piątek, 28 lutego 2020

(Recenzja) Piot Marecki, Tomasz TDC Cieślewicz - Oni migają tymi kolorami w sposób profesjonalny. Narodziny gamedevu z ducha demosceny w Polsce

Obecnie, w czasach wszechobecnego pościgu o kolejne cyferki dodawane przed „K” i walki o ilość teraflopów mało kto pamięta, że nie tak znowu dawno - w szalonych latach 80-tych i 90-tych spełnieniem marzeń dzieciaków były 8bitowe komputery pokroju Atari czy Commodore. Wówczas niewielką grupę było stać na ten sprzęt, a jeśli już udawało się go zakupić, to często był to sprzęt używany. Ja sam pamiętam, że swój pierwszy komputer dostałem na komunię i był to właśnie używany Atari XS. Jaka to była radość! Oczywiście grafika w tych grach w niczym nie przypominała tego, co dostajemy dzisiaj, ale to nie przeszkadzało w czerpaniu radości z grania w Hansa Klossa czy inne ówczesne hity. Urodzeni w pierwszej połowie lat 80-tych najczęściej dziś z rozrzewnieniem wspominają tamten okres i książka „Oni migają tymi kolorami w sposób profesjonalny” jest nie tylko wycieczką i powrotem do dziecięcych lat, ale też przypomnieniem tamtego okresu. Dla ludzi, którzy go nie znają, jest to z kolei cenna lekcja tego, jak kształtował się gamedev w Polsce.


„Oni migają” to książka w formacie wywiadu rzeki, który Piotr Marecki przeprowadził z Tomaszem TDC Cieślewiczem. Wywiad o tyle nietypowy, że bardzo często będący wspominkami obydwu osób, a pytania są niekiedy dłuższe niż same odpowiedzi. Od razu więc da się poczuć, że pytający ma nie tylko dużą wiedzę o okresie, ale też jeszcze większą chęć jej pogłębienia. To ogromna zaleta dla czytelnika, który dzięki temu dostaje bardzo kompleksową informację o tym, jak wyglądały początki komputerów i gejmingu w Polsce. Na przestrzeni całego wywiadu poruszane jest sporo interesujących wątków, począwszy od wspominek o tym, jak swoją pasję realizowali pierwsi gracze (sławne „wozy Drzymały”), przez to, jak wyglądało piractwo i dlaczego nie było ono takie złe, a kończąc na czysto technicznej wiedzy, w której odnajdą się najbardziej ci, którzy z programowaniem mieli kiedyś do czynienia. Bohaterowie książki nie stronią od specjalistycznego słownictwa, więc momentami można się poczuć pogubionym, natomiast absolutnie nie wpływa to w sposób znaczący na lekturę i jakość tej pozycji. Dla mnie, jako osoby, która z jednej strony uczestniczyła w tym świecie, zna go z autopsji, a z drugiej była za młoda, aby wszystkie zdarzenia zapamiętać i przeżyć świadomie, recenzowana pozycja jest niezwykłym i pasjonującym wehikułem czasu, dzięki któremu mogłem przenieść się do tych młodzieńczych lat, wiele rzeczy sobie przypomnieć, ale też jeszcze więcej nowego dowiedzieć. Dziś, świadomość jest dużo większa, więc czymś niezwykłym było czytanie fragmentów traktujących o poszczególnych grach, jak wspomniany wcześniej Kloss. Te opisy są tak sugestywne i barwne, że aż człowiek słyszy dźwięk magnetofonu i wgrywanej za jego pomocą gry (i jeszcze ten śrubokręt do podkręcania głowicy w Commodore).

„Oni migają…” jest książką niezwykłą w odbiorze, jest pozycją, która pokazuje, że z jednej strony ośmiobitowe komputery były niezwykłe, a z drugiej, że ten świat nadal żyje i ma się naprawdę dobrze. Dziś przy pewnej modzie na retro tego typu sprzęt jest pożądany, ale co ciekawe nadal powstają na niego programy i nadal są ludzie, którzy tworzą ten światek, uczestniczą w nim i spotykają się ze sobą. Dość powiedzieć, że aktywny jest portal internetowy, a i jakieś pismo o Atari się znajdzie! W książce Mireckiego można poczytać o tym, jak wygląda to środowisko, jakie są podziały i jakie zasady tu panują. To też ciekawe z takiego (pseudo)socjologicznego spojrzenia.



Czy można coś zarzucić recenzowanej pozycji? Z pewnością nie można napisać, że nie jest ona szczera i, że nie podejmuje trudniejszych tematów jak piractwo. Cieślewicz nie owija w bawełnę, z jednej strony mówi uczciwie, że takie coś miało miejsce i jaki negatywny wpływ miało, a z drugiej stara się też pokazać, że inaczej się nie dało i, że były też z tego plusy – choć dziś ciężko sobie to wyobrazić. To, co można potraktować jako pewną wadę, to bardzo zamknięte spojrzenie na środowisko tzn. rozmówca jest fanem Atari i to da się odczuć na każdym kroku. Czytając, można odnieść wrażenie, że tylko Atari istniało na rynku, że to ludzie związani z tym systemem kształtowali gamedev. W dużej mierze skupia się na tym komputerze i na tym środowisku, pomijając Commodore czy późniejszą Amigę. To – znając wojenki między komputerowcami czy konsolowcami – może wywoływać w tej pominiętej grupie frustrację. To chyba taki największy zarzut, jaki można mieć do tej książki.

Nie zmienia on jednak bardzo wysokiej oceny książki jako całości. Dla osób, które są zainteresowane tą tematyką, będzie czymś niezwykłym, móc wrócić do szalonych lat 80-tych i zobaczyć jak było kiedyś. Ten niezwykle barwny obraz doskonale komponuje się z ogólnym wyglądem tej książki. Krzykliwa okładka przyciąga wzrok i wzbudza emocje, a pewien minimalizm staje w opozycji do zamieszczonych ilustracji. I znów móc spojrzeć na choćby jedną planszę z gry takiej jak Kloss było czymś pięknym i – przepraszam za patos – wzruszającym. Na nowo zapragnąłem zagrać na tym sprzęcie. Zresztą na umieszczonych fotografiach dzieje się równie dużo co w tekście więc jest to jej wartościowe uzupełnienie. Co tu dużo pisać – bierzcie i kupujcie tę książkę wszyscy.

Oni migają tymi kolorami w sposób profesjonalny. Narodziny gamedevu z ducha demosceny w Polsce

Autor: Piotr Marecki, Tomasz TDC Cieślewicz (wywiad-rzeka)
Redakcja: Marta Syrwid, korekta Miłosz Biedrzycki
ISBN: 978-83-65739-86-5
Projekt typograficzny, skład i łamanie: Michalina Mosurek
Projekt okładki i stron tytułowych: Michalina Mosurek, pixel art na okładce Krzysztof Kaz Ziembik
Data premiery: grudzień 2019/styczeń 2020
Liczba stron: 304 kolorowych
Wymiary: 230x160 mm
Cena: 45zł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz