czwartek, 24 września 2015

(Wywiad cz.2) Hubert Ronek - W Jestem Bogiem opowiadam o sprawach związanych z wiarą

Dziś kontynuujemy rozmowę z Hubertem Ronkiem, której pierwszą część przeczytać możecie w TYM MIEJSCU.











Z rozmówcą "pogadałem" w dużej mierze o "Jestem Bogiem", ale nie zabrakło pytań o inspirację autora czy plany na najbliższą komiksową przyszłość.

Bez zbędnego wstępu, zapraszam do lektury drugiej części wywiadu z Hubertem.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tworzysz również komercyjne projekty dla różnego rodzaju firm. Czy praca ta pozwala Ci się rozwijać czy jednak w jakiś sposób ogranicza Cię na polu komiksowym? I jak znajdujesz czas na wszystko, praca, komiksy, prowadzenie bloga itp. itd.?

Od kilku dobrych lat moją pracą jest tworzenie komiksów. Oczywiście wykonuję jakieś inne graficzne, plastyczne zlecenia, głównie tworzenie ilustracji dla dzieciaków, ale jednak rysowanie komiksów to jakieś 3/4 mojej pracy - w tym czasie powstało pewnie z 1000 stron komiksów, głównie w kolorze.

Wydaje mi się, że niemal każde zlecenie to szansa na wyciągnięcie jakiejś lekcji, nauczenie się czegoś, co mogę później wykorzystać w pracy nad własnymi autorskimi projektami komiksowymi, jak również przy kolejnych zleceniach.

Czasu ciągle brakuje na realizację wszystkiego, co siedzi w głowie. M.in. z tego powodu opóźnienie w realizacji trzeciej części "Jestem Bogiem", zamrożenie projektu fantasy "World of Aghart", czy mniejsza aktywność na blogach. Mam nadzieję, że niebawem to wszystko jakoś rozruszam. Chciałbym też rozwinąć bardziej internetowy projekt dla dzieciaków, który dziś pilotuję właściwie hobbystycznie - www.stronadladzieci.pl.

W każdym razie dzieje się sporo, duża w tym zasługa samozaparcia, ale również mojej żony, która dzielnie znosiła najpierw moje przesiadywanie w domu nad biurkiem, a obecnie godziny spędzone w pracowni, biorąc na swoje barki większość domowych obowiązków, na czele z dwójką małych brzdąców.

Tak czy inaczej realizowanych projektów jest wiele, pomysłów jeszcze więcej, a czasu oczywiście bardzo brakuje.

Zaryzykuję stwierdzenie, że Twoim najbardziej znanym komiksem jest Jestem Bogiem, którego dwie części już otrzymaliśmy a trzecia jest w drodze. Skąd pomysł na tę serie?

Zgodzę się nieco korygując: "najbardziej znanym komiksem w środowisku komiksowym". Poza nim istnieje inny świat (śmiech), w którym sporo dzieciaków i ich rodziców kojarzy mnie z takich tytułów jak "Sieciaki", czy wspomniana już "Ada, Junior i Pirat", a o "Jestem Bogiem" nigdy w życiu nie słyszało i prawdopodobnie nie usłyszy. Komiksowe środowisko jest bardzo hermetyczne, zamknięte i niestety kisi się często we własnym sosie. Gdy w 2013 roku wydrukowałem w nakładzie 120 egzemplarzy "Torgala - Zemstę dziadka" nagle odtrąbiono mój powrót do komiksu, podczas gdy ja w tym komiksie siedziałem ciągle po uszy rysując z tygodnia na tydzień kilka stron komiksu, który trafiał do kilkunastu/kilkudziesięciu tysięcy dzieciaków w całej Polsce w czasopismach "Kumpel" oraz "Victor Junior". Każda z pięciu części "Sieciaków" trafiała do dystrybucji w szkołach i innych miejscach w nakładzie kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy. Więc poza środowiskiem komiksowym, które nie dostrzegło tych tytułów, nieporównywalnie bardziej znany jestem z komiksów dla dzieci.
To fajne uczucie, gdy okazuje się, że dzieci np. na warsztatach komiksowych czytały i kojarzą rysowane przez Ciebie komiksy.

Wracając do Jestem Bogiem komiks ten wywołuje duże emocje w czytelnikach. Można go odczytać dwojako i nie sposób zapytać Cię w takim wypadku o Twoje spojrzenie na wiarę – czy ten projekt miał na celu swego rodzaju wyśmianie postaw ludzkich (tzw. „Mocherów”) czy wręcz odwrotnie chciałeś zwrócić uwagę na to, że Bóg jest obecnie jakoś zapomniany. A może żadne ze stwierdzeń nie jest prawdziwe?

Oba te stwierdzenia są prawdziwe. W "Jestem Bogiem" chciałem opowiedzieć o wielu sprawach, które leżą mi jakoś na wątrobie, w sporej części również o tych związanych z wiarą. Relacja z Bogiem i wiara, są dla mnie czymś bardzo ważnym, fundamentalnym. W Kościele znajduję Stwórcę, ale jednocześnie widzę jak ten Kościół odpycha od siebie innych ludzi, jak często sam się ośmiesza. Dlatego w "Jestem Bogiem" chciałbym tym bardziej wykpić to, co udaje tylko wartość, a pokazać bardziej prawdziwe (w zupełnie nieprawdziwym wcieleniu) oblicze Boga. Wierzę w Boga, który jest Miłością - strasznie patetycznie i mocherowo to brzmi, bo właśnie często takie hasła są rzucane zupełnie bez pokrycia, a stoi za nimi jedynie forma. Ale ja doświadczyłem takiego Boga i uważam, że ludzie ogromnie dużo tracą, nie wchodząc w relację z Nim, albo o nią nie dbając (czego sam jestem również przykładem).

Jedno z założeń JB jest takie, żeby niczego wprost i łopatologicznie nie prezentować czytelnikowi. Główny bohater to postać, która twierdzi, że jest Bogiem, ale kij go wie tak naprawdę, czy jest. Sytuacje i wydarzenia, w jakich bierze udział jedni odbiorą jako dowód na to że jest, inni odwrotnie - i czytelnicy i bohaterowie. I nikt nie ma racji i wszyscy mają rację jednocześnie. Ale "Jestem Bogiem" to nie tylko opowiadanie o sprawach religijnych, ale często pokaz głupoty tkwiącej w prostym (a może prostackim) i schematycznym myśleniu (niezależnie od poglądów, wiary i wszystkiego innego), które często w religijności się przejawia. Poza tym wszystko jest względne :)

Nie wiem czy miałeś okazję czytać zamieszczoną na "Półce" recenzję, ale wskazuje tam na fakt, że komiks ten zmusza do refleksji, a jednocześnie może być w bardzo różnoraki sposób odbierany, to coś jak wróżenie z fusów czy odczytywanie intencji autora, które najwięcej ma ze zgadywania. Czy tworząc te historię spodziewałeś się, że może być to tytuł tak „trudny” i wymagający dla czytelnika? A może właśnie Ci czytelnicy na siłę utrudniają sprawę, doszukując się drugiego dna?

Przeczytałem już około dziesięciu recenzji "Jestem Bogiem" i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony odbiorem tej historii. Byłem nastawiony, że komiks może być postrzegany jako kpina, jako wyłącznie żart, albo odwrotnie jako silenie się na moralizatorstwo. Mi natomiast zależało, aby stworzyć opowieść, którą będzie się dobrze czytało, lekko przyswajało, nieco humorystyczną, ale jednocześnie niosącą poważne treści. Widzę, że komiks właśnie w ten sposób jest odczytywany, więc świetnie, cieszę się.


Trzecia część komiksu już wkrótce – czy to będzie już finał historii czy masz w planach pociągnąć ją dalej? Zastanawia mnie też czy zaczynając tę serię  miałeś w głowie gotowy scenariusz czy jest ona tworzona niejako improwizując, czyli wymyślasz kolejne rozwiązania na bieżąco?

Historia powstania "Jestem Bogiem" przedstawiona jest choćby we wstępie pierwszej części i opowiedziana była w kilku innych miejscach. Natomiast moje założenie, kiedy usiadłem już na poważnie nad pierwszym zeszytem było takie, aby opowiedzieć o sprawach dla mnie ważnych. Z tej perspektywy, wiedziałem o czym ma być komiks, bo wiedziałem, co jest dla mnie ważne, co mnie denerwuje, co jest dla mnie cenne - co chcę powiedzieć czytelnikom. Nie miałem natomiast w pełni rozpisanej historii i wydarzeń. Te coraz bardziej kształtują się w całość z każdą powstałą stroną, bo powstaje świat, nad którym muszę zapanować. Np. zombie pojawili się znikąd, trochę samoistnie, bo wizerunek jednego z bohaterów przypominał żywego trupa. Nagle naszła mnie chęć, aby włączyć do opowieści zombiaki i wprowadziło to paradoksalnie elementy humorystyczne. Teraz jednak muszę z tym wątkiem jakoś żyć (śmiech) i w miarę spójnie budować kolejne wydarzenia. Im dalej w las, tym historia musi być bardziej zaplanowana. O ile cz.1 to były swobodne wypowiedzi i początek, do którego mogłem wrzucić niemal wszystko; o tyle teraz przy zakończeniu trylogii muszę się już trochę nagłowić i przemyśleć każdy fabularny krok.

Czego możemy spodziewać się po nowej odsłonie serii?

Przede wszystkim większej ilości stron - główny zarzut do cz. 2 był taki, że jest zbyt krótka. Faktycznie 30 plansz komiksu przy tego typu budowie plansz to niezbyt długa lektura. Tym razem będzie około 50 stron komiksu + materiały dodatkowe.

Trzecia część pozamyka pewne wątki (m.in. wspomnianych zombie) i da w końcu kilka odpowiedzi, stawiając oczywiście nowe pytania :) Będzie to zeszyt, który w połączeniu z dwoma wcześniejszymi złoży się w pełną historię. Ale nie będzie to koniec komiksowych przygód Jana Zygfryda Reśniaka. Chciałbym opowiedzieć kolejne historie z tym bohaterem, m.in. powrócić do jego młodości. Planujemy też planszówkę "Jestem Bogiem", może już z końcem tego lub początkiem przyszłego roku.

Jak z perspektywy czasu oceniasz przyjęcie JB? Można chyba uznać go za sukces?

Jestem zadowolony, że odczytano "Jestem Bogiem" w taki sposób, w jaki chciałem. Czyli pod warstwą humoru dostrzeżono poważniejsze tematy i postawione pytania, które chciałem, aby czytelnik miał przed nosem. Nikomu nie chciałem udzielać odpowiedzi, ale zadać pytania jak najbardziej, często również samemu sobie. Przedstawić sytuacje, w których czytelnik sam zada sobie najbardziej właściwe pytania.

W jakiś sposób dostałem od czytelników sygnał, że komiks jest OK, ale chyba ciężko nazwać to sukcesem, raczej potwierdzeniem dobrego wykonania własnej roboty.

Czemu akurat crowfunding? Współpracowałeś choćby ze strefą Komiksu – nie chciałeś wydać tego albumu pod taką postacią?

Uznałem, że to będzie dla mnie najbardziej korzystny sposób wydania tego komiksu, z wielu względów. Nie chciałem mieć tu redaktora, bo wolę zrobić jakiś błąd w tym przypadku niż mieć świadomość ograniczania, które mogłoby wpłynąć na mnie nieznośnie przy tym tytule. Ze względów finansowych jest to też rozwiązanie, które jest bardziej korzystne dla autora przy tak niskim nakładzie. Poza tym sama forma crowdfundingu jest wg mnie atrakcyjna zarówno dla autora jak i Wspierających - to jakiś rodzaj wspólnej zabawy.

Gwoli ścisłości przedstawiłem cz.1 "Jestem Bogiem" kilku wydawnictwom komiksowym (chyba trzem), ale żadne nie było wówczas zainteresowane. Po wydaniu cz. 2 odezwał się do mnie edytor spoza komiksowego podwórka, który chciał wydać w szerszym obiegu dwie części, ale oczekiwał też szybkiego stworzenia cz. 3. Na razie nasze drogi się rozeszły, bo nie uważałem za zbyt trafne wznawianie wówczas niemal w identycznej formie dwóch pierwszych części, a na realizację trzeciej nie było szans ze względu na inne zlecone już prace. Może po wydaniu cz. 3 będzie odpowiedni moment, aby ktoś wypuścił "Jestem Bogiem" w ładnym zbiorczym wydaniu.

Jakie są Twoje komiksowe plany na przyszłość, poza JB?

Poza cz. 3 JB powstają shorty z Janem Zygfrydem Reśniakiem - do końca roku powinny pojawić się jeszcze w dwóch drukowanych miejscach. Mam napisaną 8-stronicową opowieść, rozgrywającą się między 17, a 21 stroną cz. 2 JB, którą zamierzałem namalować (!) na tegoroczny MFKiG, ale... oczywiście zabrakło czasu - chciałbym mimo wszystko ją zrobić w najbliższych tygodniach.

A zupełnie poza uniwersum JB? Tak jak wspominałem w październiku mają pojawić się w sprzedaży cztery albumy "Antka" (tak w skrócie nazywany ten tytuł dla IPNu). Chciałbym też do końca roku zakończyć kolorowanie pierwszego zeszytu serii "World of Aghart" i zaangażować do projektu innych twórców, aby całość nabrała realnych kształtów. Poza tym ciągle rysuję dla dzieciaków do magazynu "Kumpel", a na realizację czeka album "Ojej" (8 pierwszych stron startowało nieudanie w konkursie Egmontu im. Christy - w druku pokazały je "Zeszyty komiksowe"). Z niezależnych produkcji do końca roku chciałbym ogarnąć kolejnego "Mundialmana na papierze".

Masz bardzo charakterystyczny sposób rysunku, natomiast czy jest ktoś kim się inspirujesz i jakie komiksy czytasz na co dzień prywatnie?

Czytam bardzo dużo komiksów, bardzo różnych gatunkowo, tematycznie i stylistycznie. Nie ma jednego, czy dwóch twórców, którymi świadomie się inspiruję i do których dążę. Doceniam bardzo wszystkich, którzy widzę, że rysują lepiej ode mnie - czyli nazwisk jest cała masa. Z nich mogę wymienić tych, których styl najbardziej mi odpowiada, więc pewnie są też dla mnie inspiracją: Loisel, Ramos, McFarlane, Andreas... Z polskich twórców bardzo inspirował mnie Śledziu wraz z całą ekipą "Produktu". Kiedy brałem do rąk nowy numer ich roboty, sam dostawałem porządnego kopa do rysowania - chyba widziałem jak chłopaki zasuwają, że można, i to dawało mi twórcze moce do siedzenia godzinami przy biurku.

Zaczęliśmy standardowo więc i tak zakończymy (śmiech). Jak zawsze na koniec oddaje głos rozmówcy. Przekaż proszę kilka słów swoim fanom i czytelnikom Twojej twórczości.

Życzę miłej lektury moich i innych komiksów. I w ogóle wszystkiego dobrego.

Dziękuję za rozmowę.


Plansze pochodzą z bloga autora mundialman.blogspot.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz