sobota, 3 sierpnia 2013

(Recenzja) Byle do piątku trzynastego

Czytanie komiksów to rozrywka w najczystszej postaci, lektura Byle do piątku trzynastego to kwintesencja takowej rozrywki. Duet Sztybor/Nowacki wyprodukowali rzecz świetną, komiksową mini serię podczas czytania której z twarzy nie znika nam uśmiech, a pisanie o niej jest czystą przyjemnością!







Wydany w 2012 roku nakładem wydawnictwa Karton komiks to limitowany (100 egzemplarzy) majstersztyk, zawierający w sobie historię pierwotnie opublikowane w magazynie o takiej samej nazwie (jak wydawnictwo) w latach 2009-2012. Składa się ona z siedmiu części. Dlaczego wspomniałem o majstersztyku wydawniczym? Ano dlatego, że w zeszycie znajdziemy kilka dodatków, które będą cenione przez każdego amatora twórczości Piotrka i Bartka, jak również pozostałych komiksowych kolekcjonerów. Każdy egzemplarz jest numerowany (ja posiadam numer 46) oraz udekorowany odręcznym rysunkiem, wykonanym przez rysownika! To jednak nie koniec. Na ostatniej stronie w specjalnie przygotowanej do tego ramce, umieszczono wycinek z oryginalnej planszy, z której powstał finalny komiks! Widzimy na nim nawet ślady ołówkowego szkicu. Genialna rzecz i niezwykły prezent dla komiksiarzy. Z czymś takim spotkałem się w swojej – bardzo krótkiej – historii komiksowego zbieractwa po raz pierwszy.



To nie jedyne plusy tego wydawnictwa. Co dostajemy jeszcze? Ciekawą okładkę i dobrej jakości offsetowy papier, a do tego całostronicowe rysunki „występujących na featuringu” gości m.in. Śledzia dają nam pełen obraz tego, jak postarali się twórcy, chcąc zadowolić mocno wyrobione gusta czytelników komiksów. Na wspomnianych gościnnych rysunkach, zaproszeni artyści prezentują swoje wersje głównych bohaterów.

A właśnie! My tu gadu, gadu, a nawet słowa nie wspomniałem o czym jest sam komiks. Czwórka seryjnych morderców tj. Nurek, Flitlicz, Łomowiec i Domator - których część poznajemy podczas oglądania thrillera Krzyk - starają się między jednym morderstwem a drugim (a w zasadzie oczekując na kolejne piątki wypadające trzynastego dnia miesiąca) przeżyć w szarej, często nudnej i problematycznej rzeczywistości. I tak widzimy ich w czasie poszukiwania pracy czy fizycznej eliminacji...kota jednego z bohaterów, który przeszkadza większej części komiksowej ferajny.


Komiks przepełniony jest gagami, które zdecydowanie do mnie przemawiają. Nie jest to humor w stylu Monthy Pytona, a raczej Family Guy. Humor, który sprawia, że buzia nie przestaje się śmiać, bo czyż nie wygląda komicznie pisanie pamiętnika ("Drogi pamiętniczku...") przez Flitlicza – demona pozbawionego wnętrzności? Scen komediowych, które rozbawią nas niekiedy do łez jest tu tak wiele, że trudno jest wszystkie prezentować, tym bardziej, że szkoda byłoby zepsuć Wam (tj. tym, którzy "Piątku" jeszcze nie czytali) zabawę. Smaczki w stylu wspomnianego wcześniej Krzyku, Rasta wskrzesiciela zmarłych (Jaa Man! Jah Jah Hajle Selasje Rastafaraj!! :) ) czy obmyślanie trzech scenariuszy wypadków (ten seans z Ashtonem Kutcherem to niezły pomysł – pokaże komiks mojej drugiej połowie, która jest jego fanką hehe) dodatkowo jeszcze polepszają końcową ocenę komiksu jako komediowej rozrywki. Do mnie ta forma dowcipu zdecydowanie przemawia. Natłok gagów sprawia, że całość czyta się błyskawicznie, a my cieszymy się jeszcze wiele minut po zakończeniu czytania.

Tyle o scenariuszu... Przy „Piątku” trzeba wspomnieć również o oprawie graficznej przygotowanej przez Piotra Nowackiego. Styl jego rysunków świetnie pasuje do tego typu komiksów. „Cartoonowa” kreska doskonale komponuje się z prezentowanymi żartami. Kreskówkowe postacie same w sobie bawią i cieszą oko podczas lektury. Całość współgra ze sobą doskonale. Domator – morderca listonoszy i świadków Jechowy – ubrany w hawajską koszulę i słomkowy kapelusz to widok niezapomniany.



Na koniec warto wspomnieć też o dialogach, które są trzecim (i równie ważnym jak pozostałe dwa) elementy wpływającym na poziom komedii w komedii. Napisane z luzem, obfitujące w cięte riposty i czasami wulgarne teksty (co w tym wypadku jest dla mnie nie lada plusem, nie wiem czemu, ale zawsze śmieszyły mnie przekleństwa w polskich komediach), sprawiają, że całość można ocenić jako komiks niemal idealny jeśli chodzi o komedię. Czytelnicy lubiący tego typu rzeczy i Ci, których śmieszy coś więcej niż angielski humor, czy suchary w wykonaniu prowadzącego Familiadę, znajdą w nim genialną rozrywkę. Piotrku i Bartku, jeśli to czytacie to wiedzcie, że nakręciliście mi swoją pracą doskonały humor na cały dzień. Dzięki!


Podsumowując – cóż jedno zdanie. Pozycja obowiązkowa!

Byle do piątku trzynastego

Scenariusz: Bartosz Sztybor
Rysunek: Piotr Nowacki
Wydanie I: 1/2012
Liczba stron: 44
Nakład: 100 sztuk
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Wydanie: I scalone
Cena z okładki: 25 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz