poniedziałek, 24 listopada 2014

(Recenzja) Jean Dufaux / Mohamed Aouamri - Saga Valty #2

„Saga Valty”, jak pisze we wstępie niniejszego tomu Jean Dufaux, początkowo zaplanowana była na dwie części. Wraz z rozwojem akcji sytuacja się jednak nieco zmieniła i ostatecznie zamknie się ona w trylogii. Czytelnicy powinni być z tego faktu zadowoleni, gdyż dzięki temu dane im będzie nieco dłużej pasjonować się losami Valgara z Valty.








Gwoli przypomnienia, w pierwszej części ten waleczny wojownik zmuszony został do pozostawienia swojej ukochanej kobiety i nowo narodzonego syna, gdyż ich związku nie był w stanie zaakceptować Thorgerr. W dalszej części komiksu blondwłosy mężczyzna wykazał się nie tylko ogromną odwagą, ratując jednego z członków „dziesięciu rodów”, ale też brakiem odporności na kobiece wdzięki, przez co dopuścił się zdrady... W drugim tomie Valgar kontynuuje swą walkę o odzyskanie niewiasty, która powiła mu syna. Jego ratunkiem jest tzw. „Zgromadzenie dziesięciu rodów”, które może zmusić Thorgerra do zmiany swojej decyzji zaakceptowania wybranka jego córki. Zdobywając – dzięki swojej brawurze – ważnych sprzymierzeńców, Valgar liczy na pozytywny obrót spraw. Niestety nie wszystko jest takie łatwe, gdyż niedawne grzeszki powrócą do niego ze zdwojoną siłą. Jaki będzie efekt jego starań, co wydarzy się po drodze na zgromadzenie, i kim jest tajemnicza czarnowłosa kobieta z okładki zeszytu, dowiecie się z lektury drugiej odsłony „Sagi Valty”.


Mimo, że jesteśmy coraz bliżej finału historii, to Dufaux nie zamierza tak szybko przekazywać nam rozwiązania wszystkich tajemnic. Mało tego, coraz mocniej gmatwa on sytuację Valgara (ale nie tylko), wprowadzając kolejne postaci do fabuły. Coraz większy akcent kładzie również na występujące w serii kobiety. „Saga Valty” to w dużej mierze historia o miłości. Nie w ujęciu romantycznym, a raczej jako uczucie samolubne, „brudne”, doprowadzające w ostateczności do nienawiści. Kobiety występujące w tym komiksie są nie tylko piękne, ale także niebezpieczne i obłudne. To one sprowadzają wszelkie zagrożenie na drodze naszych bohaterów.

Gdzieś tam w tle tych miłosnych rozgrywek, toczy się również inny pojedynek. Toczy się walka rodów i ich przedstawicieli o honor i ambicje. Thorgerr nie jest w stanie pogodzić się z faktem, że mogłoby dojść do tego, że będzie musiał oddać swą córkę w ręce bękarta, jak nazywa on ojca dziecka Astrid. Trochę szkoda tylko, że akcja momentami wręcz pędzi do przodu, zamiast sukcesywnie się rozwijać. Przy nieco innym sposobie prowadzenia fabuły moglibyśmy otrzymać rzecz jeszcze ciekawszą, gdyż na poszczególne wątki scenarzysta mógłby przeznaczyć więcej miejsca i czasu, ale to wiązałoby się z kolejnymi częściami, czego Dufaux zapewne chciał uniknąć. Jako że „Saga Valty” to opowieść z gatunku fantasy, nie mogło zabraknąć w niej nawiązań do mitologii. Taką najbardziej widoczną jest Valhalla oraz przekraczanie jej bram, którego dokonują zasłużeni i polegli w walce wojownicy. W tym wypadku Dufaux nieco jednak zmienił koncepcję i z racji tego, że przejście do krainy wiecznego szczęścia nie było możliwe, to odbędzie się rozgrywka z mitologiczną Bergią o to, aby pozostać pośród żywych.


Po lekturze „Sagi Valty” nie sposób nie wspomnieć o bohaterach historii. Postacie występujące w tym komiksie to osoby niejednoznaczni moralnie i to właśnie w dużej mierze jest powód, dla którego ich przygody są tak fascynujące. Nawet tak na pierwszy rzut oka, negatywna postać jak Thorgerr, po dłuższym zastanowieniu nie musi być taka jak wydawało się na początku. To co czyni, robi on – w jego przekonaniu – w słusznym celu, by zapewnić jak najlepszą przyszłość córce. Z kolei postać, która wydaje się tą pozytywną, czyli Valgar nie ma skrupułów, aby zdradzić sprzymierzeńca przy pierwszej nadarzającej się okazji. Kto więc jest dobry, a kto zły w tym całym towarzystwie? Scenarzysta daje nam ciężki orzech do zgryzienia.

Przy poprzednim zeszycie wskazywałem, że „Saga Valty”, przypomina w pewnym stopniu to co Rosiński i Van Hamme prezentowali w „Thorgalu”. Teraz, gdy jestem po lekturze dwójki, odnoszę wrażenie, że „cień” Thorgala nie jest już tak widoczny jak wówczas. Druga część trylogii przynosi nam za to wszystko to, co najlepsze i co obserwowaliśmy w „jedynce”. Jest to niewątpliwie zaleta, gdyż historia ta jest wciągająca i dużo się w niej dzieje. Zwroty akcji, zdrady, pojedynki - to wszystko powoduje, że śledzimy akcję z zapartym tchem, wsiąkając w klimat historii. Przez cały album panuje permanentny stan zagrożenia. Zło jest w każdym i może zaatakować w najmniej spodziewanym momencie. Czy to szkaradne psy czy piękna kobieta, zarówno jedni jak i druga mogą być mordercami czyhającymi na czyjeś życie.


W dalszym ciągu mocną stroną komiksu jest jego oprawa graficzna, stojąca na wysokim poziomie. Aouamri jest jednym z tych grafików, których prace ogląda się z ogromną przyjemnością. Wykreowany przez niego mroczny świat na długo zapada w pamięć, a sceny pojedynków robią wrażenie. Same postaci również prezentują się efektownie, bez znaczenia czy są to oszpeceni wojownicy czy piękne i niebezpieczne kobiety. Całości dopełnia wyborna kolorystyka albumu, za która odpowiada Bekaert. Rysunki same w sobie są doskonałym powodem, by sięgnąć po tę pozycję.

Podsumowując – druga część „Sagi Valty” to udana kontynuacja pierwszego epizodu. Dzieje się tu dużo, wydarzenia prezentowane w niej wzbudzają nasze emocje, toteż los bohaterów jest nam bliski. Rozwiązanie jest coraz bliżej, a po lekturze drugiej części odczujemy to przyjemne uczucie niedosytu, które towarzyszy nam wówczas, gdy historia kończy się zbyt szybko, a my liczymy na więcej. Cóż na dalszą część pozostanie nam nieco poczekać, a do tego czasu możemy powracać do ilustracji Aouamriego, podziwiając jego kunsztowne rysunki.

Saga Valty #2

Scenariusz: Jean Dufaux
Rysunek: Mohamed Aouamri
Kolor: BenBK
Wydawnictwo: Ongrys
Wydanie I: 10/2014
Tytuł oryginalny: Saga Valta 2
Wydawca oryginalny: Le Lombard
Rok wydania oryginału: 2014
Liczba stron: 56
Format: 215x290 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-61596-46-2
Wydanie: I
Cena z okładki: 35 zł
Tekst opublikowano pierwotnie na portalu paradoks.net.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz