W czasach, gdy po raz pierwszy na rynku ukazywały się "ipn-owskie" komiksy o Żołnierzach Wyklętych, na rynku nieco po cichu pojawiła się również praca Sławomira Zajączkowskiego, która do dziś pozostaje jednak tą mniej znaną w jego portfolio.
Był to rok 2009, a scenarzysta Sławomir Zajączkowski wraz Krzysztofem Burdonem i odpowiadającym za rysunki Arturem Suchanem przygotowali jedną z pierwszych (jeśli nie pierwszą) rysunkowych opowieści o żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych. Zatytułowany Jedną noga w grobie komiks, pojawił się w dziewiątym numerze prawicowego pisma Templum Novum,które zresztą dziś już się na rynku nie ukazuje EDIT: a jednak dostałem informację, że pismo w dalszym ciągu wychodzi.
O komiksie tym warto wspomnieć z kilku powodów:
Po 1 – był to jeden z pierwszych komiksów w dorobku Sławomira Zajączkowskiego,
Po 2 – był to pierwszy komiks traktujący o NSZ
Po 3 – był to jedyny (jak dotychczas) komiks z rysunkami Artura Suchana
Po 4 – był to komiks, który ukazał się w piśmie w żaden sposób nie związanym z komiksami,
Po 5 – był to komiks, o którym milczy się w mediach.
To tyle jeśli chodzi o wyliczankę. Pytanie czy warto o nim pisać również ze względu na wartość merytoryczną i artystyczną?
Pisząc o historii Jedną nogą w grobie, należy wspomnieć, że jest to przede wszystkim fikcja literacka. W przeciwieństwie do kolejnych prac Sławomira Zajączkowskiego, ten zeszyt w naprawdę niewielkim stopniu opiera się na prawdziwych wydarzeniach, choć jak wspominają sami autorzy kilka wątków związanych jest z losami postaci historycznych. Stąd też nadanie bohaterom pseudonimów zbliżonych do tych, które występowały w rzeczywistości. Pamiętajmy jednak, że opisywany komiks, który powstał w oparciu o scenariusz filmowy jest głównie fikcją.
Jedną nogą w grobie opowiada historię oddziału NSZ pod dowództwem kapitana Rury, który otrzymuje zadanie ocalenia skarbu narodowego. Przeszkody, które spotkają na drodze w Góry Świętokrzyskie, gdzie mają połączyć się z innym zgrupowaniem, spowodują, że "Niezłomni" wezmą udział również w Powstaniu Warszawskim.
Liczący sobie niecałe 40 stron komiks, porusza kilka ciekawych wątków. Poza wspomnianym wcześniej Powstaniem Warszawskim, znajdziemy tu również kwestię różnic dzielących NSZ i AK. Oczywiście nie jest to wątek eksponowany przesadnie, natomiast warto wspomnieć, że został on zauważony, bo też ówczesna rzeczywistość była taka, że nie we wszystkich elementach obydwie formacje się ze sobą zgadzały. Jeszcze lepiej wygląda sprawa ukazania Powstania, które autorzy starali się oddać dość wiernie. Co zrozumiałe (ze względu na charakter komiksu) nie starają się oni przedstawić każdego kolejnego dnia walk z Niemcami, natomiast jest tu mowa o przebijaniu się przez kanały czy o walkach prowadzonych przez członków Batalionu Parasol.
Historia, którą Wam przybliżam to przygodowy komiks utrzymany w wojennym klimacie. Dzięki temu mamy możliwość obserwowania partyzanckich akcji takich jak odbijanie więźniów z aresztów, prowadzoną przez nich konspirację czy najważniejszą kwestię, "budującą" zresztą oś fabularną historii, odnalezienie skarbu narodowego. Naprawdę dużo się tu dzieje tym bardziej, że komiks jest dość mocno „zaangażowany” światopoglądowo. To oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu, dlatego trzeba mieć tego świadomość, zanim zajrzycie do magazynu Templum Novum.
Graficznie jest nieźle, aczkolwiek do ideału jest jeszcze dość daleko. Widać, że autorowi brakuje nieco doświadczenia, jego rysunki są uproszczone i często pozbawione drugiego planu, ale da się też zauważyć, że drzemie w autorze talent. Artur Suchan z jednej strony ma niekiedy problemy z fizjonomią, ale z drugiej tam gdzie korzysta on z dużych zbliżeń ludzkie twarze wyglądają bardzo przyzwoicie. Komiks w dużej mierze obfituje w tekst (odręcznie pisaną czcionką) przez co dialogowe oraz narracyjne dymki zajmują w nim przez to sporo miejsca. To wprowadza delikatny bałagan na kadrach, które niekiedy są bardzo przez nie zasłonięte. Wspomniałem o talencie rysownika nieprzypadkowo, gdyż miałem przyjemność przeczytać jego samodzielny komiks, który jest na ukończeniu i gwarantuje Wam, że tam wszystko wygląda jeszcze lepiej niż w tym komiksie. Szkoda, że o autorze jest tak cicho, gdyż – przy dużych chęciach i treningu - mógłby się on rozwinąć i stać się ważną postacią na krajowym rynku.
To co mi osobiście najbardziej przeszkadzało podczas lektury tego komiksu to kilka naprawdę wstydliwych błędów w tekście. „Mięli” zamiast „mieli” czy „komęda” zamiast „komenda” to błędy, które absolutnie nie powinny mieć miejsca i raczej nie można ich usprawiedliwić faktem, że jest to dość niszowa produkcja. To nie jedyne lapsusy (zauważyłem tez kilka interpunkcyjnych), ale te są najbardziej jaskrawymi przykładami.
Podsumowując – od czasów Jedną noga w grobie, warsztat Sławomira Zajączkowskiego zdecydowanie się rozwinął i poprawił. Już jednak przy tym komiksie pokazał on, że tworzyć historie potrafi, gdyż komiks ten obfituje w akcje i może wciągnąć. Nie jest to jednak rzecz, która każdemu przypadnie do gustu czy to ze względu na tematykę czy to błędy, które znajdziemy w środku. Graficznie też nie jest to majstersztyk, natomiast według mnie i tak jest lepiej niż w pracach niektórych rysowników, którzy wydają obecnie swoje albumy. Komu więc mogę polecić ten komiks? Z pewnością osobom, którym bliska jest tematyka Żołnierzy Wyklętych. Ci będą mieli bardzo rzadką okazję obejrzeć na komiksowym kadrze emblemat Związku Jaszczurczego. Polecam również miłośnikom talentu scenarzysty, gdyż będą mieli okazję przekonać się jak ewoluował i rozwijał się on z perspektywy lat. Polecę również miłośnikom komiksu historycznego, gdyż historia ta może stanowić ciekawostkę i pokazać jak można stworzyć przygodową historię z antykomunistyczną partyzantką w tle. Reszta pewnie i tak po ten komiks nie sięgnie...
Jedną nogą w grobie
Scenariusz: Krzysztof Burdon, Sławomir Zajączkowski
Rysunki: Artur Suchan
Data wydania: Listopad 2009
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Stron: 39
Cena: 18 zł (cena magazynu)
Wydawnictwo: Templum Novum
Przykładowe kadry zaczerpnięto z portalu alejakomiksu.com
Był to rok 2009, a scenarzysta Sławomir Zajączkowski wraz Krzysztofem Burdonem i odpowiadającym za rysunki Arturem Suchanem przygotowali jedną z pierwszych (jeśli nie pierwszą) rysunkowych opowieści o żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych. Zatytułowany Jedną noga w grobie komiks, pojawił się w dziewiątym numerze prawicowego pisma Templum Novum,
O komiksie tym warto wspomnieć z kilku powodów:
Po 1 – był to jeden z pierwszych komiksów w dorobku Sławomira Zajączkowskiego,
Po 2 – był to pierwszy komiks traktujący o NSZ
Po 3 – był to jedyny (jak dotychczas) komiks z rysunkami Artura Suchana
Po 4 – był to komiks, który ukazał się w piśmie w żaden sposób nie związanym z komiksami,
Po 5 – był to komiks, o którym milczy się w mediach.
To tyle jeśli chodzi o wyliczankę. Pytanie czy warto o nim pisać również ze względu na wartość merytoryczną i artystyczną?
Pisząc o historii Jedną nogą w grobie, należy wspomnieć, że jest to przede wszystkim fikcja literacka. W przeciwieństwie do kolejnych prac Sławomira Zajączkowskiego, ten zeszyt w naprawdę niewielkim stopniu opiera się na prawdziwych wydarzeniach, choć jak wspominają sami autorzy kilka wątków związanych jest z losami postaci historycznych. Stąd też nadanie bohaterom pseudonimów zbliżonych do tych, które występowały w rzeczywistości. Pamiętajmy jednak, że opisywany komiks, który powstał w oparciu o scenariusz filmowy jest głównie fikcją.
Jedną nogą w grobie opowiada historię oddziału NSZ pod dowództwem kapitana Rury, który otrzymuje zadanie ocalenia skarbu narodowego. Przeszkody, które spotkają na drodze w Góry Świętokrzyskie, gdzie mają połączyć się z innym zgrupowaniem, spowodują, że "Niezłomni" wezmą udział również w Powstaniu Warszawskim.
Liczący sobie niecałe 40 stron komiks, porusza kilka ciekawych wątków. Poza wspomnianym wcześniej Powstaniem Warszawskim, znajdziemy tu również kwestię różnic dzielących NSZ i AK. Oczywiście nie jest to wątek eksponowany przesadnie, natomiast warto wspomnieć, że został on zauważony, bo też ówczesna rzeczywistość była taka, że nie we wszystkich elementach obydwie formacje się ze sobą zgadzały. Jeszcze lepiej wygląda sprawa ukazania Powstania, które autorzy starali się oddać dość wiernie. Co zrozumiałe (ze względu na charakter komiksu) nie starają się oni przedstawić każdego kolejnego dnia walk z Niemcami, natomiast jest tu mowa o przebijaniu się przez kanały czy o walkach prowadzonych przez członków Batalionu Parasol.
Historia, którą Wam przybliżam to przygodowy komiks utrzymany w wojennym klimacie. Dzięki temu mamy możliwość obserwowania partyzanckich akcji takich jak odbijanie więźniów z aresztów, prowadzoną przez nich konspirację czy najważniejszą kwestię, "budującą" zresztą oś fabularną historii, odnalezienie skarbu narodowego. Naprawdę dużo się tu dzieje tym bardziej, że komiks jest dość mocno „zaangażowany” światopoglądowo. To oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu, dlatego trzeba mieć tego świadomość, zanim zajrzycie do magazynu Templum Novum.
Graficznie jest nieźle, aczkolwiek do ideału jest jeszcze dość daleko. Widać, że autorowi brakuje nieco doświadczenia, jego rysunki są uproszczone i często pozbawione drugiego planu, ale da się też zauważyć, że drzemie w autorze talent. Artur Suchan z jednej strony ma niekiedy problemy z fizjonomią, ale z drugiej tam gdzie korzysta on z dużych zbliżeń ludzkie twarze wyglądają bardzo przyzwoicie. Komiks w dużej mierze obfituje w tekst (odręcznie pisaną czcionką) przez co dialogowe oraz narracyjne dymki zajmują w nim przez to sporo miejsca. To wprowadza delikatny bałagan na kadrach, które niekiedy są bardzo przez nie zasłonięte. Wspomniałem o talencie rysownika nieprzypadkowo, gdyż miałem przyjemność przeczytać jego samodzielny komiks, który jest na ukończeniu i gwarantuje Wam, że tam wszystko wygląda jeszcze lepiej niż w tym komiksie. Szkoda, że o autorze jest tak cicho, gdyż – przy dużych chęciach i treningu - mógłby się on rozwinąć i stać się ważną postacią na krajowym rynku.
To co mi osobiście najbardziej przeszkadzało podczas lektury tego komiksu to kilka naprawdę wstydliwych błędów w tekście. „Mięli” zamiast „mieli” czy „komęda” zamiast „komenda” to błędy, które absolutnie nie powinny mieć miejsca i raczej nie można ich usprawiedliwić faktem, że jest to dość niszowa produkcja. To nie jedyne lapsusy (zauważyłem tez kilka interpunkcyjnych), ale te są najbardziej jaskrawymi przykładami.
Podsumowując – od czasów Jedną noga w grobie, warsztat Sławomira Zajączkowskiego zdecydowanie się rozwinął i poprawił. Już jednak przy tym komiksie pokazał on, że tworzyć historie potrafi, gdyż komiks ten obfituje w akcje i może wciągnąć. Nie jest to jednak rzecz, która każdemu przypadnie do gustu czy to ze względu na tematykę czy to błędy, które znajdziemy w środku. Graficznie też nie jest to majstersztyk, natomiast według mnie i tak jest lepiej niż w pracach niektórych rysowników, którzy wydają obecnie swoje albumy. Komu więc mogę polecić ten komiks? Z pewnością osobom, którym bliska jest tematyka Żołnierzy Wyklętych. Ci będą mieli bardzo rzadką okazję obejrzeć na komiksowym kadrze emblemat Związku Jaszczurczego. Polecam również miłośnikom talentu scenarzysty, gdyż będą mieli okazję przekonać się jak ewoluował i rozwijał się on z perspektywy lat. Polecę również miłośnikom komiksu historycznego, gdyż historia ta może stanowić ciekawostkę i pokazać jak można stworzyć przygodową historię z antykomunistyczną partyzantką w tle. Reszta pewnie i tak po ten komiks nie sięgnie...
Jedną nogą w grobie
Scenariusz: Krzysztof Burdon, Sławomir Zajączkowski
Rysunki: Artur Suchan
Data wydania: Listopad 2009
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Stron: 39
Cena: 18 zł (cena magazynu)
Wydawnictwo: Templum Novum
Przykładowe kadry zaczerpnięto z portalu alejakomiksu.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz