sobota, 23 marca 2019

(Recenzja) Sayaka Murata - Dziewczyna z konbini

Ta tak bardzo niepozorna na pierwszy rzut oka książka, przynosi tak dużo frajdy, tyle emocji i jest tak przepełniona atmosferą groteski, absurdu i klimatu książek Franza Kafki, że wszystkimi tymi elementami wypełnić można kilka innych opowieści. Mowa tutaj o niezbyt obszernej, ale niezwykle interesującej „Dziewczynie z konbini”, która kilka dni temu ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.




Dlaczego wspominam o tej niepozorności? Ano dlatego, że książka liczy sobie zaledwie 144 strony, więc prawdę powiedziawszy, jest to lektura na jeden wieczór. Ten jeden wieczór daje jednak tyle radości wynikającej z obcowania z nią, że gwarantuję, że zostanie zapamiętana na długo. Jej autorka Sayata Murata przygotowała mieszankę, która zachwyca. Podejmując się opisania prozaicznego zajęcia jak praca w markecie, pokazuje ona nie tylko japońskie społeczeństwo, krytykuje normy, które w nim obowiązują, ale jeszcze wytwarza aurę występującą w powieściach (już wcześniej wspomnianego) Franza Kafki. Całość daje niesamowity rezultat.

Główna bohaterka powieści od najmłodszych lat była inna od reszty japońskiego społeczeństwa. Ta „inność” przybierała na sile wraz z upływem lat i coraz to większymi problemami, z którymi musiała się mierzyć. No, bo jak to – że dorosła kobieta nie ma męża, dzieci baaa jest dziewicą a do tego jeszcze pracującą dorywczo w zwykłym markecie. Japonia nie wybacza. Dziewczyna ma tylko dwa wyjścia. Albo zacznie prowadzić normalne życie, albo zacznie grać, udawać kogoś, kim nie jest. Wybiera to drugie rozwiązanie, co jest punktem wyjścia dla całej historii.

„Dziewczyna z konbini” podejmuje się nakreślenia co najmniej kilku problemów. Pierwszy z nich – któremu autorka poświęca najwięcej uwagi – to problem wykluczenia z japońskiego społeczeństwa. Wykluczenia osób, które nie pasują do ogólnie przyjętych ram. Nasza bohaterka musi mierzyć się z tym 24 godziny na dobę. Nie ma znaczenia czy spędza czas w pracy, ze znajomymi czy jest w gronie rodziny. Każdy z nich ma coś do skrytykowania, wyśmiania itp. Płynący z historii obraz jest naprawdę smutny, ale i wstrząsający, gdyż Sayata Murata w perfekcyjny sposób nakreśla to, jak wyalienowani są ci „inni”. I choć niekiedy płynące z tego konsekwencje są komiczne, to całą ta sytuacja jest trudna, gdyż należy postawić się w skórze tych wyśmiewanych. Niniejsza publikacja naprawdę skłania do refleksji i zmusza do zastanowienia się, co jest w rzeczywistości słuszne.




Druga sprawa to opary „kafkowskiego absurdu”, które towarzyszą tej historii. Główna bohaterka w pewnym momencie trafia w sam środek tragikomicznej sytuacji, w której musi się odnaleźć, ale która z normalnością ma niewiele wspólnego. Wątek ten wprowadza nieco komizmu, ale też pod tym płaszczykiem podkreśla główny problem, o którym ona piszę i sprawia, że jest on jeszcze mocniej przez czytelnika odbierany.

Dla mnie osobiście równie intrygujący jest ten wątek, w którym autorka porusza kwestię pracy w konbini, czyli takim naszym swojskim dyskoncie całodobowym pokroju Żabki. Sam miałem przyjemność pracować wiele lat w markecie (z elektroniką) i rzeczywiście niektóre opisy (szczególnie traktujące o obsłudze klienta) przypominały mi to, co na co dzień miałem w swojej pracy. Po pierwsze jest to naprawdę ciekawy wątek dla osób, które lubią poznawać różne aspekty życia w Japonii, a po drugie wybornie oddaje ducha pracy w sieciówkach.

Całość napisana kobiecą ręką przedstawia sytuacją z jej perspektywy – co zrozumiałe - ale nie unika również podejmowania tematów traktujących o mężczyznach. Bardzo przystępny język, lekka forma i interesujący pomysł sprawiają, że książka traktująca o naprawdę poważnych problemach społecznych, odbierana jest w sposób niezwykle lekki, niekiedy humorystyczny i zapadający w pamięć. „Dziewczyna z konbini” pozwala spojrzeć na Japonię (ale nie tylko) z zupełnie innej, pozbawionej różowych okularów, perspektywy. Odziera ją z zakłamania i pokazuje, jak maszynka środowiska potrafi przemielić jednostkę. To jedna z najlepszych książek o Japonii, którą miałem okazję przeczytać. Świetny niemalże psychologiczny portret (nie tylko) japońskiego społeczeństwa. POLECAM i to nie tylko kobietom.

ps. "japońskość" tej książki podkreśla jej niezwykle otwarte i zmuszające nas do refleksji zakończenie, które idealnie podsumowuje 144 wcześniejsze strony.

Dziewczyna z konbini

Autor: Sayaka Murata
Tłumaczenie: Dariusz Latoś
Seria: Seria z Żurawiem
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
data wydania: 15 marca 2019
ISBN: 9788323346241

liczba stron: 144


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz