piątek, 25 września 2020

(Recenzja) Lucy Knisley - Dziewięć miesięcy czułego chaosu

Komiks z łatwo odczuwalnym feministycznym zacięciem, a jednocześnie bardzo przystępny w odbiorze, niekiedy wyruszający, a momentami bardzo dramatyczny, w końcu historia, która udowadnia, że nie tylko „sławni i bogaci” mają o czym opowiadać w biograficznych publikacjach. Taki w dużym skrócie jest komiks „Dziewięć miesięcy czułego chaosu” Lucy Knisley, który opublikowany został w Polsce przez Wydawnictwo Marginesy. Mam słabość do biograficznych opowieści komiksowych, na żadnej z przeczytanych się nie zawiodłem więc i tutaj spodziewałem się, że obcowanie z tym tytułem przyniesie kawał naprawdę ciekawej lektury. Jak było w rzeczywistości? O tym nieco więcej poniżej.


Lucy Knisley to komiksowa artystka, ale i muzyk, pochodząca ze Stanów Zjednoczonych, mająca na swoim koncie już kilkanaście prac, natomiast „Dziewięć miesięcy…” to jej wydawniczy debiut w Kraju nad Wisłą. Debiut – mam wrażenie – ważny akurat u nas i to w czasach, gdy tak powszechnie dyskutuje się nad tym, czy powinno się decydować o losach człowieka nienarodzonego. Knisley co prawda nie staje jednoznacznie w tej historii po żadnej stronie tego światopoglądowego konfliktu, a przynajmniej nie daje tego po sobie odczuć, ale przedstawia swoją perspektywę rodzicielstwa, trudności z nimi związanymi i radościami wynikającymi z posiadania własnego potomka. Bo właśnie o rodzicielstwie jest to historia i o tym, co może przyszłych rodziców spotkać w czasie dziewięciu miesięcy oczekiwania na syna bądź córkę Są to miesiące pełne różnego rodzaju wzruszeń i emocji więc i sam komiks, który o tym traktuje, powinien taki być. I rzeczywiście jest, gdyż artystka naprawdę potrafi przelać na papier i komiksowe plansze emocje i dramaturgię oraz rozterki targające rodzicami. A jeśli jeszcze dzieją się wydarzenia tak dramatyczne, jak były jej udziałem, to czytelnik może być pewien, że będzie to dla niego lektura pełna wzruszeń i niejednokrotnie poczuje się w niej tak jakby to on/ona był jej głównym bohaterem.



Jak zawsze w historiach biograficznych tak i tu, autorka odsłoniła siebie, swoje wnętrze i prywatność bliskich (aczkolwiek co warto podkreślić, imienia dziecka nie zdradziła), po to, aby każdy, którzy sięgnie po jej publikację, mógł się w niej jak najlepiej odnaleźć i mógł jak najgłębiej się w niej zanurzyć. To, że autorka bardzo zręcznie operuje nie tylko kreską, ale i samą narracją sprawia, że lektura jest przyjemnością i możemy w pełni korzystać z jej dobrodziejstw. To jest o tyle ważne, że autorka podeszła do sprawy dość niestandardowo. Poza tym, że opowiada o wydarzeniach od chwili podjęcia decyzji o zajęciu w ciąże, aż do momentu, gdy potomek jest już na świecie, to dodatkowo uczyniła ze swojej publikacji swego rodzaju podręcznik, który może pomóc przyszłym mamom, a jednocześnie nie ma ambicji zastępowania wizyty u specjalistów. Knisley opisuje w komiksie bowiem nie tylko samą ciążę, ale też pokazuje medyczne aspekty z nią związane, a ponadto ukazuje, jak na przestrzeni lat zmienia się podejście do kobiety i ciąży. Jako kobieta, bierze reprezentowaną płeć w obronę, i pokazuje, z czym musiały się one wcześniej mierzyć, a czasami nadal muszą, jak rozwijała się dziedzina ginekologii i do jak dramatycznych wydarzeń dochodziło. To jest taki swego rodzaju krzyk Knisley, która chce, aby były one dostrzeżone. Pozytywne w tej historii jest natomiast to, że wątki te nie przytłaczają, że nie mamy tutaj z poczuciem czytania feministycznego manifestu, przez co, choć grupa docelową będzie pewnie płeć piękna to i facet się w niej odnajdzie. I choć w całej historii nie brakuje przez to wątków dość dramatycznych, to jednak nie brakuje w nim tez lekkości, pogody i momentów wzruszających. Tego typu połączenie gwarantuje, że nie sposób się przy nim nudzić, bo co rusz zaskakiwani jesteśmy nowymi emocjami.



Czy więc warto sięgnąć po tę historię? W mojej opinii absolutnie tak. Narysowana prostą, ale przyjemną kreską z tradycyjnym sposobem kadrowania jest historią bardzo ludzką, z sytuacjami, które dotyczą większości z nas i z problemami, z którymi często mierzą się nasze „drugie połówki”. Polecam więc uwadze ten komiks nie tylko kobietom, ale też ich partnerom, aby lepiej zrozumieć, przez co przechodzi kobieta nie tylko w ciągu tych dziewięciu miesięcy noszenia pod sercem naszego potomka. Jest to pozbawiona zbędnego patosu, a jednocześnie wzruszająca historia, z której przy odrobinie dobrych chęci można wyciągnąć naprawdę konstruktywne wioski. Polecam waszej uwadze.

Dziewięć miesięcy czułego chaosu

Scenarzysta: Lucy Knisley
Ilustrator: Lucy Knisley
Tłumacz: Jacek Żuławnik
Wydawnictwo: Wydawnictwo Marginesy
Format: 160x213 mm
Liczba stron: 256
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN-13:9788366500235
Data wydania: 26 sierpień 2020
Tekst powstał na potrzeby portalu sztukater.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz