W połowie grudnia do kiosków i salonów prasowych (a także prenumeratorów) trafił kolejny, dziewiętnasty już numer "magazynu totalnie o Japonii" – Torii.
Na pierwszej stronie okładki wyróżniono cztery artykuły: o gaijinie poszukującym pracy w Tokio, o muzan-e (oznaczony ostrzeżeniem „od lat 18”)., znalazło się tam również miejsce dla "seiyu" oraz wywiadu z Anną Tuchiyą. Warto jednak zaznaczyć, że określenie wywiad jest nieznacznie na wyrost, bo jest to raczej artykuł przybliżający postać tej aktorki, modelki i piosenkarki, zakończony dość krótkim zapisem rozmowy. Dla fanów tej postaci i tak bardzo wartościowy tekst.
Jak w każdym numerze tak i w tym czytelnik znajdzie choć jeden szczególnie wyróżniający się artykuł. Dla mnie tym razem był to ten, w którym Adrianna Wosińska przybliżyła nam drzeworyty muzan-e. Jak już było wspomniane wcześniej, tekst przeznaczony jest raczej dla starszego czytelnika ze względu na tematykę poruszaną na dziełach sztuki przez ich twórców. A te są naprawdę drastyczne, bo znaleźć można na nich zarówno motywy grozy, jak i niezwykle brutalne i krwawe sceny z tryskającą krwią i rozczłonkowanymi ciałami. Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotkałem się z muzan-e i pomimo (a może właśnie dzięki) swojej brutalności i ogromnej dawce emocji, którą naładowane są drzeworyty, wzbudziły one mój podziw. Cieszy dołączona do tekstu bibliografia, dzięki której zainteresowani mogą poszerzyć swoją wiedzę w tym temacie.
W moim przekonaniu powyższy artykuł jest zdecydowanie tym przodującym w "dziewiętnasce", co oczywiście nie oznacza, że inne teksty są nieciekawe. Wręcz przeciwnie. Bardzo udane były również choćby. te dotyczące samurajskich zbroi, w których autorka opisała swoje wrażenia po założeniu ochronnego ubioru dawnych wojowników i podpowiada, gdzie się udać, aby danych zbiorów zobaczyć jak najwięcej i by były one jak najbardziej wartościowe. Co ważne nie są to tylko miejsca, które poznamy z ogólnodostępnych przewodników. Z zainteresowaniem czyta się również drugi odcinek cyklu „Gaijin w Tokio”, tym razem poświęcony poszukiwaniu pracy, z którego dowiemy się m.in. jakie niebezpieczeństwa czyhają na obcokrajowców, chcących rozpocząć karierę w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Dzięki Krzysztofowi Wosińskiemu wyruszymy w elektryzująca podróż do Hakone, dowiadując się przy tym co należy przywieźć jako pamiątkę z tego miejsca, a także gdzie w ogóle warto się udać. Zdradzę, że dla fanów mangi "Neon Genesis Evangelion" pozycja obowiązkowa. Dlaczego? Tego dowiecie się z lektury. Ogromną zaletą tego tekstu są przepiękne ilustracje do niego dołączone.
Na kolejnych stronach "Torii" przeczytacie m.in. o symbolicznym wykorzystaniu kolorów na japońskich kimonach, dowiecie się jakie znaczenie w kulturze Japonii ma koń, a także przeniesiecie się w świat kultury i sztuki, zapoznając się z twórczością Tetsui Nakashimy oraz Daido Moriyamy. Bardzo ciekawie zapowiadał się również tekst traktujący o buriko, czyli kobietach będących tak naprawdę dużymi i przesłodzonymi dziewczynkami. Szkoda tylko, że jest on tak krótki.
Na końcu magazynu, jak zwykle, znalazło się miejsce na kilka recenzji. Tym razem oceniono nie tylko książki (m.in. "W Japonii czyli w domu”, „Powrót niedoskonały”), ale i film "Cesarz", który niedawno miał swoja premierę na dvd oraz w tv. Recenzja mocno krytyczna i wskazująca na merytoryczne błędy autorów, z którą trudno się nie zgodzić, ale moim prywatnym zdaniem film i tak jest godny obejrzenia.
Po lekturze najnowszej odsłony magazynu zawiedzeni nie powinni być również miłośnicy konkursów, których w Torii nigdy nie brakowało. Po raz kolejny otrzymują oni szanse wygrania kilku naprawdę wartościowych nagród, w aż pięciu organizowanych zabawach.
Na koniec nieco delikatnej krytyki w stronę osób odpowiedzialnych za wydanie magazynu. Na 35 stronie "Torii" znajduje się rozwiązanie konkursów z poprzedniego numeru. Niestety nie obyło się tu bez drobnej wpadki. Przy informacji o konkursie fotograficznym „Moje Torii”, mamy nie tylko literówkę, ale również odnośnik na stronę 83, gdzie miały zostać zamieszczone zwycięskie zdjęcia. Wpadka polega na tym, że na wspomnianej stronie znajduje się reklama. Fotografie konkursowe przeniesione zostały natomiast na stronę drugą.
Podsumowując – "Torii" jak co kwartał daje czytelnikom ponad 80 stron wyjątkowej rozrywki i wiedzy ze świata Japonii i to zarówno obecnej jak i historycznej. Dla miłośników Kraju Kwitnącej Wiśni jak zwykle też jest to pozycja obowiązkowa, do zakupu której nie musimy chyba nikogo namawiać. Trudno bowiem uwierzyć, że odwiedzający na co dzień portal japonia-online.pl nie mają jeszcze najnowszego numeru w swoich domach. Ja mam i z niecierpliwością czekam na kolejny numer.
Recenzja opublikowana była pierwotnie na portalu japonia-online.pl
Jak w każdym numerze tak i w tym czytelnik znajdzie choć jeden szczególnie wyróżniający się artykuł. Dla mnie tym razem był to ten, w którym Adrianna Wosińska przybliżyła nam drzeworyty muzan-e. Jak już było wspomniane wcześniej, tekst przeznaczony jest raczej dla starszego czytelnika ze względu na tematykę poruszaną na dziełach sztuki przez ich twórców. A te są naprawdę drastyczne, bo znaleźć można na nich zarówno motywy grozy, jak i niezwykle brutalne i krwawe sceny z tryskającą krwią i rozczłonkowanymi ciałami. Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotkałem się z muzan-e i pomimo (a może właśnie dzięki) swojej brutalności i ogromnej dawce emocji, którą naładowane są drzeworyty, wzbudziły one mój podziw. Cieszy dołączona do tekstu bibliografia, dzięki której zainteresowani mogą poszerzyć swoją wiedzę w tym temacie.
W moim przekonaniu powyższy artykuł jest zdecydowanie tym przodującym w "dziewiętnasce", co oczywiście nie oznacza, że inne teksty są nieciekawe. Wręcz przeciwnie. Bardzo udane były również choćby. te dotyczące samurajskich zbroi, w których autorka opisała swoje wrażenia po założeniu ochronnego ubioru dawnych wojowników i podpowiada, gdzie się udać, aby danych zbiorów zobaczyć jak najwięcej i by były one jak najbardziej wartościowe. Co ważne nie są to tylko miejsca, które poznamy z ogólnodostępnych przewodników. Z zainteresowaniem czyta się również drugi odcinek cyklu „Gaijin w Tokio”, tym razem poświęcony poszukiwaniu pracy, z którego dowiemy się m.in. jakie niebezpieczeństwa czyhają na obcokrajowców, chcących rozpocząć karierę w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Dzięki Krzysztofowi Wosińskiemu wyruszymy w elektryzująca podróż do Hakone, dowiadując się przy tym co należy przywieźć jako pamiątkę z tego miejsca, a także gdzie w ogóle warto się udać. Zdradzę, że dla fanów mangi "Neon Genesis Evangelion" pozycja obowiązkowa. Dlaczego? Tego dowiecie się z lektury. Ogromną zaletą tego tekstu są przepiękne ilustracje do niego dołączone.
Na kolejnych stronach "Torii" przeczytacie m.in. o symbolicznym wykorzystaniu kolorów na japońskich kimonach, dowiecie się jakie znaczenie w kulturze Japonii ma koń, a także przeniesiecie się w świat kultury i sztuki, zapoznając się z twórczością Tetsui Nakashimy oraz Daido Moriyamy. Bardzo ciekawie zapowiadał się również tekst traktujący o buriko, czyli kobietach będących tak naprawdę dużymi i przesłodzonymi dziewczynkami. Szkoda tylko, że jest on tak krótki.
Na końcu magazynu, jak zwykle, znalazło się miejsce na kilka recenzji. Tym razem oceniono nie tylko książki (m.in. "W Japonii czyli w domu”, „Powrót niedoskonały”), ale i film "Cesarz", który niedawno miał swoja premierę na dvd oraz w tv. Recenzja mocno krytyczna i wskazująca na merytoryczne błędy autorów, z którą trudno się nie zgodzić, ale moim prywatnym zdaniem film i tak jest godny obejrzenia.
Po lekturze najnowszej odsłony magazynu zawiedzeni nie powinni być również miłośnicy konkursów, których w Torii nigdy nie brakowało. Po raz kolejny otrzymują oni szanse wygrania kilku naprawdę wartościowych nagród, w aż pięciu organizowanych zabawach.
Na koniec nieco delikatnej krytyki w stronę osób odpowiedzialnych za wydanie magazynu. Na 35 stronie "Torii" znajduje się rozwiązanie konkursów z poprzedniego numeru. Niestety nie obyło się tu bez drobnej wpadki. Przy informacji o konkursie fotograficznym „Moje Torii”, mamy nie tylko literówkę, ale również odnośnik na stronę 83, gdzie miały zostać zamieszczone zwycięskie zdjęcia. Wpadka polega na tym, że na wspomnianej stronie znajduje się reklama. Fotografie konkursowe przeniesione zostały natomiast na stronę drugą.
Podsumowując – "Torii" jak co kwartał daje czytelnikom ponad 80 stron wyjątkowej rozrywki i wiedzy ze świata Japonii i to zarówno obecnej jak i historycznej. Dla miłośników Kraju Kwitnącej Wiśni jak zwykle też jest to pozycja obowiązkowa, do zakupu której nie musimy chyba nikogo namawiać. Trudno bowiem uwierzyć, że odwiedzający na co dzień portal japonia-online.pl nie mają jeszcze najnowszego numeru w swoich domach. Ja mam i z niecierpliwością czekam na kolejny numer.
Recenzja opublikowana była pierwotnie na portalu japonia-online.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz