piątek, 29 czerwca 2018

(Recenzja) Junji Ito - Bezgłowe rzeźby

A już myślałem, że w końcu będę miał okazje ponarzekać, że będę mógł napisać o spadku formy Japończyka Junji Ito. Kolejny, siódmy już tom kolekcji jego komiksów grozy, zatytułowany „Bezgłowe rzeźby” zaczął się bardzo nieśmiało, żeby nie napisać, że dość nudno. I gdy poczułem, że będzie to najsłabszy zbiór z dotychczas wydanych... przeczytałem resztę komiksowych „shortów”.





Trzy pierwsze historie jak na Ito były dość spokojne. Z nieźle rozpisaną fabułą i niezłą atmosferą, ale jak na tego mangakę wyjątkowo niemrawe i bez wielkich zaskoczeń na finiszu. To był jednak tylko początek, gdyż z każdą kolejną opowieścią japoński Mistrz horroru się rozkręcał i dalsza część tego tomu to już naprawdę dobry, wysoki poziom i groza pełną gębą.

Oczywiście po tylu jego komiksach ciężko jest zaskoczyć czymś szczególnie nowym tych, którzy znają jego pracę. Ważne jest natomiast w nich to, że Ito cały czas trzyma wysoki poziom, że wykorzystując doskonale znane już nam środki, w dalszym ciągu potrafi nas do nich przyciągnąć. Dzięki temu nie ośmieliłbym się napisać, że jego twórczość jest wtórna czy monotematyczna. Poruszając się po określonym polu, tworzy on rzeczy doprawdy warte poznania i zapamiętania. Nie inaczej jest też tym razem. Historie takie jak „Dreszcze”, „Bezgłowe rzeźby” czy szczególnie „Cyrk przyjechał” na pewno na długo zapadną w pamięć. Ta ostatnia historia imponuje swoją bezwzględnością i bardzo pomysłowym scenariuszem, w którym Ito ukazuje zupełnie nieprawdopodobną wersję kochanego przez wielu cyrku. To jedna z tych historii, w których nie przesadza on z ukazywaniem scen gore, a jednak potrafi wprowadzić do niej niesamowity nastrój. Cóż, nie od dziś wiadomo, że klaun ma siłę oddziaływania na człowieka...



Z kolei w takich „Dreszczach” czy „Bezgłowych rzeźbach” nastrój budują świetne i doskonale narysowane sceny z gatunku obrzydliwych i strasznych. Wplecione w fabułę momenty, w których Ito jako rysownik szokuje czytelnika, sprawiają, że nie sposób przejść obok nich obojętnie, a co za tym idzie powodują, że cały opasły tom staje się chwilą z horrorem, jakim każdy jego fan lubi. To właśnie talent do tworzenia naprawdę różnorodnych, choć utrzymanych w jednej konwencji, historii sprawił, że Ito jest tak ceniony na świecie. Ocenę tę potwierdza najnowszym tomem kolekcji. I naprawdę nie ma większego sensu przybliżać każdego z rozdziałów, bo te należy po prostu przeczytać.

Warto natomiast wspomnieć o jednej rzeczy, a mianowicie o bardzo widocznej „japońskości” w prezentowanych historiach. Po pierwsze widoczne jest to w niezwykle otwartych i pełnych zagadek zakończeniach, w których Japończyk się lubuje. Naprawdę ogromna część jego krótkich form, co potwierdza też siódmy tom kolekcji, kończy się w sposób pozostawiający nam pole do interpretacji i bez określania losów bohaterów. Czytelników nieprzyzwyczajonych do japońskiej formy kultury, może to niekiedy irytować, natomiast ci na codzień siedzący w niej z pewnością je docenią. Druga sprawa to atmosfera i scenariusz części z historii. W „Bezgłowych rzeźbach” mamy doskonały przykład tego, jak można czerpać wzorce z wykorzystanych już wcześniej tematów. Mam tu na myśli ostatnią z historii, zatytułowaną „List pożegnalny”, w których łączy on wszystkie elementy, które jego czytelnicy doceniają. Świetna kreska i doskonały scenariusz a dodatkowo jeszcze klimat znany z produkcji takich jak „Krąg” czy opowieści „Kwaidan” sprawiają, że włos się jeży na głowie podczas lektury. Niezwykle sugestywna opowieść o duchach jest świetnym zwieńczeniem całego tego zbioru i pozostawia nas z poczuciem, że przeżyliśmy kolejną doskonałą przygodę z twórczością Ito.



Pytanie, w jakim stopniu świadomie czyni to autor, a jak dalece jest to tylko moje spojrzenie na jego twórczość, natomiast dostrzegam, że przemyca on w swoich historiach drugie dno. Pod płaszczykiem straszenia ludzi, japoński dentysta, chce im przekazać pewne ważniejsze treści. Jako przykład można podać opowieść „Krótki żywot”, w którym owszem cały czas nas straszy, ale też jednocześnie piętnuje postawy polegające na przesadnym zwracaniu uwagi na wygląd i wyszydzaniu tych, którzy w kanonach piękna się nie mieszczą. Powtarzam, nie wiem, czy jest to celowe działanie, czy nadinterpretacja jego komiksów, ale tego typu przykładów w każdej dużej części historii można znaleźć więcej.

Kolejny tom „kolekcji Ito” przyniósł pozornie wszystko to, co już znamy, co lubimy lub krytykujemy. Znów jednak jest to zrobione tak dobrze, że ciężko się do czegoś przyczepić. Niezwykłe scenariusze, podkreślone są wybornymi, szczególne w tych mocniejszych momentach, rysunkami Japończyka, które przyprawiają nas o dreszcze. Gore, wszechobecna obrzydliwość i specyfika jego pomysłów, po raz kolejny się sprawdziła. I choć początek nie zwiastował tego, to w ostatecznym rozrachunku czytelnik otrzymuję następną porcję grozy, z którą należy się poznać. Z uwzględnieniem faktu, że i poprzednie jego komiksy przypadły wam do gustu. W innym wypadku zapewne nie zaskoczy on was niczym więcej niż to, co znacie do tej pory. To tylko i aż Ito w pełnej krasie. Według mnie trzyma on swój wysoki poziom i te dosłownie dwie lub trzy słabsze historie, rekompensuje nam kilkoma naprawdę wybornymi, które trafiłby do „greatest hits”, gdyby takowy powstał.



Bezgłowe rzeźby

Scenarzysta:Junji Ito
Ilustrator:Junji Ito
Wydawnictwo:JPF - Japonica Polonica Fantastica
Seria:Kubi no Nai Choukoku
Format:148x210 mm
Oprawa:miękka w obwolucie
Papier:offset
Druk:cz-b
ISBN-13:9788374714273
Data wydania:28 maj 2018


1 komentarz:

  1. Świetny blog. Bardzo ciekawa tematyka. Będę częściej tutaj zaglądać.

    OdpowiedzUsuń