czwartek, 20 października 2016

(#Recenzja) Szymon Kaźmierczak - Przemiana

Zapewne wielu z czytelników komiksów kojarzy takiego rysownika i komiksowego scenarzystę jak Gradimir Smudja? Z pewnością podobnie jest w wypadku pewnego niemieckiego pisarza, Franza Kafki. Zgadza się? Jeśli tak i jeśli połączycie ze sobą te dwie postaci, to wówczas dowiecie się czego można się spodziewać po albumie „Przemiana” autorstwa Szymona Kaźmierczaka.






Komiks ukazał się przed MFKiG nakładem Wydawnictwa Komiksowego, a to, co napisałem we wstępie jest może nieco uproszczonym, ale też chyba celnym porównaniem. W historii tej znajdziecie bowiem po trosze Smudji, po trosze Kafki, będzie też miejsce na Van Gogha, ale też (to już moje bardzo prywatne spostrzeżenie, z którym nie musicie się godzić) choćby Barbary Okrasy. Zresztą szukać w tym albumie można jeszcze więcej inspiracji, a także odniesień do innych znakomitych osobistości, co swoją drogą jest jego cenną zaletą. Autor komiksu zmieszał w nim wiele tego typu smaczków, przyprawił je bardzo mrocznym klimatem i kilkoma zagadkami, co dało całkiem smakowity kąsek.



Jeśli jednak liczycie na łatwy i przyjemny komiks to nawet nie zabierajcie się za „Przemianę”. Ukazana w niej historia wymaga dużo skupienia i uwagi, a i to nie gwarantuje, że gdzieś w pewnym momencie nie zacznie się błądzić między dwoma światami, realnym i tym rodem z najgorszych koszmarów. W tej opowieści - jak w najlepszych utworach Kafki - nic nie jest oczywiste, często czuć opary absurdu, czytelnicy wielokrotnie błądzą i zastanawiają się czy dobrze odczytują to, co chciał przekazać autor.

Wszystko zaczyna się mocno, ale też niepozornie. Pewien malarz - Egon S. - odrzucając zaloty pewnej niewiasty, która za wszelką cenę chce iść z nim do łóżka, naraża się na jej zemstę. Ta jest dość prostacka, ale też taka, która niesie za sobą niesamowite konsekwencje. Panna zaczyna rozpowiadać, że to Egon zaczął się do niej dobierać i na potwierdzenie tej tezy pokazuje rysunki, na których widzimy namalowane dziewczyny w erotycznych pozach. To sprawia, że na malarza sypią się gromy... I to jest ta „najczytelniejsza” część historii. Chwilę później przenosimy się na statek przypominający Titanica, gdzie toczą się zupełnie nieprawdopodobne sytuacje, jak zmienianie się ludzi w robaki. Myślicie, że tak dwa odmienne światy i tak różne sytuacje można połączyć? Kaźmierczak spróbował.



Przyznaje się od razu, że kilkukrotnie przynajmniej zastanawiałem się, o co chodzi w tym wszystkim. Co twórca chce przekazać, jaką opowieść stworzyć. W tym komiksie nic nie jest oczywiste, jak zresztą często nie było w dziełach Kafki. Przyznaję też, że niekiedy było to wręcz nieco irytujące, natomiast coś ciągnęło mnie, aby dotrzeć do końca opowieści. Swoisty instynkt nie zawiódł. Ostatnie strony komiksu były nie tylko tak szokujące, jak cios obuchem w głowę, ale też dużo rzeczy rozjaśniły. Nadal nie jest to komiks, w którym wszystko od razu staje się jasne, ale autor daje nam sporo podpowiedzi. Z tego też względu bardzo dobrym rozwiązaniem, które zresztą przychodzi bardzo naturalnie, jest przynajmniej dwukrotne przeczytanie tej opowieści. Łatwiej nam zebrać te dwa światy, jawy i snu, w jedną całość. Pogratulować trzeba więc Kaźmierczakowi, że pomimo wielu niejasności i szczypty chaosu, potrafił wybrnąć z tego obronną ręką i bardzo ciekawym, a co za tym też idzie, pomysłowym zakończeniem nadał komiksowi sporo sensu, którego wcześniej z taką upartością szukaliśmy. Podobne wrażenia miałem po lekturze utworów Kafki, z którego autor komiksu czerpie garściami, że choćby wspomnę o opowiadaniu tego pisarza o skądinąd identycznym tytule.



„Przemiana” z pewnością straciłaby bardzo dużo swojego uroku i charakteru, gdyby nie było w niej tak dobrych, dopracowanych i efektownych rysunków. Tutaj Szymonowi Kaźmierczakowi nie można zarzucić absolutnie nic. Piękne, malowane plansze (i znów ten genialny papier, na którym wydrukowano komiks) utrzymane w przyciemnionej kolorystyce i bardzo mrocznym klimacie budują duże napięcie. Przenikające się wzajemnie niewielkie kadry z całostronicowymi rysunkami nadają mu dodatkowego charakteru i pokazują jak wyrafinowanym stylem dysponuje autor. Z jednej strony bardzo przyjemne dla oka ludzkie postaci, a z drugiej wzbudzające obrzydzenie swoją realnością robaki sprawiają, że czytelnik chłonie ten komiks i kontrast w nim występujący całym sobą. Warstwa graficzna jest niezaprzeczalnym i ogromnym atutem tej historii.


Jak łatwo wywnioskować, komiks Kaźmierczaka jest więc albumem bardzo specyficznym i wymagającym. Z jednej strony piękna oprawa graficzna, z drugiej bardzo ciężka historia, do której zrozumienia trzeba ogromnego skupienia. Tutaj nic nie jest oczywiste, a czytelnik po lekturze pozostaje z mnóstwem pytań. Sytuacji nie ułatwia fakt, że komiks jest po części niemy, tzn. parokrotnie zdarza się, że przez kilka kolejnych stron nie pada żadne słowo, a wszystko dzieje się na rysunkach i to nimi autor prowadzi narracje. W tak specyficznym pomyśle, może być to dodatkowym utrudnieniem. Zakończenie tej historii jest więc swoistym kołem ratunkowym rzuconym czytelnikowi, który gdzieś tam zaczął tonąć.


Jeśli więc jesteście gotowi na taką przygodę, lubujecie się w historiach w stylu Franza Kafki i lubicie „malarską” kreskę w komiksie, to może być to dla was bardzo intrygująca lektura. Przygotujcie się jednak, że nie będzie ona zakończona klasycznym happy endem i, że przyjdzie wam sporo pogłówkować, aby wszystkie elementy układanki trafiły na swoje miejsce.

„Przemiana”

Scenariusz: Szymon Kaźmierczak
Rysunek: Szymon Kaźmierczak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
Data premiery rynkowej: 23 sierpnia 2016 r.
Liczba stron: 88
Format: 220x300 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-64638-43-5
Wydanie: I
Cena: 44,90 zł
Tekst opublikowano pierwotnie na portalu paradoks.net.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz