wtorek, 22 marca 2016

(prawie, że Recenzja) Torii #28

Dwudziesty ósmy numer magazynu „Torii” jest jednym z ciekawszych, które zostały wydane do tej pory, dlatego warto o nim napisać kilka słów. Co prawda, każdy z poprzednich numerów miał przynajmniej kilka artykułów wartych przeczytania, lecz tym razem cały numer pochłania się w tempie ekspresowym.








Tego typu opinia to zasługa doboru tematów, do najnowszego numeru czasopisma. Nie ma sensu przytaczać całego spisu treści, ale wystarczy wspomnieć, że w dwudziestej ósmej już odsłonie Torii przeczytamy m.in. o różowym, i jednym z najbardziej znanych na całym świecie, symboli Japonii, czyli sakurze. Jak się tak nad tym zastanowić to, aż dziw bierze, że dopiero po tylu latach podjęto się tej tematyki. W artykule tym w bardzo przystępny i ciekawy sposób przybliżono ten niewątpliwie kultowy element japońskiego krajobrazu, wskazując przy tym najciekawsze (również historycznie) miejsca do obserwacji samego procesu kwitnięcia wiśni. Całość ozdobiona efektownymi – artykuł umieszczono na kolorowych stronach – zdjęciami. Szkoda tylko, że nie dodawano do magazynu biletu lotniczego, bo zobaczyć na żywo to o czym pisze Joanna Zakrzewska, gdyż po lekturze nie wypada nic innego jak tylko udać się do Japonii.

Z innych artykułów, które mnie osobiście bardzo zainteresowały to ten, w którym przybliżona jest tematyka muzyki jazzowej pochodzącej z Kraju Kwitnącej Wiśni. Artykuł co prawda nie wyczerpuje tematu, bo jeszcze dużo można byłoby w nim dodać, ale nakreśla najważniejsze postacie sceny jazzowej i wzbudza chęć poszukiwania dalszych informacji, ale już we własnym zakresie. Te zresztą nieco ułatwia umieszczony w artykule kod "QR", odsyłający do jednego z występów Hiromi Uehary zamieszczony na kanale YouTube.



Osoby szczególnie zainteresowane historią Japonii zwrócą pewnie uwagę na pierwszą część artykułu o "wojnie boshin", który przybliża nam jak się całe to ważne historycznie wydarzenie zaczęło oraz na relację z matsuri, które odbywa się w Sengakuji. Tego typu relację są o tyle cenne, że pisane przez osoby, które przeżywały dane wydarzenia na miejscu, więc przekazują nie tylko wiedzę historyczną, ale i swoje osobiste wrażenia i odczucia. Miłośników lżejszych tematów, może bardziej zainteresowanych popkulturą też dostaną kilka ciekawych stron. Autorzy przybliżają, bowiem „dramy”, czyli japońskie telenowele, a jest to temat bardzo chwytliwy, a także sięgają po tak niekonwencjonalne tematy jak rosnącą modę na puszystość. Co prawda, jak wskazuje Adrianna Wosińska, nadal odsetek osób z nadwagą w Japonii jest niewielki, ale zaczynają się pojawiać dla nich magazyny czy nawet grupy muzyczne, a w świat idzie zupełnie inny – przez niektórych krytykowany – przekaz. Warto zapoznać się z tym tekstem. Artykuł o pocchari o palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o kontrowersję rywalizuje z tym, w którym przybliżony jest temat love doll, czyli lelek służących do...fizycznego zbliżenia. To jeden z tych elementów życia Japończyków, przez które uważani są oni przez niektórych za dziwaków. Jeśli jednak są chętni, aby wydać "grube tysiące" na lalkę do spełniania swoich zachcianek, którą darzy się zresztą dodatkowym uczuciem, zamiast obdarować nią normalną partnerkę, to coś na rzeczy musi być. Niemniej jednak sam tekst czyta się dobrze, bo temat potraktowany został dość dokładnie i szczegółowo. Swoją drogą to po obejrzeniu zdjęć zastanawiam się ilu z czytelników pomyślało, że te lalki żyją?

Jak to w „Torii” często bywa i tym razem nie zabrakło wywiadów. Na spytki wzięci zostali: wokalista zespołu "Pan-d-ra" oraz osoby zajmujące się tworzeniem ogrodów japońskich. I jeśli ten pierwszy wywiad mógł zadowolić czytelniczki (chyba głównie je) tak drugi, był dla mnie trochę za krótki tym bardziej, że przepytywane osoby były trzy, a miejsca poświęcono jak dla jednej. Łamy czasopisma nie są jednak z gumy, więc to tłumaczy czemu tak krótko, ale i tak trochę szkoda. Trzeci wywiad to rozmowa z Yuką Hibiki, aktorką teatru taishu engeki, który poprzedzony jest rozległym wstępem przybliżającym terminologię i genezę tego typu teatru.



W dalszej części magazynu nie zabrakło również szeregu recenzji, które są stałym elementem czasopisma. Przeglądając pobieżnie zawartość magazynu, szczególnie mocno zainteresował mnie artykuł o wydanej przez amerykańskie wydawnictwo komiksowe Marvel własnej wersji historii o Momotaro. Ostrzyłem sobie zęby na ten tekst, który jednak okazał się sporym rozczarowaniem, gdyż było to ni mniej ni więcej jak streszczenie komiksu. Szkoda, że temat został potraktowany w ten sposób, bo niewiele wniósł do sposobu postrzegania tej historii, a dodatkowo jeszcze trochę zepsuł odbiór samego komiksu ze względu na niezliczoną ilość spojlerów.

Reszty dopełniają równie ciekawe artykuły o Seetsuko Harze, o sztuce zachowywania się na salach treningowych czy bardzo krótki, a przy tym bardzo interesujący tekst o...paletkach hagoita. Część historyczną czasopisma uzupełniły dodatkowo jeszcze artykuły czy to o morskich potworach czy o składaniu ofiar z ludzi. Choć są to teksty bardzo ciekawe, to jednak trochę przeszkadza fakt, że większość z nich jest naprawdę krótka, i nie wyczerpuje do końca tematu, tym bardziej jeśli jest on rozległy. Traktować je więc trzeba, jako zajawkę do samodzielnego poszukiwania wiedzy w interesujących nas kwestiach.



Mimo tego „Torii” jest magazynem, które można już chyba uznać za kultowe wśród osób zainteresowanych Japonią. Wysoka ocena to również zasługa jakości samego wydania magazynu, która jest na najwyższym poziomie. Oby tylko coraz większa liczba reklam (w tym numerze pięć całostronicowych) i duża liczba zdjęć, nie przysłoniła wartości merytorycznej publikowanych artykułów.

Zachęcam gorąco do zakupu najnowszego numeru magazynu. Dzięki jego lekturze sami zauważycie jak różnorodnie można pisać o Kraju Kwitnącej Wiśni.

                                                                                             Twitter--> Jarosław_D

Torii #28


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz