piątek, 6 czerwca 2014

(Recenzja) Strefa Komiksu #28 - Superhero

Strefa Komiksu prezentuje Superhero, czyli album poświęcony trykociarzom i innym bohaterskim postaciom z komiksów. Nie jest to jednak klasyczny album o superbohaterach, a raczej zbiór luźnych historii i rysunków, które w jakiś sposób odwołują się do tej konwencji.








Robert Zaręba zaprosił do współpracy wszystkich tych, którzy mieli ochotę zaprezentować się w zaproponowanym pomyśle, dzięki czemu otrzymaliśmy mieszankę, w której znalazło się miejsce i dla doskonale już znanych czytelnikom SK Zygmunta Similaka, Nikodema Cabały czy Tomka Kleszcza i dla osób, które pojawiają się rzadziej czy wręcz po raz pierwszy. Wystarczy jako przykład podać tu Rafała Szłapę czy Dariusza Kuklę. Zresztą nie są to nazwiska wymienione przypadkowo, gdyż w moim przekonaniu to właśnie Rafał i Dariusz są najmocniejszymi punktami tego zbioru.

Rafał Szłapa występuje w albumie nawet dwukrotnie. Pierwszy raz przy napisanej wspólnie z Adamem Święckim opowieści Pan Bazyli. Historii mrocznej wizualnie, w której epizod odgrywa Bler.

Tutaj EDIT: otrzymałem wyjaśnienie od autora historii Pan Bazyli. Niestety do publikacji wkradł się błąd (o czym więcej na końcu recenzji) i wbrew temu co jest napisane w spisie treści, sprawa autorstwa wygląda inaczej o czym warto pamiętać przeglądając album. Wprowadziłem Was nieco w błąd za co przepraszam, choć nie była to do końca moja wina. Gwoli ścisłości sprawa tej historii wygląda następująco:

scenariusz: Adam Święcki
rysunek: Adam Święcki
gościnnie: Rafał Szłapa

Autorów i czytelników przepraszam za pomyłkę.

Drugi raz  natomiast prezentuje się przy komiksie z krakowskim superbohaterem w roli głównej. I to właśnie Brak szczęścia do facetów jest dla mnie najlepszą historią z całości. W niej, za scenariusz odpowiada Radek Smektała, który wspólnie z rysownikiem stworzyli rzecz świetną i intrygującą. Aby jednak w pełni docenić jej kunszt, należy znać całą trylogię stworzoną przez Rafała, gdyż tylko wtedy zauważymy w niej tę wyjątkowość. Jeśli dla kogoś z Was będzie to pierwsze zetknięcie z tym bohaterem, może się okazać ona zwykłym komiksowym szortem. Mi, jako fanowi Blera, historia ta pozwoliła spojrzeć z innej perspektywy na całość, nie mówiąc o tym, że wniosła wiele cennych informacji (ale i kolejnych pytań) do wykreowanego świata. Super opowieść i mocny punkt zbioru, a dla fanów Blera rzecz obowiązkowa.



Druga z historii, na którą zwróciłem szczególnie mocno uwagę to komiks stworzony przez Dariusza Kuklę. Rysownik i scenarzysta, który dał się już poznać w Rycerzu Ciernistego Krzewu (swoją drogą cieszy, że ktoś po tym debiucie, dalej pracuje nad komiksami co widać w tym zbiorze) tym razem wykreował zupełnie inną opowieść. Notes graficznie utrzymany jest w mocno mangowym klimacie i przyznać muszę, że choć fanem rysowników spoza Kraju Kwitnącej Wiśni, którzy tak tworzą nie jestem, to warsztat Dariusza Kukli jest naprawdę na przyzwoitym poziomie. Nie jest nawet problemem zapomnieć, iż komiks nie wywodzi się z Azji, a pięknego kraju nad Wisłą. Kadry są niezwykle dynamiczne, a postaci wyraziste. Ciekawe jest też połączenie mangowej kreski z otoczeniem, które według mnie (czy słusznie?) jest stolicą w czasie II WŚ. Moim zdaniem jest to swoisty hołd oddany młodym warszawskim powstańcom, którzy oddali swoje życie broniąc Ojczyzny w 44 roku. Równie udanie jak kreska prezentuje się też scenariusz, który w przystępny, ale nie prostacki sposób wyjaśnia, że superbohater to nie tylko facet latający po mieście w obcisłym trykocie. Bardzo mocna, prawdziwa i w konsekwencji wzruszająca historia. Dla mnie ścisła czołowka tego albumu. Na kilkunastu stronach twórca udowodnił, że ma duży potencjał graficzny, a i prowadzić akcję nie jest dla niego problemem. Historia zaskakuje swoim zakończeniem, sprawiając, że pamięta się nią o wiele dłużej niż tylko do momentu otworzenia kolejnego komiksu. Brakuje mi na rynku tego typu historii, gdzie nie występuje przesłodzony happyend. 



Zakończenie albumu jest więc mocne (Notes jest jednym z ostatnich w zbiorze), ale i początek niczego sobie. The But-Man Patryka Cabały to niezły pastisz trykociarskiej konwencji, i choć z początku spoglądałem na tę historie niezbyt "przyjaźnie", tak po przeczytaniu jej do końca, zmieniłem zdanie. Cabała bawi się konwencją, choćby przez umieszczenie akcji w realiach "pakerni", sprawiając tym radość sobie i czytelnikom. Jest to historia dość znacząco przerysowana i dlatego tak dobra.

Ważne jest to, że większość zamieszczonych w zbiorze historii, scenariuszowo - kolokwialnie rzecz ujmując - „daje rade”. Jedne są bardziej poważne, inne bazują na humorze, ale wszystkie czyta się wybornie. Ciężko jest opisać każdą z nich z osobna, ale ocena końcowa musi być w tym wypadku pozytywna. Szkoda tylko, że na zakończenie np. takiego Incognito przyjedzie nam poczekać, do momentu publikacji na stronie internetowej.

Graficznie jest różnie. Część z nich jest nazwijmy to mocno zinowa, część prezentuje z kolei wysoki poziom. Dużo zależy od gustów każdego czytelnika z osobna, ale z racji tego, że spora grupa rysowników pracujących nad komiksami z tego albumu jest powszechnie znana, wiemy czego możemy się po nich spodziewać. 



Inna grupą są satyryczne rysunki Zygmunta Similaka, które w humorystyczny sposób prezentują nurt superhero. Poza jedną historią o Krzyżakach i Spider-Manie nie tworzą one spójnej całości. Dodatkowo jeszcze w albumie znajdziemy miejsce na całostronicowe rysunki utrzymane w superbohaterskim klimacie, oraz nieco publicystyki. Tym razem jest to artykuł napisany przez Przemysława Mazura, prezentujący nurt superhero w polskim komiksie. Autor przekrojowo przybliża nam sytuację tej grupy komiksów od lat 90-tych do chwili obecnej. Jest też obszerny wywiad z Jonem Bogdanowe'm.

Na koniec dwie sprawy techniczne. Pierwsza to okładka przygotowana przez Tomka Kleszcza i Arkadiusza Hinca, która na mnie robi piorunujące wrażenie. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, aby pierwsza strona tak mocno zachęcała do zakupu jak w tym wypadku. I jeśli pierwsza strona jest naprawdę bardzo dobra, tak jej tył jest wyśmienity. Tam właśnie polscy superbohaterowie zaprezentowani zostali w karykaturalnej postaci. Naprawdę świetna robota.



Druga rzecz to samo wydanie, w którym niestety nie brakuje błędów. Na początek jednak pozytywy. To co wyróżnia ten album na tle pozostałych z Wydawnictwa Roberta Zaręby to sztywniejsza okładka i fakt, że całość jest klejona, a nie szyta. Dzięki temu prezentuje się to okazalej i jeśli mógłbym wydawcy coś zaproponować to właśnie pozostanie przy takim wydawaniu swoich komiksów. Ewentualnie umieściłbym tylko na grzbiecie nazwę albumu i już byłoby wszystko super. Wiem, że komiksy są do czytania, a nie "stania" a półce, ale miło jest rzucić czasami okiem na swoją kolekcję, a tego typu zeszyty zdecydowanie lepiej się prezentują niż komiksy, które są zszywane. 

To co natomiast nie podoba mi się przy tym wydaniu to delikatny bałagan ze spisem treści. To, że zamieszczono go, niejako w środku albumu to jedno, ale to, że niektóre komiksy nie są podpisane na ich stronach tytułowych to drugie. Aby dowiedzieć się czyj komiks w danej chwili czytamy i jak jest zatytułowany, musimy przewertować się do spisu, i tam odczytać potrzebne wiadomości. To nieco wytrąca z rytmu czytania. Najgorsze jest jednak to, że wykonanie tej czynności nie gwarantuje nam uzyskania odpowiedzi na nasze wątpliwości. Zauważyłem, że przynajmniej jeden z komiksów nie został w ogóle w spisie zamieszczony. Na tyle na ile na komiksach się znam i rozpoznaje kreski poszczególnych autorów, to pech dopadł Krzysztofa Małeckiego (Postapo), którego historia z 71 strony nie została podpisana.

Jeszcze jedna wpadka, którą dostrzegłem jest taka, że komiksy umieszczone za spisem treści powinny znajdować się w innym miejscu. I tak np. historia o pechowym superbohaterze ma nadany numer strony 115, a faktycznie umieszczony jest na 133. W albumie przewinęła się też jakaś pojedyncza literówka.



PodsumowującSuperhero od Strefy Komiksu, jest naprawdę udanym zbiorem historii. Czasami ciężko jest w nich co prawda odnaleźć nawiązania do trykociarzy, ale chyba też nie o to do końca chodziło. Autorzy dostali dość wolną rękę jeśli chodzi o interpretacje tego zwrotu i to widać. Nie zmienia to jednak faktu, że prezentowane w albumie historie w większości są naprawdę udane i czyta się je z przyjemnością. Poza tym już dla samego Rafała Szłapy i Dariusza Kukli warto po to wydanie sięgnąć. Ogólną ocenę obniżają nieco wpadki wydawnicze, ale poza tym jest dobrze.

Strefa Komiksu #28

Scenariusz i rysunki: autorzy różni
Okładka: Tomasz Kleszcz, Arkadiusz Hinc
Wydawnictwo: Wydawnictwo Roberta Zaręby
Wydanie I: maj 2014
Format: A4
Oprawa: miękka
Liczba stron: 132



3 komentarze:

  1. Nie doceniłeś głębi mojego komiksu ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tak Tomku :) zrobił on na mnie kolosalne wrażenie i był bardzo dobry, ale ciężko było opisać wszystkie ;) poza tym chciałem dać szansę innym, jeśli Ciebie już wyróżniłem przy genialnej okładce :)

      Usuń
  2. Wielkim sukcesem dla nas - nowicjuszy - było wystąpić wśród tak zacnych nazwisk.:)
    A kontynuacja Incognito pojawi się u nas już za dwa miesiące.;)

    OdpowiedzUsuń