sobota, 12 września 2015

(Recenzja) David Petersen - Mysia Straż #1 - Jesień 1152

Są takie tytuły, które już od pierwszego wejrzenia powodują, że człowiek chciałby je przeczytać i postawić na swojej półce. Jednym z nich jest bez wątpienia "Mysia Straż" Davida Petersena. Pamiętam, że komiks ten wzbudził moje zainteresowanie już w momencie, gdy na forum gildii ukazał się filmowy trailer. Oj, wywarł on na mnie pozytywne wrażenie.






Swoją drogą wydawnictwo to było nie lada niespodzianką i tytułem nieco znikąd. Zupełnie nieznany wówczas wydawca (Bum Projekt) pojawił się nagle i prezentuje komiks o...myszach. Co ciekawe jednak głosy czytelników od razu były tymi z gatunku pozytywnych, optymistycznych i pełnych czytelniczego zapału. Dziś, gdy na rynku są już dostępne dwa tomy, ja wracam do pierwszego z nich.

Autor, który odpowiada za "Mysią Straż" to postać znana i doceniana, głównie za opowieść o mysich wojownikach. Dość powiedzieć, ze właśnie za ten tytuł Petersen otrzymał trzykrotnie Nagrodę Eisnera. Autor komiksu już zawsze więc będzie utożsamiany z tą serią, co nie oznacza, że jest to jego jedyne dokonanie. Co to to nie, gdyż ma on na swoim koncie również m.in. kilka książek dla dzieci.



"Mysia Straż" to historia nietuzinkowa. Jak sam tytuł wskazuje, bohaterami komiksu autor ukazał myszy. Powszechnie wiadomo, stworzenia to niewielkiego wzrostu, bronić się specjalnie nie potrafią więc i narażone są na ataki różnego rodzaju drapieżników czy innych większych od nich rozmiarem stworzeń. Żyjąc w ciągłym zagrożeniu i świecie pełnym niebezpieczeństw, chcąc przeżyć, musiały stworzyć armię zwaną Mysią Strażą. Członkowie armii to wyszkoleni żołnierze, którzy zwalczają nieprzyjaciół, ale i pomagają słabszym współtowarzyszom w inny sposób np. wyszukując bezpieczne ścieżki prowadzące do sąsiednich osad czy patrolując ulice. Bez "Straży" zwykłe myszy nie miałyby szans na przeżycie. I właśnie losy kilku ze strażników Petersen opisuje w pierwszym tomie. Lieam, Saxon i Kenzi wyruszają na poszukiwania zaginionego handlarza zbożem. Wkrótce odnajdują jego ślad i coś co całkowicie odmienia sytuację, jednocześnie mocno ją komplikując. Już pierwszy tom przyniesie nam nie lichą intrygę i skrzyżuje ze sobą losy kilku Strażników.

Fakt, że bohaterami są myszy powoduje, że tytuł ten jest dość oryginalny. To, że wydarzenia toczą się w czasach średniowiecza wzmacnia jeszcze dodatkowo odbiór tego komiksu. Nieco baśniowa oprawa, nostalgiczne kolory (w końcu jest jesień) powodują, że na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest to tytuł przeznaczony wyłącznie dla młodszego czytelnika. To jednak nie jest do końca prawda, gdyż pod tą otoczką Petersen przemyca naprawdę ważne i raczej „dorosłe” treści. Jeśli miałbym do czegoś ten tytuł przyrównać to byłby to – z zachowaniem wszelkich proporcji – "Folwark Zwierzęcy" Orwella. Tam, podobnie jak w recenzowanym komiksie zwierzęta posłużyły do rozważań nad trudnymi tematami. Intrygi, zdrady chęć wyeliminowania wroga za wszelką cenę (nawet poprzez mord przeprowadzony na najmłodszych) to wszystko znajduje się w "Mysiej Straży". Wszystkie te elementy podane są czytelnikowi w sposób bardzo przystępny i wciągający przez co otrzymujemy komiks przygodowy, który w pełni nas pochłania.

To o czym wspomniałem wcześniej, czyli pozornie dziecinny rodzaj komiksu spowodowany jest również szeregiem zabiegów wykorzystanych przez autora. Każdy rozdział poprzedzony jest tekstowym wprowadzeniem rodem z najlepszych książek czytanych w dzieciństwie, na końcu albumu z kolei można znaleźć mapę mysiego terytorium czy opisy zajęć przedstawicieli mysiego rodu. To wszystko powoduje, że otrzymujemy komiks nieco paradoksalny, w którym oprawa jest zaprzeczeniem treści. Mi, tego typu podejście do komiksu, przynajmniej w tym wypadku, się spodobało. To czego  mi natomiast nieco brakuje i liczę, że się zmieni wraz z kolejnymi częściami to zaledwie szczątkowe informację o głównych bohaterach, o których poza imionami nie wiemy praktycznie nic. Akcji jest za to bardzo dużo, natomiast w pewien sposób odbiera ona możliwość poznania lepiej samych strażników.



Jak już wspomniałem całość akcji toczy się w czasach średniowiecza i można to odczuć nie tylko po budowlach, uzbrojeniu czy wyglądzie postaci, ale i po mocno archaicznym języku, którego używają. Minie chwila czasu zanim czytelnik się przestawi na ten sposób, ale gdy już to nastąpi, doceni dialogi a także sposób ich tłumaczenia.

Również graficznie (a może przede wszystkim?) tytuł ten powinien się podobać. Co prawda momentami, niektóre plansze wyglądają nieco nienaturalnie tzn. jak złożone z kilku warstw grafiki komputerowej nałożonej na siebie, ale poza tym jest na co popatrzeć. Godne podziwu jest oddanie przez autora mysiej...mimiki. Docenić należy również to, że pomimo faktu, iż bohaterami są zwierzęta to rysunki są niesamowicie realistyczne. Są one rzeczywiste do tego stopnia, że w pewnym momencie zapominamy, że to zwierzęta a nie ludzie są bohaterami komiksu.

Podsumowując samą historię. Z pewnością jest to tytuł pod wieloma względami wyróżniający się z tłumu. Petersen sprawił, że wnikam w wykreowany przez niego świat, odczuwając niepokój gdy zbliża się ktoś większy, czuję wszechobecne zagrożenie, a jednocześnie podążam za przygodą wraz ze strażnikami. Efektowne rysunki, w których autor zadbał o tło buduje w dużej mierze klimat historii, a intrygujące zakończenie sprawia, że od razu chcę sięgnąć po kontynuację, wiedząc, że pierwszy tom był jedynie wstępem do czegoś większego, do rozbudowanej i wielowątkowej  historii.



Na koniec kilka słów o kwestiach technicznych, gdyż i na tym polu "Mysia Straż" się wyróżnia. Dla Bum Projekt był to debiut i to debiut udany, gdyż „kwadratowy” format jest oryginalny i przyciągający uwagę czytelnika podobnie jak bardzo efektowna okładka. Wykorzystany, dobrej jakości papier w pełni oddaje natomiast kolory. O dodatkach już wspomniałem i tylko jedna rzecz wzbudza moje obawy, a mianowicie trwałość klejenia. Mam wątpliwości czy komiks nie rozklei się po kilku lekturach. Oby okazały się one nieprawdziwe, a album cieszył oko jeszcze przez wiele lat.

                                                                                                                @jaroslaw_d

Mysia Straż #1 - Jesień 1152

Scenariusz: David Petersen
Rysunek: David Petersen
Wydawnictwo: Bum Projekt
Tytuł oryginalny: Mouse Guard: Fall 1152
Wydawca oryginalny: Archaia Studios Press
Rok wydania oryginału: 2006
Seria: Mysia Straż (#1 w serii)
Liczba stron: 104
Format: 200x200 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788393699681
Wydanie: I
Data wydania: październik 2014




6 komentarzy:

  1. Oooch, chyba się zakręcę wokół tego za kilka miesięcy jak będzie mniej wydatków!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham myszki, może kupię... Jeśli sprzedam nerke.

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki jest trzeci tom MS? ja mam na półce tylko dwa tomy. Klejenie to jedna sprawa, a druga to częstotliwość wydawania i po trzecie, co mi osobiście jest obojętne, a na co jeszcze inni wskazywali, dzielenie tomów na pół. to są główne mankamenty MS. reszta to zalety - doskonały komiks.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są oczywiście dwa. Poprawione i dzięki za zwrócenie uwagi.
      Co do częstotliwości wydawania to oczywiście jest to jakiś problem, natomiast z drugiej strony na rynku pojawia się tyle tytułów, że można trochę poczekać, tym bardziej, że na wszystkie moje ulubione serii jak Bler czy Postapo muszę tyle czekać.
      Rozumiem, że nie tylko u mnie klejenie nie wzbudziło zaufania?
      Co do dzielenia na pół to z jednej strony jest to może irytujące, ale podejrzewam, że dzięki temu cena tomu jest do przełknięcia dla każdego.

      Usuń
    2. Moje tomy sie jeszcze nie rozkleily, choc czytalem je zaledwie dwa razy i raz czytal kolega. Nie jest zle, ale czas tak naprawde pokaze czy sie rozkleja czy nie.
      Ilosc zapowiadanych ostatnimi czasy tytulow, porownalbym do wysypu grzybow po deszczu, chcialoby sie je wszystkie ale nie ma takich mozliwosci.
      Wydaje mi sie ze cena dwoch tomow wydanych razem powinna byc nizsza niz wydanych osobno, natomiast cena jednostkowa na pewno bedzie wyzsza a przez to jak piszesz latwiejsza do przelkniecia.
      Mnie najbardziej irytuje ze wydawca bierze sie co jakis czas za cos nowego, zamiast pociagnac stara serie do konca. mam takie dziwne uczucie ze myszy zostaly porzucone, DD zostal porzucony a teraz bedziemy wydawac Jodo bo sie sprzedaje :) czego bym sobie, tobie i innym nie zyczyl.

      Usuń
    3. Myślę, że w tym roku tyle grzybów (wiem, bo byłem tydzień) nie ma ile pojawia się tytułów. Mnie to przerosło. Kupuje nieliczne tytuły, bo jest ich za dużo i staram się unikać długich serii.

      Nie pomyslalbym niedawno, że nie kupię np. Spidera po Polsku a tu jeszcze Superiora nie mam :/

      Zgodzę się też z tym, że najbardziej irytuje zaczynanie i nie kończenie serii. Bum Projekt powinno zakończyć najpierw Myszy i ewentualnie Dylana i dopiero później brać się za kolejne nowości.

      Usuń