piątek, 5 grudnia 2014

(Foto) Gyo - wersja polska vs wersja japońska

Bodajże przedwczoraj informowałem Was na "Półkowym" fanpage'u i za pośrednictwem Twitter'a (na którego zapraszam serdecznie, bo to o wiele lepsze niż FB) o bardzo ciekawej promocji, którą zorganizował sklep Wydawnictwa J.P.F. 








Polega ona na tym, że poza naprawdę niezłymi zniżkami czy darmową dostawą, klienci dostają wiele gratisów. Jeden z nich to kalendarze na przyszły rok, inne natomiast to zakładki czy "boxy" do mang. Mnie jednak najbardziej zależało na ostatnim elemencie promocji J.P.F-u, czyli oryginalnych japońskich mangach! W dniu dzisiejszym odebrałem pakiet zawierający komplet serii Neon Genesis Evangelion i Record of Lodoss War, a także pierwszy tom mangi Mistrza Ito - Gyo! Polskie wydanie recenzowałem na łamach strony jakiś czas temu, także zainteresowanych odsyłam do tamtego tekstu TUTAJ.

Po przejrzeniu japońskiego wydania (na czytanie niestety nie pozwala brak znajomości języka), rzuciło mi się w oczy kilka różnic między obydwoma wersjami. 

Poza tak oczywistym jak język, dla nikogo nie będzie też zaskoczeniem format mangi. Z racji tego, że my otrzymaliśmy wydanie zbiorcze, jest on nie tylko grubsze od oryginału, ale i sporo większe. Oczywiście plus dla rodzimego wydania. Co ciekawe (?) jednak, strony w naszej jak i japońskiej mandze pokrywają się ze sobą idealnie.

Różnica w wymiarach mangi polskiej i japońskiej

Co ciekawe grubość nie różni się tak bardzo jak mogłoby się wydawać

Druga sprawa to papier. Ten w mandze z J.P.F.-u jest zdecydowanie lepszy, tzn. grubszy i bardziej biały. Wersja japońska to papier nieco pożółkły i cieńszy, a co za tym idzie gorszej jakości. To jednak da się wytłumaczyć pewnie tym, że tam to tylko kolejna seria mangowa, a u nas wydanie kolekcjonerskie. Tak czy inaczej drugi plus dla naszej mangi.

Wersja japońska i...

...wersja polska. Nawet na zdjęciach widać różnice w druku i papierze

Nasza jest ostrzejsza od...

...tej japońskiej


Kwestia trzecia to okładka i tutaj plus dla Japończyków. Nie mam nic do naszego wydania, bo jest naprawdę klimatyczne i ciekawe, natomiast to japońskie posiada fajne "bajery". Obwoluta wyposażona jest w swego rodzaju hologram, który zmienia barwę pod różnym kątem. Symbolizuje to rybie łuski i prezentuje się naprawdę wybornie. Dodatkowo jeszcze okładka pod obwolutą wykonana jest z takiego nieco "skórzanego" papieru. Wygląda to naprawdę wybornie.

Środek obwoluty z hologramem

To samo na przodzie

Na całej okładce

I jeszcze raz obydwie okładki

Pierwsza strona i logo w wersji polskiej...

...i japońskiej
Ostatnia kwestia już jednak taka najmniej ważna to fakt, że na końcu wydania japońskiego znajdują się jakieś dodatki, ale co to jest to nie mam pojęcia :) U nas bonusem były trzy zakładki do książek.

Ostatnia stona


Podsumowując - poza obwolutą i okładką, która efektowniej wygląda w oryginale, polskie wydanie mangi prezentuje się zdecydowanie lepiej. Zebranie wszystkich części w wydaniu zbiorczym i powiększony format sprawił, że odbiór mangi jest zdecydowanie przyjemniejszy. Lepszej jakości i "bielszy" papier to z kolei większa wygoda czytania. Według mnie J.P.F. finalnie dało nam produkt lepszy od oryginału, ale pamiętajmy, że to jednak dzięki autorowi z Kraju Kwitnącej Wiśni mieliśmy w ogóle możliwość przeczytać tę historie. Poza tym niezwykle przyjemnie było spojrzeć na ten tytuł w oryginalnej wersji. W związku z tym: J.P.F.-ie dzięki za tę promocję heh.

ps. dzisiejsza przesyłka, czyli dwie pełne serie z J.P.F. i dodatkowo nowy Urban, a także "one shot" z Taigi. 





4 komentarze:

  1. Wydanie oryginalne podoba mi się o wiele bardziej - zdecydowanie wolę taki lekko żółty papier od śnieżnobiałego jakim raczą nas wszystkie polskie wydawnictwa. Do tego ta okładka i obwoluta prezentuje się dużo lepiej. Bajer z rybimi łuskami rewelacyjny, szkoda, że Polscy czytelnicy zostali go pozbawieni. No i druk cyfrowy o wiele gorzej oddaje poziom szarości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do szarości to zgadza się, że oddaje gorzej, natomiast ten papier mi osobiście bardziej podchodzi.
      Obwoluty i okładki rzeczywiście szkoda.

      Usuń
  2. Widzę, że nie tylko ja skusiłam się przy tej okazji na całą serię Evangeliona.

    Co do papieru to ja zdecydowanie wolę wydania polskie, ale też japoński papier ekologiczny i tak jest dla mnie jakościowo dużo lepszy niż mangi, które wychodziły na ekopapierze u nas czy na Zachodzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzechem byłoby nie skorzystać ;) ale jeszcze na to fantasy się skusiłem. Mam dziwne przeczucie, że będzie to dobre.

      Usuń