Nie dalej jak wczoraj miałem okazję przeczytać wywiad z Grzegorzem Rosińskim twórcą Thorgala, w którym mówi on o tym, że manga jest „komiksowym złem”, gdyż jej czytanie nie wymaga od czytelnika absolutnie żadnej wyobraźni. Abara zdecydowanie przeczy tym słowom, ale nie wiem do końca czy to o to chodziło polskiemu twórcy?
Do tego, by zrozumieć tę mangę potrzeba zresztą nie tylko wyobraźni, ale również ogromnego skupienia podczas lektury. Komiks ten ma, bowiem niejako dwa oblicza. Z jednej strony konstrukcja scenariusza i warstwa fabularna jest uproszczona tak jak tylko można sobie to wyobrazić. Mamy tu pojedynek dobrych (umownie nazywając) potworów ze złymi, w którym stawką jest przeżycie. To jednak nie koniec, gdyż od pierwszej strony mangi do głosu dochodzi również ta druga jej twarz. Twarz komiksu, który wymaga od nas ogromnej wyobraźni i umiejętności czytania tego typu dzieł. Tsutomu Nihei zostawia nam pole do popisu, całkowicie pomijając wszelkie kwestie o tym skąd się wzięli bohaterowie i wykreowany świat. To, gdzie chcemy umieścić akcję zależy tylko i wyłącznie od nas. Przez dłuższą chwilę ciężko było się wręcz zorientować kto stoi po stronie dobra, a kto zła i o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. Najlepszym przykładem, jak skomplikowany jest to tytuł niech będzie fakt, że wydawca, czyli J.P.F. wyłożył wszystko na tacy czytelnikom, umieszczając na końcu mangi swoisty słownik postaci, terminologii, ale i zarysu fabuły, w której wyjaśniają oni (ze spojlerami!) co działo się w przeczytanym komiksie. Przyznacie, że zabieg, który nie jest często stosowany na naszym rynku.
Niestety zbierając to wszystko w całość, dla mnie osobiście, nie do końca to zagrało. Fakt, że niewiele dowiadujemy się o bohaterach i świecie akcji powoduje, że nie potrafi mnie on w pełni zainteresować. Losy tych osób, tak naprawdę bardzo dramatyczne, są mi całkowicie obojętne, a kolejne brutalne morderstwa (gdyż tak trzeba określić to co wyprawiają Pustelniaki) przyjmuję ze stoickim spokojem. Same postaci również nie do końca są wykreowane prawidłowo. Ze wspomnianego wcześniej artykułu na końcu mangi wynika, że mają one historię, że łączą ich nici powiązań, natomiast sam komiks nie potrafi tego w pełni oddać. Przez to są one nieco spłycone. Nie chcę też, abyście pomyśleli, że ta manga nie ma nic do zaoferowania, bo tak nie jest. Tu i ówdzie słychać bardzo pozytywne głosy, których ja po prostu nie podzielam. Być może czytałem ją nieodpowiednio na niej skoncentrowany, ale mroczny i brutalny świat nie wciągnął mnie tak jak Pustelniaki wciągają ludzi. Autorowi należy się natomiast plus za dość interesujące zakończenie, okryte przez większą część mangi tajemnicą.
To co może z kolei przyciągnąć do tego tytułu to kreska autora. Z jednej strony bardzo mangowa, natomiast z drugiej niezwykle realistyczna, jest tym co doskonale sprawdza się w Abarze. Kadry – szczególnie te bardziej statyczne – są prawdziwa ucztą dla oczu. Tworzą one klimat całej opowieści, a wszelkiego rodzaju potwory są naprawdę udanymi projektami. Gorzej wygląda to, gdy sytuacja staje się bardziej dynamiczna, czy gdy dochodzi do walk Pustelniaków. Wówczas naprawdę ciężko jest się połapać, co się w danym momencie dzieje. Rysunki zlewają się nieco w jedną plamę i musimy się sporo natrudzić, aby je rozszyfrować. To oczywiście w dużej mierze wina rysownika, natomiast oddać mu trzeba, że zadania nie miał łatwego, gdyż sam pomysł na potwory wymusił na nim wprowadzenie takiego chaosu. O skali tego zjawiska (przynajmniej u mnie) najlepiej świadczy fakt, że chyba po raz pierwszy przy czytaniu mangi, do zrozumienia fabuły i tego co rysownik ukazał na kadrach, potrzebne mi było posiłkowanie się onomatopejami. Szczególnie w początkowych momentach tej historii, były one zdecydowanie przydatne co w sumie świadczy dobrze również o tłumaczeniu. A to jest naprawdę dobre. Abara to zdecydowanie nie jest łatwy dla tłumacza tytuł. Czeka tu na niego sporo pułapek, ale w moim przekonaniu Paweł Dybała poradził sobie doskonale, czego przykładem są przecież właśnie „pustelniaki”, które dobitnie oddały to co chciał pokazać autor mangi w oryginale.
Abara nie jest tytułem łatwym w odbiorze. Mimo swojej pozornej prostoty czyta się ją bardzo ciężko i zdecydowanie nie jest to manga dla każdego. Nie brakuje w niej również brutalności. I choć odcinanie głów brzmi strasznie, to w wypadku tego tytułu nie jest to tak wstrząsające jak brzmi. Cóż, Abara to bardzo mroczne, ale jednak S-F i nie jest jej zadaniem szokować scenami śmierci. Warto jednak pamiętać, że takowe w środku są.
Poza główną historią wydawnictwo przygotowało również dodatkową historię, zatytułowaną Digimortal. Podzielona na dwie części, opowiada o bardzo nietypowych inkwizycjach, których ofiarami padają osoby modyfikowane genetycznie. Ktoś w końcu postanawia się temu przeciwstawić i dochodzi do bezpośredniego starcia między zwolennikami inkwizycji, a jej przeciwnikiem. Historia klimatem przypominająca nieco tę główną z wszystkimi jej zaletami i wadami.
Podsumowując – jak już kilkukrotnie pisałem Abara nie jest mangą łatwą. Ja osobiście nieco się nią rozczarowałem, gdyż od autora tytułów takich jak choćby Blame! oczekiwałem czegoś więcej. Zdaje sobie jednak sprawę, że dla wielu będzie to manga wyborna, którą zapamiętają na długo. W końcu to autor Blame! Mimo tego, że tytuł nie do końca mi "podpasował" to i tak bardzo ciesze się, że J.P.F. zdecydował się wydać go w Polsce. Zawsze będę kibicował projektom, które wymagają od czytelnika więcej zaangażowania i są tworzone przez kultowe postacie japońskiego komiksu. Ciesze się, że miałem okazję do niej zajrzeć, ale nie jest to tytuł, który przesadnie mną wstrząsnął.
Na koniec dwie ciekawostki:
- Tsutomu Nihei pracował nie tylko nad japońskimi historiami, ma on w swoim dorobku również serię Wolverine: Snikt dla amerykańskiego Marvela. Seria ta to swoisty crossover światów Blame! i Wolverina,
- Autor mangi pochodzi z prefektury Fukushima. Gdy Abarę czytamy dziś, wiedząc do czego doszło tam kilka lat wcześniej odbiera się ją nieco inaczej, a Nihei może uchodzić nie tylko za dobrego mangakę, ale i swoistego wizjonera, który dość przypadkowo, ale wykreował świat po totalnym kataklizmie. Może więc to jest odpowiedź na pytanie, gdzie toczy się akcja Abary?
Abara: Żebra
Scenariusz: Tsutomu Nihei
Rysunek: Tsutomu Nihei
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Wydanie I: 10/2014
Liczba stron: 400
Format: A5
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 44,99 zł
Do tego, by zrozumieć tę mangę potrzeba zresztą nie tylko wyobraźni, ale również ogromnego skupienia podczas lektury. Komiks ten ma, bowiem niejako dwa oblicza. Z jednej strony konstrukcja scenariusza i warstwa fabularna jest uproszczona tak jak tylko można sobie to wyobrazić. Mamy tu pojedynek dobrych (umownie nazywając) potworów ze złymi, w którym stawką jest przeżycie. To jednak nie koniec, gdyż od pierwszej strony mangi do głosu dochodzi również ta druga jej twarz. Twarz komiksu, który wymaga od nas ogromnej wyobraźni i umiejętności czytania tego typu dzieł. Tsutomu Nihei zostawia nam pole do popisu, całkowicie pomijając wszelkie kwestie o tym skąd się wzięli bohaterowie i wykreowany świat. To, gdzie chcemy umieścić akcję zależy tylko i wyłącznie od nas. Przez dłuższą chwilę ciężko było się wręcz zorientować kto stoi po stronie dobra, a kto zła i o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. Najlepszym przykładem, jak skomplikowany jest to tytuł niech będzie fakt, że wydawca, czyli J.P.F. wyłożył wszystko na tacy czytelnikom, umieszczając na końcu mangi swoisty słownik postaci, terminologii, ale i zarysu fabuły, w której wyjaśniają oni (ze spojlerami!) co działo się w przeczytanym komiksie. Przyznacie, że zabieg, który nie jest często stosowany na naszym rynku.
Niestety zbierając to wszystko w całość, dla mnie osobiście, nie do końca to zagrało. Fakt, że niewiele dowiadujemy się o bohaterach i świecie akcji powoduje, że nie potrafi mnie on w pełni zainteresować. Losy tych osób, tak naprawdę bardzo dramatyczne, są mi całkowicie obojętne, a kolejne brutalne morderstwa (gdyż tak trzeba określić to co wyprawiają Pustelniaki) przyjmuję ze stoickim spokojem. Same postaci również nie do końca są wykreowane prawidłowo. Ze wspomnianego wcześniej artykułu na końcu mangi wynika, że mają one historię, że łączą ich nici powiązań, natomiast sam komiks nie potrafi tego w pełni oddać. Przez to są one nieco spłycone. Nie chcę też, abyście pomyśleli, że ta manga nie ma nic do zaoferowania, bo tak nie jest. Tu i ówdzie słychać bardzo pozytywne głosy, których ja po prostu nie podzielam. Być może czytałem ją nieodpowiednio na niej skoncentrowany, ale mroczny i brutalny świat nie wciągnął mnie tak jak Pustelniaki wciągają ludzi. Autorowi należy się natomiast plus za dość interesujące zakończenie, okryte przez większą część mangi tajemnicą.
To co może z kolei przyciągnąć do tego tytułu to kreska autora. Z jednej strony bardzo mangowa, natomiast z drugiej niezwykle realistyczna, jest tym co doskonale sprawdza się w Abarze. Kadry – szczególnie te bardziej statyczne – są prawdziwa ucztą dla oczu. Tworzą one klimat całej opowieści, a wszelkiego rodzaju potwory są naprawdę udanymi projektami. Gorzej wygląda to, gdy sytuacja staje się bardziej dynamiczna, czy gdy dochodzi do walk Pustelniaków. Wówczas naprawdę ciężko jest się połapać, co się w danym momencie dzieje. Rysunki zlewają się nieco w jedną plamę i musimy się sporo natrudzić, aby je rozszyfrować. To oczywiście w dużej mierze wina rysownika, natomiast oddać mu trzeba, że zadania nie miał łatwego, gdyż sam pomysł na potwory wymusił na nim wprowadzenie takiego chaosu. O skali tego zjawiska (przynajmniej u mnie) najlepiej świadczy fakt, że chyba po raz pierwszy przy czytaniu mangi, do zrozumienia fabuły i tego co rysownik ukazał na kadrach, potrzebne mi było posiłkowanie się onomatopejami. Szczególnie w początkowych momentach tej historii, były one zdecydowanie przydatne co w sumie świadczy dobrze również o tłumaczeniu. A to jest naprawdę dobre. Abara to zdecydowanie nie jest łatwy dla tłumacza tytuł. Czeka tu na niego sporo pułapek, ale w moim przekonaniu Paweł Dybała poradził sobie doskonale, czego przykładem są przecież właśnie „pustelniaki”, które dobitnie oddały to co chciał pokazać autor mangi w oryginale.
Abara nie jest tytułem łatwym w odbiorze. Mimo swojej pozornej prostoty czyta się ją bardzo ciężko i zdecydowanie nie jest to manga dla każdego. Nie brakuje w niej również brutalności. I choć odcinanie głów brzmi strasznie, to w wypadku tego tytułu nie jest to tak wstrząsające jak brzmi. Cóż, Abara to bardzo mroczne, ale jednak S-F i nie jest jej zadaniem szokować scenami śmierci. Warto jednak pamiętać, że takowe w środku są.
Poza główną historią wydawnictwo przygotowało również dodatkową historię, zatytułowaną Digimortal. Podzielona na dwie części, opowiada o bardzo nietypowych inkwizycjach, których ofiarami padają osoby modyfikowane genetycznie. Ktoś w końcu postanawia się temu przeciwstawić i dochodzi do bezpośredniego starcia między zwolennikami inkwizycji, a jej przeciwnikiem. Historia klimatem przypominająca nieco tę główną z wszystkimi jej zaletami i wadami.
Podsumowując – jak już kilkukrotnie pisałem Abara nie jest mangą łatwą. Ja osobiście nieco się nią rozczarowałem, gdyż od autora tytułów takich jak choćby Blame! oczekiwałem czegoś więcej. Zdaje sobie jednak sprawę, że dla wielu będzie to manga wyborna, którą zapamiętają na długo. W końcu to autor Blame! Mimo tego, że tytuł nie do końca mi "podpasował" to i tak bardzo ciesze się, że J.P.F. zdecydował się wydać go w Polsce. Zawsze będę kibicował projektom, które wymagają od czytelnika więcej zaangażowania i są tworzone przez kultowe postacie japońskiego komiksu. Ciesze się, że miałem okazję do niej zajrzeć, ale nie jest to tytuł, który przesadnie mną wstrząsnął.
Na koniec dwie ciekawostki:
- Tsutomu Nihei pracował nie tylko nad japońskimi historiami, ma on w swoim dorobku również serię Wolverine: Snikt dla amerykańskiego Marvela. Seria ta to swoisty crossover światów Blame! i Wolverina,
- Autor mangi pochodzi z prefektury Fukushima. Gdy Abarę czytamy dziś, wiedząc do czego doszło tam kilka lat wcześniej odbiera się ją nieco inaczej, a Nihei może uchodzić nie tylko za dobrego mangakę, ale i swoistego wizjonera, który dość przypadkowo, ale wykreował świat po totalnym kataklizmie. Może więc to jest odpowiedź na pytanie, gdzie toczy się akcja Abary?
Abara: Żebra
Scenariusz: Tsutomu Nihei
Rysunek: Tsutomu Nihei
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Wydanie I: 10/2014
Liczba stron: 400
Format: A5
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 44,99 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz