cenę. I, gdy jesteście już zdecydowani na jego zakup, dowiadujecie się, że ma on jedna wadę, a mianowicie wraz z nieruchomością otrzymujecie nietypowy podarunek w postaci zmumifikowanych byłych właścicieli... co gorsze musi obiecać, że nic w wystroju tego miejsca (tyczy się to również staruszków) nie zmienicie.
I co? Zdecydowalibyście się? Przed podobnym pytaniem stają bohaterowie komiksu Niczego nie dotykać autorstwa Noela Simsolo, który odpowiada za scenariusz i rysownika Frederica Beziana. Komiks ten to cztery historie, których główną osią fabuły jest właśnie tajemniczy dom i wspomniana wcześniej obietnica, której dotrzymać jest niezwykle ciężko. Człowiek to, bowiem taki „ktoś”, kto bardzo często jest przekorny i nie przejmuje się takimi drobiazgami jak dotrzymywanie słowa. W tym konkretnym wypadku kończy się to jednak dla tych, którzy się sprzeciwiają naprawdę źle.
Od razu trzeba napisać, że z dwójki twórców zdecydowanie lepiej wypadł rysownik. Fabuła komiksu ma kilka dość istotnych wad. Przede wszystkim Simsolo (postać raczej mało znana przeciętnemu czytelnikowi komiksów, która co ciekawe ma również za sobą udział w filmie) stworzył historię nieco jednowątkową. Tutaj od początku do końca wszystko jest jasne, tzn. mamy tajemniczy dom, obietnicę, z której praktycznie nikomu nie daje się wywiązać i w ostatecznym rozrachunku bardzo poważne konsekwencje z tym związane. Zmieniają się praktycznie tylko poszczególne postacie i to w jaki sposób płacą one karę za swoją gołosłowność. Sankcje te związane najczęściej z szaleństwem. Czytelnicy, którzy liczą na jakieś dodatkowe wątki poboczne czy choćby spektakularne zwroty akcji mogą poczuć się zawiedzione. Scenarzysta prowadzi nas przez komiks jak po sznurku, nie pozwalając sobie na żadne wariacje, a efektu tego dopełnia zabieg polegający na tym, że każda kolejna historia rozpoczyna się w identyczny sposób. Owszem, takie zagranie tworzy iluzję kontynuacji i ciągłości, ale nieco też nuży. Dodatkowo jeszcze Simsolo brakuje nieco konsekwencji (?), gdyż druga historia jest nieco niezgodna z głównym założeniem (albo jej nie zrozumiałem). Wczytując się w treść tej historii, ciężko dostrzec, w którym momencie młoda malarka sprzeciwiła się woli byłych właścicieli i zadarła z nimi, usuwając, któryś z przedmiotów do nich należących. Pytanie czy to zabieg celowy czy niedopatrzenie autora?
Druga sprawa to bohaterowie, którzy z jednej strony może nie są jednoznaczni, ale z drugiej są do siebie podobni. Wygląda to trochę tak jakby „wychodzili” z taśmy produkcyjnej, a akcja toczy się wokół nich według tego samego schematu: pojawiają się, wprowadzają do domu, nie dotrzymują danego słowa, spotyka ich kara i za chwile pojawia się nowa postać... O bohaterach nie wiemy praktycznie nic poza naprawdę niezbędne (do zrozumienia historii) minimum. In plus wybijają się tu może bracia Fournier, którzy otrzymują dom w spadku. Historia ta jest chyba najciekawsza również z tego względu, że w moim przekonaniu autor wystarczająco mocno skupia się na ukazaniu powodów, dla których zrywają oni daną przez siebie obietnicę. Simsolo stara się wpleść w komiks trochę symboliki stąd rosnący przed domem afrykański baobab, który symbolizuje zło i zniszczenie. Znając fabułę komiksu, trudno nie przyznać, że pojawienie się go w kuriozalnych dla siebie warunkach jest uzasadnione, ale, z drugiej strony większego wpływu na fabułę nie ma.
Gwoli sprawiedliwości oddać trzeba natomiast, że Niczego nie dotykać ma całkiem udany mroczny klimat i ciekawe, a nawet trochę zaskakujące zakończenie. Momentami da się odczuć naprawdę duże napięcie i wyczuć można klimat grozy czy szaleństwa. Wpływ na to ma z pewnością i Simsolo, ale zdecydowanie więcej do powiedzenia w tej kwestii zdaje się mieć Frederic Bezian.
Francuski rysownik, również nie jest postacią bardzo popularną w kraju nad Wisła, ale fanów swoich ma o czym możecie przekonać się choćby TUTAJ. Opierając się na tym co twierdzi w linkowanym tekście Arek Królak komiksy Beziana są w jego Ojczyźnie niezwykle popularne i chyba nie może to dziwić. Kadry są tworzone ze zwróceniem uwagi na szczegóły, a nieco kanciasta kreska i dopracowane tła (wnętrza budynków czy obrazy na ścianach) ogląda się z duża przyjemnością. Stonowane, ciemne kolory w tym konkretnym przypadku budują natomiast nastrój historii. Rysownik umiejętnie operuję zarówno cieniem jak i samą kreską, nadając swoim pracom charakter i wyrazisty styl. Bezian świetnie odnajduje się również w klimacie XIX w Francji. Stroje bohaterów są dopracowane i charakterystyczne dla ówczesnych czasów, wpisując się w bardzo pozytywną ocenę całości.
Zdecydowanie minus dla Taurusa należy się, natomiast za wykorzystaną w albumie czcionkę. Mocno „grafficiarskie” liternictwo w połączeniu z niewielkimi dymkami narracyjnymi sprawiają, że w wielu momentach całość jest mocno nieczytelna, co zdecydowanie utrudnia odbiór. Za resztę należy się z kolei pochwała. Takim paradoksem może być papier wykorzystany w albumie. Dość gruby, ale i pozbawiony "kredy" w doskonały sposób oddaje kolory tego typu tytułów. Podobnie rzecz się miała w Trupie i sofie Tonego Sandovala. Papier ten jest jakby stworzony do barw wykorzystywanych przez tych twórców.
Zdanie podsumowania – czy warto więc sięgnąć po ten tytuł? Dla rysunków jak najbardziej, gdyż wyróżnia się on stylem Beziana i gotyckim, mrocznym klimatem. Fabularnie jest już nieco słabiej, co jednak nie oznacza, że źle. Nie jest to historia nudna, o czym może świadczyć fakt, że w ciągu jednego dnia sięgnąłem po nią dwukrotnie, natomiast pewnych elementów, do tego aby stać się świetną jej brakuje. Cóż, sami musicie podjąć decyzję, że chcecie zaryzykować i wkroczyć do domu mieszczącego się w zacisznej dzielnicy mieszkaniowej Bordeaux.
Errata - po wspomnianej na wstępie dyskusji, spojrzałem na ten tytuł nieco inaczej, podchodząc jednocześnie do scenariusza łaskawiej. Mój zarzut dotyczący historii o malarce, nie do końca znalazł potwierdzenie w rzeczywistości, gdyż odebrałem tę historie w niewłaściwy sposób. Być może autor, budując tę historie w taki sposób, miał na celu przełamanie wspomnianej przeze mnie prostoty. Niejako sprawił przy tym, że tytuł ten rzeczywiście mimo pozornej łatwości i schematyczności jest komiksem na, który można spojrzeć z różnych perspektyw, a to cenna zaleta dla dzieła. Im dłużej nad tym komiksem myślałem, tym bardziej skłaniałem się ku temu, że to historia o szaleństwie, które dopada ludzi. Ci, którzy zrywają raz daną obietnicę zostają za to ukarani tracąc zmysły (a czasami coś więcej). Pierwsi właściciele domu wykazują się obłąkaniem, nie chcąc odejść ze świata żywych. Za wszelką cenę chcą pozostać na swoich miejscach, nie zważając na czas i przemijanie. Doprowadzają oni do tego, że "stają się" naprawdę złymi duchami, które bronią domu i każą w brutalny sposób każdego kto zdecyduje się tej "stałości" przeciwstawić. Zarówno dom jak i jego mieszkańcy muszą w nim zostać na wieki.
Zainteresowanych zapraszam do lektury dyskusji, a może i wypowiedzenie się w tym temacie. Rozmowa dostępna jest TUTAJ.
Niczego nie dotykać
Scenariusz: Noel Simsolo
Rysunek: Frederic Bezian
Wydawnictwo: Taurus Media
Wydanie I: 4/2010
Tytuł oryginalny: Ne touchez à rien
Wydawca oryginalny: Glenat
Rok wydania oryginału: 2004
Liczba stron: 84
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-60298-49-7
Cena z okładki: 43 zł
Rysunek: Frederic Bezian
Wydawnictwo: Taurus Media
Wydanie I: 4/2010
Tytuł oryginalny: Ne touchez à rien
Wydawca oryginalny: Glenat
Rok wydania oryginału: 2004
Liczba stron: 84
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-60298-49-7
Cena z okładki: 43 zł
Graficznie i fabularnie, jak dla mnie to znakomity komiks. Po prostu nie twoja działka. Przeglądając twoje teksty łatwo się zorientować, ze bliżej ci do innego klimatu.
OdpowiedzUsuńKrzysiek
Graficznie się zgodzę jest naprawdę wybornie, scenariuszowo trochę słabiej i chyba nie zgodzę się, że to kwestia tylko tego, że nie moja działka :)
UsuńSwoją drogą Krzyśku to według Ciebie do jakiego klimatu mi bliżej? Ciekawe będzie spojrzenie na to z zupełnie innej perspektywy niż moja własna :)
Pozdrawiam
Myślę, że mniej złożonych, prostszych w przekazie. Nie klimatycznych a bardziej akcji. Lub takich z prawicowym zacięciem. (swoją drogą, mocno akcentując swój światopogląd, sprawiasz, że na twoje recenzje patrzy się przez palce. Nie edukuj czytelników wpajając im swoje spojrzenie na świat).
UsuńKrzysiek
No z tymi komiksami akcji to masz trochę racje. Nie lubię natomiast za bardzo symboliki i ukrytych znaczeń w komiksach.
UsuńCo do komiksów prawicowych jak to ująłeś to nie ukrywam swojego światopoglądu i uważam, że jest to uczciwe, bo właśnie czytelnicy wiedzą, że ich nie oszukuje. Druga sprawa jest taka (o czym już kiedyś pisałem), że o światopoglądzie pisze tylko wówczas, gdy komiks/książka tego dotyczy. Pisząc tekst o Wyklętych ciężko nie wspomnieć o jakiś swoich poglądach, bo oceniasz też postawę bohaterów. Zresztą ktoś kto nie podziela moich poglądów nie dość, że nie zajrzy do takiej recenzji to nawet nie zajrzy do komiksu. Wiesz, szanuje każdego czytelnika, który tu zagląda i jestem mu wdzięczny, że mu się chce to czytać i tak jak Ty skomentować. Dla mnie to znaczy naprawdę dużo, bo po to to robię, ale chcę pozostać w zgodzie z samym sobą i jeśli coś mi się nie podoba to o tym piszę, nawet jeśli na profilach autorów polskich komiksów jestem wyszydzany i się ze mnie żartuje jak po tekście o Pogromcy Pornografów. Nie uważam absolutnie, że to jest powód do patrzenia na moje teksty przez palce, bo są one szczere i nie wciskam prawicowości nikomu na siłę.
Uważam, że nieuczciwe są wszystkie te portale i blogi tematyczne (o wiele większe niż mój), które uparcie nie chcą dostrzegać pewnych ważnych dzieł i totalnie je ignorują właśnie przez swój światopogląd. Przykłady? Smert Lachom, komiksy IPN - na ilu portalach ukazały się ich recenzje? Na niewielu i to nie dlatego, że są słabe tylko dlatego, że reprezentują inny pogląd niż ich autorzy. To jest nieuczciwe i niewłaściwe według mnie.
Ale to chyba twoja interpretacja, ze nie ma danych komiksów, ze wzgledu, ze prezentują określony pogląd. Ja patrząc z boku, nie dostrzegam, ze brak jest info o komiksach z IPN-u etc. Wręcz przeciwnie. Czuję się dobrze poinformowany. Serio. To moja ocena jako czytelnika, który przegląda strony o komiksie. Za to dostrzegam, takie głosy żalu, ze strony ludzi o mocno prawicowych poglądach, że ich się dyskryminuje i nie rozumiem tego. Z boku to wygląda nawet śmiesznie. Pewnie dlatego są czasem żarty na ten temat. Bo jeśli ktoś publicznie głosi, że jest ofiarą to raczej nie zdobedzie współczucia.
OdpowiedzUsuńKrzysiek
Nie zgodzę się z Tobą, wybacz. Poza gildią i paradoksem, który z portali i blogów pisze o tych tytułach? Który z portali umieszcza te komiksy na swoich listach podsumowujących rok? Idąc już w ogóle dalej, czemu autorzy tacy jak Wyrzykowski, Zajączkowski czy Zaręba nie są zapraszani na MFKiG? Czemu wtedy nie mówi się o tych komiksach? To naprawdę nie przypadek. Mówią o tym nie tylko czytelnicy, ale i twórcy - odsłuchaj zapis rozmowy z Tomkiem Kleszczem z tego roku (zapis jest na Półce). To nie jest kwestia żalenia się i dyskryminacji, tylko mówienia głośno o tym co inni starają się przemilczeć. Nie interesuje mnie też rola ofiary. Zamiast tego staram się coś robić tzn. o tych komiksach pisać, licząc się z tym, że dla niektórych będzie bardzo mocno nie po drodze z moim blogiem.
UsuńTa w sumie fajne, że czujesz się dobrze poinformowany, ale wygoogluj sobie tytuły Smert Lachom czy Wilcze Tropy. Zobacz ile ci wyskoczy recenzji... Smert Lachom bodajże trzy, a komiksów IPN może jedna/dwie, czyli paradoks i gildia.
Napisałeś, że to nie kwestia światopoglądu. Myślisz, że na takim portalu gazeta.pl będzie kiedykolwiek wzmianka o komiksie o Żołnierzach Wyklętych? Niedoczekanie, ale nie może być inaczej jeśli gazeta ta reprezentuje skrajnie lewacką (już nawet nie lewicową) stronę. To tak jak na portalach prawicowych nie znajdziesz recenzji np. Likwidatora.
Jarosławie, to może zrecenzuj Likwidatora aby pokazać jaki jesteś obiektywny. Trudno coś komuś zarzucać, jeśli postępuje się podobnie. Obłuda wychodzi niestety.
UsuńWidzisz, to Ty zarzucasz mi obłude, a nawet nie chciało ci się zajrzeć do archiwum bloga... gdybyś to zrobił sam zauważyłbyś, że są na nim recenzję tytułów, które są mi niejako obce światopoglądowo jak choćby Na wlasny koszt, Pogromca Pornografów czy Falangi czerwonego porządku. Jak więc widzisz nie unikam takich tematów.
UsuńA Likwidator? Cóż, ma w swoich zbiorach bodajże dwie części i jak kiedyś przeczytam to pewnie i tekst o nim się ukaże.
Jak więc widzisz nie miałeś racji zarzucając mi obłudę.
I tu nawet nie chodzi o kwestię obiektywności, a o nie pomijanie ważnych i DOBRYCH tytułów na specjalistycznych portalach ze względu na to, że mówią o pewnych wartościach czy historii.
Swoją drogą, doceniam twoją robotę wynikającą z pasji. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńK.
Dzięki! Dzięki za komentarz i za to, że poświęcasz swój czas, aby przeczytać co mam do napisania ;)
Usuń