wtorek, 30 grudnia 2014

(Kilka słów na temat...) Czy komiks to miejsce na trudne historie?

„Przedstawienie Rzezi Wołyńskiej w formie komiksu jest dowodem obłędu i zbydlęcenia jego autorów. Jakby nie wiedzieli o czym piszą. Ja to znam z opowiadań ludzi, którzy przez to przeszli. TAK NIE WOLNO!” - to jeden z komentarzy pod tekstem, do którego swoją drogą odniosę się jeszcze przy innej okazji, na portalu coryllus.pl. Komentarzy po przeczytaniu, którego zadaje pytanie: DLACZEGO NIE WOLNO?






Być może miejsce takie jak ten blog nie jest idealne do tego typu rozważań, gdyż moje zdanie o komiksach jest bardzo pochlebne, więc i wątpliwości są mi obce. Mimo to zastanówmy się przez chwilę co może być złego w prezentowaniu takich poważnych kwestii w sztuce komiksowej?

Pierwsze co przychodzi mi na myśl to pochodzące jeszcze z czasów głębokiej komuny stwierdzenie, że komiks ogłupia, jest tylko dla dzieci i to sztuka totalnie infantylna. Z takimi – przepraszam za wyrażenie – durnotami, dyskutować nie ma jak, ani nie ma po co, bo komiks sam w sobie się obroni. Owszem i tu (jak wszędzie!) znajdą się rzeczy bardziej i mniej wartościowe i to jest normalne. Podobnie jest też w kinie, gdzie obok filmów wybitnych dostajemy też gnioty, a miejsce na ekranie znajduje się zarówno dla ambitnych obrazów jak i hollywodzkiej sieczki. W tym jednak wypadku nikt nie podnosi larum o to, że w filmie nie powinny być prezentowana, choćby zbrodnia wołyńska czy holokaust. Dlaczego więc nie komiks? Jest to równoprawna sztuka i ciężko mi znaleźć, choć jeden argument przeciwko takiemu rozwiązaniu. Co więcej, przyczynia się ona do zainteresowania tematem ludzi, którzy być może do tej pory nie mieli o nim wielkiego pojęcia. Sięgając po komiks Smert' Lachom (a według słów jednego z autorów i wydawcy Roberta Zaręby sprzedaż jest wyborna) liczne grono odbiorców, być może zacznie szukać więcej, dowiadywać się o tym mrocznym epizodzie już z książek i innych opracowań naukowych, dzięki czemu pamięć o ofiarach będzie trwać nadal. Należy pamiętać, że komiks, książka czy film to tylko środek do osiągnięcia pewnego celu.

Czy komiks obdziera z godności ofiary i tych, którzy przeżyli? Na to pytanie mogli być odpowiedzieć oczywiście tylko oni, my możemy jedynie gdybać. No więc pogdybajmy. Czy naprawdę jest coś złego w oddaniu im czy to czci czy pamięci poprzez wersję ilustrowaną? Czy taki album może kogoś obrazić tylko dlatego, że to rysunek, a nie klatka filmowa czy tekst książki? Owszem, autorzy tego komiksu szokują czytelników brutalnością, ale prawda jest taka, że nie oni za ten szok odpowiadają, a ci, którzy zbrodni się dopuścili. Czy przez to, że historia opowiedziana jest w komiksie, staje się mniej poważna? Smert' Lachom to przecież nie jedyny komiks traktujący o sprawach trudnych, że wymienię, choćby dwie części komiksowej autobiografii Zygmunta Similaka czy znany każdemu Maus. Wszystkie te prace tworzone są bardzo na poważnie więc dlaczego sztuka komiksowa miałaby mieć zakaz poruszania takich tematów? Nie znajduje na to wytłumaczenia, poza tym co napisałem we wstępie, a mianowicie wciąż niestety pokutującym w społeczeństwie, a utrwalanym przez komunistyczne lata (i trochę później niestety również) przekonanie o infantylizmie komiksowym. Czas jednak z tym skończyć, aby nie trzeba było więcej czytać takich komentarzy:

Duch patriotyczny, przynajmniej tych ludzi z Wołynia, których znałem i bez budzenia wytrzaskałby po ryjach zarówno tych autorów jak i rzetelnych znawców, że wyglądaliby jak karykatury, którymi duchowo i tak są. Pokazaliby ten komiks sąsiadowi memu, który przeżył jako jedyny z całej rodziny, z przestrzelonym płucem i łopatką strzaskaną przez kulę…w głowie się nie mieści.

Czy według autora tych słów, Ci ludzie „wytrzaskaliby po ryjach” również autorów książek? Swoją drogą ostatnio pojawiło się kilka komiksów traktujących o Żołnierzach Wyklętych (których historia również nie należy do łatwych i przyjemnych) i nie słychać jakoś narzekania środowisk kombatanckich o to, że ich historie prezentowane są w tym medium. Może więc Szanowny Autor komentarza nieco się zapędził i jednak mieszkańcy Wołynia powstrzymaliby się przed przemocą wobec autorów komiksu, w którym Ci oddają im należny hołd i pamięć?

Jeśli jednak ktoś z Was ma jakieś powody/argumenty, dla których w komiksie nie powinno być miejsca na tego typu rzeczy, to chętnie Was wysłucham i podyskutuję...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz