niedziela, 20 marca 2016

(Recenzja) Kentaro Miura - Berserk #7

Akcja w "Berserku" konsekwentnie posuwa się do przodu, czytelnicy obserwują mnóstwo walk, rozwijane są nowe wątki, a Miura nieśmiało pozwala nam zaglądać w przeszłość swoich bohaterów. Jednym więc zdaniem podsumowania siódma odsłona serii przynosi nam te wszystkie elementy, które mieliśmy okazję obserwować już wcześniej.






Z racji tego, że zapewne wszyscy, którzy śledzą blog, wiedzą co w trawie piszczy tj. o czym w ogóle jest ten cały "Berserk" nie ma sensu po raz kolejny nakreślać jego fabuły. Wystarczy wspomnieć tylko o tym, że w najnowszej odsłonie serii Japończyk zaszokuje wielu z Was tajemnicą, którą ukrywał Griffith, a która będzie miała ogromny wpływ na jego dalsze losy. Zresztą nie tylko samego blondwłosego jegomościa, ale również całej jego ferajny. Poza tym będziecie mieli możliwość obserwowania dalszego rozwoju relacji łączącej Ciscę i Gutsa, a ten drugi – jak to ma w zwyczaju – stoczy niezliczoną ilość pojedynków. Oczywiście wszystkie rozstrzygnięte na jego korzyść. W związku z tym ostatnim elementem, nie wiem czy nie lepszym pomysłem byłoby nieco przystopować z tymi ciągłymi zmaganiami naszego szermierza z hordami wrogów, bo mało tego, że z wiarygodnością ma to tyle wspólnego co Rambo rozbijający kolejne wrogie jednostki, to niekiedy staje się już zdecydowanie przesadzone i co za tym idzie komiczne. Doskonałym przykładem ilustrującym to o czym piszę jest jedna ze scen, w której trup ściele się gęsto, liczony jest w dziesiątkach (jeśli nie setkach) wrogów, a nasz bohater nic sobie z tego nie robi... Podobnie jest z Drużyną Sokoła, która rozbija wszystko i wszystkich na swojej drodze bez najmniejszych kłopotów, mimo że przez kilka poprzedzających batalię scen autor stara się nam wmówić jaki to ich przeciwnik jest silny, a niekiedy wręcz niepokonany. Tego typu potraktowanie sprawy nieco psuje klimat tej historii.



Paradoksalnie jednak, pomimo tego, że Guts rozbija w drobny mak swoim "super mieczem" kolejne legiony wrogów, to wydaje się jakby przechodziła w nim wewnętrzna przemiana. Staje się on nieco spokojniejszy niż dotychczas, nie jest już tak wybuchowy, a poza tym sili się on na ujawnienie tego co do tej pory siedziało głęboko w nim.

Cała reszta "Berserka" to nawalanka, która trwa już od siedmiu części. Choć nadal patrzy się na te wszystkie sceny z przyjemnością, to zaczynam nieśmiało zastanawiać się, czy w końcu manga ta nie zje swojego ogona, czy nie stanie się przesadnie monotematyczna. Ile, bowiem można czytać i oglądać kolejne pojedynki, gdy podąża za nimi niewiele więcej? Pojawiają się we mnie pewne obiekcje dotyczącego tego czy "Berserk" będzie w stanie zaoferować coś poza tym? Czy da czytelnikom jakieś zwroty akcji, zawiązujące się na dłużej wątki czy nierozwiązane tajemnice? Po początkowym etapie zachłyśnięcia się tym tytułem, teraz spoglądam na niego nieco bardziej krytycznie i czekam na coś innego niż tylko w zasadzie niepowiązane kolejne epizody, które zawsze kończą się w ten sam sposób, czyli wygraną Gutsa bądź Drużyny Sokoła. Szkoda tym bardziej, że w poprzednich odsłonach było przynajmniej kilka wątków, które można było rozwinąć lepiej, bo zapowiadały się doprawdy ciekawie.



Warto zwrócić uwagę na jedną rzecz, a mianowicie na to, że po raz pierwszy wymieniony jest skład załogi, z którą Miura współpracuje. Poza nim samym, w drużynie tworzącej "Berserka" są jeszcze cztery osoby, co może być pewną odpowiedzią na pytanie skąd autor bierze tyle sił i cierpliwości, aby przygotować tak szczegółowe rysunki. Naprawdę rzadko zdarza się, że rysunki w mangach są tak bardzo szczegółowe i to jeszcze w momencie gdy założenia są tak wymagające. Czytelnicy zdążyli się pewnie już przyzwyczaić do tego, że "Berserk" obfituje w sceny grupowe, na których widzimy liczne postacie i to najczęściej w dynamicznym ruchu, że choćby wspomnę o rozgrywanych pojedynkach. Te plansze są trudne do rozrysowania, a tutaj jednak są przy tym niezwykle precyzyjne. Z ogromną przyjemnością się na nie patrzy, aczkolwiek niekiedy ma się wrażenie, że są one trochę przesadzone, gdyż zdarza się, że właśnie liczba szczegółów (a przy tym onomatopei itp.) sprawia, że są one niekiedy nieczytelne i trzeba poświęcić dłuższą chwilę aby dostrzec to co jest na danym rysunku. To jednak cena jaką trzeba ponieść za tego typu styl działania Miury i jego załogi.

Cóż, po siódmej odsłonie serii pojawiły się w mojej ocenie pierwsze rysy na idealnym do tej pory obrazie tej mangi. Pozostaje tylko obserwować rozwój w kolejnych odsłonach i za jakiś czas odnieść się do stawianych powyżej zarzutów. Mam nadzieję, że będzie to szybciej niż później, gdyż tak kultowa manga wymaga tego, aby być czymś więcej niż albumem z pojedynkami, w którym scenariusz zepchnięty jest na drugi plan.

Berserk #7

Scenariusz: Kentaro Miura
Rysunek: Kentaro Miura
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Wydanie I: 1/2016
Format: A5
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offset
Druk: cz.-b.
Cena z okładki: 25,20 zł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz