Po dłuższej przerwie na polski rynek mangowy powrócił Jiro Taniguchi. Ten ceniony mangaka tym razem dał się poznać jako miłośnik kuchni. Wydany właśnie przez Hanami „Samotny smakosz” jest pierwszym jego tytułem tego rodzaju.
Recenzowany komiks to wspólne dzieło Taniguchiego oraz Masayuki Kasumiego. Jest to tytuł pod kilkoma względami wyjątkowy, ale również specyficzny, o czym będziecie się mogli przekonać czytając zarówno tę recenzję jak i samą mangę. Pewnie też nie każdemu przypadnie ona do gustu. Niejaki Inagashira Goro to miłośnik dobrego jedzenia, który na co dzień pracuje w zawodzie handlowca, co pozwala mu podróżować po różnych częściach Japonii. W życiu prywatnym jest samotnikiem, który wiele lat temu został porzucony przez ukochaną. Dziś skupia praktycznie całą swoją uwagę na doznaniach smakowych. I to w zasadzie wszystko, jeśli chodzi o fakty z jego życia, ale i o sam scenariusz. Elementy fabuły są tylko pretekstem do ukazania kwestii kulinarnych.
Każdy z rozdziałów, które są tak naprawdę luźnymi wątkami, traktuje o innej specjalności japońskiej kuchni, często zresztą związanej z danym regionem kraju. Miłośnicy wartkiej akcji nie znajdą tutaj raczej elementów, które mogą ich zainteresować. Wszystko bowiem toczy się leniwie, od jednej do drugiej wizyty w restauracji i opiera na podobnym schemacie. Nasz bohater odbywając służbowe (ale i prywatne) podróże odwiedza miejsca, gdzie może się posilić. Raz będzie to wykwintna restauracja, a raz skromny bar. Zdarzy się również, że dane mu będzie skosztować specjałów serwowanych w supermarkecie, na stadionie czy w szpitalu. Podczas kolejnych posiłków kolekcjonuje on wrażenia i smakowe doznania, a czytelnik zapoznaje się z charakterystycznymi specjałami kuchni z Kraju Kwitnącej Wiśni. To one – jak zapewne już zauważyliście - odgrywają w tej mandze główną rolę. Nie to, że Goro trafia do szpitala, nie to, że zostawia go dziewczyna, która nie podziela jego fascynacji Japonią, ale to co wówczas je, liczy się najbardziej i na tym swoją uwagę skupiają autorzy.
Zrobienie z pożywienia wyróżniającego się elementu scenariusza na rynku japońskim nie jest niczym nowym. Natomiast polski czytelnik może być tym faktem nieco zaskoczony. Wszystko podporządkowane jest temu elementowi, podczas gdy resztę (w tym postacie) zepchnięto na dalszy plan. Jednym z nielicznych wyjątków może być rozdział, w którym Goro wdaje się w kłótnię z szefem restauracji, stając po stronie besztanego przy klientach pracownika. Mamy wówczas okazję dowiedzieć się czegoś więcej o tytułowym samotnym smakoszu.
Dla mnie osobiście, jako osoby zafascynowanej (podobnie jak bohater komiksu) Krajem Kwitnącej Wiśni, ogromną zaletą tego tytułu jest prezentacja tradycji i kulinarnych przyzwyczajeń jego mieszkańców. Na kolejnych stronach autorzy ukazują nie tylko to „co”, ale i „jak” jadają Japończycy. Widzimy nawet tradycyjny podział ról między kobietę i mężczyznę. Druga sprawa to fakt, że wraz z bohaterem odbywamy podróż po rożnych zakątkach Tokio (m.in. legendarna Akihabara) i reszty Japonii (Osaka).
W warstwie graficznej, Ci którzy znają twórczość Taniguchiego wiedzą na co mogą liczyć. Rysunki są bardzo dopracowane i szczegółowe. Ogólną ocenę może nieco obniżać fakt, że główni bohaterowie mang Taniguchiego są do siebie niezwykle podobni. Patrząc na Goro, odnosi się wrażenie, że występował on już w poprzednich tytułach tego mangaki. To, co z kolei może wzbudzić zachwyt to, jak zawsze zresztą, dopracowane w każdym szczególe tła. Jako że „Samotny smakosz” to manga o jedzeniu, to nie sposób nie wspomnieć, że i graficznie ma ono odpowiednie miejsce. Autor rysunków zastosował tu ciekawy zabieg, polegający na ukazaniu w zbliżeniu podawanej potrawy. Całości dopełniają jeszcze dodatkowe opisy z elementami, których nie da się pokazać kreską, takie jak: ilość przypraw i pożywienia czy smak danej potrawy.
Ze względu na specyficzną tematykę, również i warstwa dialogowa jest dość wyróżniająca się na tle innych tytułów. Rozmów jest tu niewiele (a te, które są to w dużej mierze składanie zamówień), a dominują wewnętrzne przemyślenia głównego bohatera. Jak to w mangach, dostajemy też dużo onomatopei. W tym wypadku związanych z czynnością spożywania posiłków. Wszelkiego rodzaju „ciam” będzie Wam towarzyszyć podczas całej lektury mangi.
Polska wersja została uatrakcyjniona o krótkie teksty przybliżające kuchnię Japonii, które rozpoczynają każdy z rozdziałów. Są one ciekawe i stoją na wysokim poziomie, ale nie mogło być inaczej, jeśli odpowiada za nie autorka najlepszej na świecie (w 2013 roku) książki o japońskiej kuchni, Magdalena Tomaszewska-Bolałek.
Podsumowując – „Samotny smakosz” to tytuł bardzo specyficzny. Jeszcze kilka lat temu byłby z pewnością skazany na porażkę. Jest to manga, której trzeba się w pewien sposób nauczyć czytać i przeżywać. Paradoksalnie też, tytuł ten może odnieść największy sukces wśród tych, którzy na co dzień nie mają wiele wspólnego z komiksem. Akcji nie ma tu zbyt dużo, a postaci nie są bardzo rozbudowane, wszystko skupia się na jedzeniu. Mangę docenią czytelnicy, którzy lubią obcować z japońską tradycją i kulturą (nie tylko kulinarną), a także nie stronią od komiksowych ciekawostek. Sukces, jaki osiągnęła w ojczyźnie dodatkowo powinien przekonać niezdecydowanych, że warto po nią sięgnąć. W Japonii na jej podstawie nakręcono już cztery sezony bardzo popularnego serialu telewizyjnego. Zapraszam więc Was na kulinarną podróż po Kraju Wschodzącego Słońca.
Recenzowany komiks to wspólne dzieło Taniguchiego oraz Masayuki Kasumiego. Jest to tytuł pod kilkoma względami wyjątkowy, ale również specyficzny, o czym będziecie się mogli przekonać czytając zarówno tę recenzję jak i samą mangę. Pewnie też nie każdemu przypadnie ona do gustu. Niejaki Inagashira Goro to miłośnik dobrego jedzenia, który na co dzień pracuje w zawodzie handlowca, co pozwala mu podróżować po różnych częściach Japonii. W życiu prywatnym jest samotnikiem, który wiele lat temu został porzucony przez ukochaną. Dziś skupia praktycznie całą swoją uwagę na doznaniach smakowych. I to w zasadzie wszystko, jeśli chodzi o fakty z jego życia, ale i o sam scenariusz. Elementy fabuły są tylko pretekstem do ukazania kwestii kulinarnych.
Każdy z rozdziałów, które są tak naprawdę luźnymi wątkami, traktuje o innej specjalności japońskiej kuchni, często zresztą związanej z danym regionem kraju. Miłośnicy wartkiej akcji nie znajdą tutaj raczej elementów, które mogą ich zainteresować. Wszystko bowiem toczy się leniwie, od jednej do drugiej wizyty w restauracji i opiera na podobnym schemacie. Nasz bohater odbywając służbowe (ale i prywatne) podróże odwiedza miejsca, gdzie może się posilić. Raz będzie to wykwintna restauracja, a raz skromny bar. Zdarzy się również, że dane mu będzie skosztować specjałów serwowanych w supermarkecie, na stadionie czy w szpitalu. Podczas kolejnych posiłków kolekcjonuje on wrażenia i smakowe doznania, a czytelnik zapoznaje się z charakterystycznymi specjałami kuchni z Kraju Kwitnącej Wiśni. To one – jak zapewne już zauważyliście - odgrywają w tej mandze główną rolę. Nie to, że Goro trafia do szpitala, nie to, że zostawia go dziewczyna, która nie podziela jego fascynacji Japonią, ale to co wówczas je, liczy się najbardziej i na tym swoją uwagę skupiają autorzy.
Zrobienie z pożywienia wyróżniającego się elementu scenariusza na rynku japońskim nie jest niczym nowym. Natomiast polski czytelnik może być tym faktem nieco zaskoczony. Wszystko podporządkowane jest temu elementowi, podczas gdy resztę (w tym postacie) zepchnięto na dalszy plan. Jednym z nielicznych wyjątków może być rozdział, w którym Goro wdaje się w kłótnię z szefem restauracji, stając po stronie besztanego przy klientach pracownika. Mamy wówczas okazję dowiedzieć się czegoś więcej o tytułowym samotnym smakoszu.
Dla mnie osobiście, jako osoby zafascynowanej (podobnie jak bohater komiksu) Krajem Kwitnącej Wiśni, ogromną zaletą tego tytułu jest prezentacja tradycji i kulinarnych przyzwyczajeń jego mieszkańców. Na kolejnych stronach autorzy ukazują nie tylko to „co”, ale i „jak” jadają Japończycy. Widzimy nawet tradycyjny podział ról między kobietę i mężczyznę. Druga sprawa to fakt, że wraz z bohaterem odbywamy podróż po rożnych zakątkach Tokio (m.in. legendarna Akihabara) i reszty Japonii (Osaka).
W warstwie graficznej, Ci którzy znają twórczość Taniguchiego wiedzą na co mogą liczyć. Rysunki są bardzo dopracowane i szczegółowe. Ogólną ocenę może nieco obniżać fakt, że główni bohaterowie mang Taniguchiego są do siebie niezwykle podobni. Patrząc na Goro, odnosi się wrażenie, że występował on już w poprzednich tytułach tego mangaki. To, co z kolei może wzbudzić zachwyt to, jak zawsze zresztą, dopracowane w każdym szczególe tła. Jako że „Samotny smakosz” to manga o jedzeniu, to nie sposób nie wspomnieć, że i graficznie ma ono odpowiednie miejsce. Autor rysunków zastosował tu ciekawy zabieg, polegający na ukazaniu w zbliżeniu podawanej potrawy. Całości dopełniają jeszcze dodatkowe opisy z elementami, których nie da się pokazać kreską, takie jak: ilość przypraw i pożywienia czy smak danej potrawy.
Ze względu na specyficzną tematykę, również i warstwa dialogowa jest dość wyróżniająca się na tle innych tytułów. Rozmów jest tu niewiele (a te, które są to w dużej mierze składanie zamówień), a dominują wewnętrzne przemyślenia głównego bohatera. Jak to w mangach, dostajemy też dużo onomatopei. W tym wypadku związanych z czynnością spożywania posiłków. Wszelkiego rodzaju „ciam” będzie Wam towarzyszyć podczas całej lektury mangi.
Polska wersja została uatrakcyjniona o krótkie teksty przybliżające kuchnię Japonii, które rozpoczynają każdy z rozdziałów. Są one ciekawe i stoją na wysokim poziomie, ale nie mogło być inaczej, jeśli odpowiada za nie autorka najlepszej na świecie (w 2013 roku) książki o japońskiej kuchni, Magdalena Tomaszewska-Bolałek.
Podsumowując – „Samotny smakosz” to tytuł bardzo specyficzny. Jeszcze kilka lat temu byłby z pewnością skazany na porażkę. Jest to manga, której trzeba się w pewien sposób nauczyć czytać i przeżywać. Paradoksalnie też, tytuł ten może odnieść największy sukces wśród tych, którzy na co dzień nie mają wiele wspólnego z komiksem. Akcji nie ma tu zbyt dużo, a postaci nie są bardzo rozbudowane, wszystko skupia się na jedzeniu. Mangę docenią czytelnicy, którzy lubią obcować z japońską tradycją i kulturą (nie tylko kulinarną), a także nie stronią od komiksowych ciekawostek. Sukces, jaki osiągnęła w ojczyźnie dodatkowo powinien przekonać niezdecydowanych, że warto po nią sięgnąć. W Japonii na jej podstawie nakręcono już cztery sezony bardzo popularnego serialu telewizyjnego. Zapraszam więc Was na kulinarną podróż po Kraju Wschodzącego Słońca.
Samotny smakosz
Autorzy: Jirō Taniguchi, Masayuki Kasumi
Wydawnictwo: Hanami
Tłumaczenie: Radosław Bolałek
Data publikacji: 04.10.2014 r.
Format: 150 x 210 mm
Ilość stron: 200
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Cena: 34.90 zł
Tekst opublikowano pierwotnie na portalu paradoks.net.pl
Autorzy: Jirō Taniguchi, Masayuki Kasumi
Wydawnictwo: Hanami
Tłumaczenie: Radosław Bolałek
Data publikacji: 04.10.2014 r.
Format: 150 x 210 mm
Ilość stron: 200
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Cena: 34.90 zł
Tekst opublikowano pierwotnie na portalu paradoks.net.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz