środa, 20 marca 2024

(Recenzja) Layla Martínez - Kornik

W nieco „stetryczałym” świecie horroru czy to filmowego, czy to książkowego co jakiś czas pojawiają się takie dzieła, które na nowo wzbudzają zainteresowanie tym gatunkiem, poważnie przestraszą czy ot tak zachwycą atmosferą. Pamiętam, że wiele lat temu takim powiewem świeżości był film – oczywiście w hiszpańskim wydaniu – „Rec”. Co jakiś czas japońska manga serwuje nam takowe produkcje, a teraz do tego grona dołączyła powieść „Kornik” autorstwa Layla Martinez wydana w ramach „Serii z żurawiem” Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Bardzo oszczędna w ilość stron (bo tych ma zaledwie nieco ponad sto), ale bardzo bogata w treść i gęstą atmosferę.


Książka pochodzącej z Argentyny autorki opowiada o losach pewnego domu i zamieszkujących go osób a dokładniej babki i jej wnuczki. Jak to w horrorach często bywa, dom nie jest zwykłym budynkiem, a kryje za sobą tajemnicę, żeby nie napisać, że jest nawiedzony. Słychać w nim bowiem głosy, na ścianach ukazują się obrazy świętych, a wspomniana wcześniej babka rozmawia z…cieniami. Do tego jeszcze, druga z kobiet, została oskarżona o zaginięcie jednego dziecka z zamieszkiwanej przez nich wsi. Od samego początku jest więc bardzo mrocznie i panuje gęsta wręcz atmosfera. Co też ciekawe, Martinez nieco bawi się czytelnikiem, bo choć z początku wydawać się może, że głównym wątkiem będzie właśnie zaginięcie dziecka – najbardziej naturalne rozwiązanie pomyśli wielu z nas – to jednak nie będzie to takie proste jak może się wydawać. To bowiem powieść wielowymiarowa i wielowątkowa, której nie sposób jest rozpatrywać jedynie na jednym poziomie. Dość zaskakujące prowadzenie akcji, której konsekwencją jest nieprzewidywalna de facto literatura. Literatura, której głównym bohaterem jest właśnie dom, literatura, której nie sposób oceniać przez pryzmat, tylko samej fabuły. „Kornik” to nie jest bowiem typowy horror, a powieść, która porusza wątki takie jak nierówność klasowa, wojna, ludzka chciwość, trauma i wiele, wiele innych. I właśnie dopiero taki szeroki pogląd na fabułę pozwoli nam w pełni ją poznać, ocenić i docenić. Zagłębiając się w każdy z tych elementów, staniemy w pełni przygotowanymi na poznanie grozy miejsca, szaleństwa, które je otacza i strachu, który potrafi przerazić bez epatowania brutalnością (ukazaną wprost) choćby. Nie tędy bowiem w „Korniku” droga. Tutaj strach buduje rzeczywistość, przeraża to, do czego skłonni są ludzie i szaleństwo, które staje się ich udziałem, a które doskonale prezentuje na łamach swojej książki autorka. Specyfika tych zdarzeń i ich głębia sprawiają, że w pewnym momencie zapominamy wręcz o tym najważniejszym wątku, odpowiedź na pytanie staje się mniej ważna w kontekście całości. Pisze tu oczywiście o wątku zaginionego dziecka…


„Kornik” jest książką tyleż specyficzną, co epatującą niesamowicie gęstym i ciężkim klimatem. Ta książka potrafi nas pochłonąć, zachwycić i niekiedy wręcz przerazić. Ta książka daje nam co najmniej kilka możliwości jej poznania i płaszczyzn, na których można ją odbierać. Wszystkie je łączy jednak jedna rzecz, a mianowicie groza i strach władający nie tylko mieszkańcami, ale też przenosząca się na czytelnika. Jak wspomniałem to jeden z tych tytułów, które pozwalają poznać i pokochać gatunek na nowo. Zachęcam więc, abyście poświęcili jeden wieczór na zapoznanie się z nią. Nie będziecie żałować.

Kornik

Autor: Layla Martínez
Wydawnictwo: Bo.wiem
Seria: Seria z Żurawiem
Liczba stron: 128 str.
Tytuł oryginału: Carcoma
Data wydania: 2024-02-15
Liczba stron: 128

2 komentarze:

  1. Świetny post! Podobało mi się Twoje unikalne podejście do tematu. Pisz dalej – masz do tego talent! Znajdź odpowiedzi na pytania dotyczące gry Aviator na naszej stronie.

    OdpowiedzUsuń