środa, 5 lutego 2020

(Recenzja) Fuse, Mitz Vah - Odrodzony jako galareta #2 #3

„Odrodzony jako galareta” to jedna z bardziej niestandardowych propozycji w portfolio J.P.F. Mam za sobą przeczytane trzy tomy i tak naprawdę w dalszym ciągu nie wiem, jak ją oceniać. To chyba dobrze, gdyż cały czas ciągnie do tego, aby poznawać dalszy rozwój wydarzeń.










Manga - co ciekawe - powstała na podstawie light noveli, a dopiero później powstał komiks oraz anime. Autorem scenariusza oraz opowieści jest Fuse a rysunki do niej stworzył Mitz Vah. Duet ten oczywiście pracował też nad mangową serią wydawaną przez J.P.F. I tak jak specyficzny jest tytuł tej serii, tak w pełni oddaje on scenariusz tego komiksu. Recenzowałem TUTAJ pierwszy tom, więc po krótce tylko o tym, co działo się w tej odsłonie. Niejaki Satoru Mikami wracając z pracy, wraz z dwójką znajomych, zostaje raniony nożem i w konsekwencji umiera. I do tej pory wszystko jest „normalnie”. To jednak tylko pozory, gdyż Mikami odradza się jako…galareta. I to galareta nietypowa, bo gadająca i umiejąca zyskiwać specjalne umiejętności. Mikami trafia do tajemniczego świata, gdzie przychodzi mu mierzyć się z kolejnymi przeciwnościami i przeciwnikami. Całość rodem z gier jRPG co jest nie lada gratką dla fanów tego gatunku.



Drugi tom zaczyna się w momencie, gdy nasi bohaterowie stają przed sądem państwa Dwargon, do którego udali się po pomoc. Cała intryga jest grubymi nićmi szyta i nietrudno się domyślić, że ktoś macza palce w tym, aby „galareta” i reszta ferajny mocno ucierpiała. To jednak tylko początek przygód, które staną na drodze ekipy, gdyż recenzowane tomy – tj. drugi i trzeci – obfituje w szereg intrygujących zdarzeń. Aby nie spojlerować nie będę pisał, że na naszych oczach będzie powstawało nowe miasto, że dojdzie do pojedynków z nowymi złoczyńcami czy, że poznamy nowych bohaterów, którzy dołączą do grupy. By nie zdradzać szczegółów, napiszę tylko, że działo się będzie dużo.



„Odrodzony jako galareta” to manga z gatunku isekai z wszelkimi tego konsekwencjami. Mamy tutaj więc bohatera, który przenosi się do innego świata, ale mamy też nawiązania do gatunku gier komputerowych – japońskiego RPG. I właśnie trochę tak czuje się czytelnik, który zanurzy się w „galaretowaty świat”. Wraz z głównym bohaterem, który po drodze zbiera swoją ekipę, przemierzamy kolejne miejscówki, miasta i wsie, spotykamy tam npc-ów, prowadzimy batalie z pomniejszymi rzezimieszkami lub bossami, w końcu rozwijajmy swoje umiejętności. Wszystkie te elementy znajdziemy w tej serii, co będzie sporą uciechą dla fanów. Jednocześnie cała historia jest na tyle uniwersalna, że odnajdą się w niej również osoby spoza gatunku. Drugi i trzeci tom daje nam wszystkiego więcej, niż mieliśmy w odsłonie pierwszej. Akcja jest prowadzona w sposób racjonalny i brak tu luk fabularnych, dobrze obserwuje się to jak nasz bohater „grinduje” i przechodzi na kolejne levele, zyskując nowe umiejętności. Bardzo zręcznie - też na przestrzeni tych dwóch tomów - wprowadzane są nowe postacie czy wręcz rasy. Wszystko to ma ręce i nogi, co daje poczucie, że drugi i trzeci tom jest zręcznym rozwinięciem całej fabuły i daje poczucie, że coś wielkiego dopiero się wydarzy. Bo właśnie brak jakiegoś motywu przewodniego – mega bossa do pokonania – jest największą słabością pierwszych trzech tomów. Nasz bohater przemierza nieznajomy dla siebie świat, poznaje sprzymierzeńców, ale gdzieś brakuje dramaturgii, całość rozwija się dość powoli. W sumie jednak większość gier z gatunku jrpg rozpisana jest na kilkadziesiąt godzin, wiele z nich rozwija się baaardzo długo (vide Dragon Quest XI) więc i tutaj można to wybaczyć. Jest to łatwiejsze o tyle, że po drodze dzieje się sporo mniejszych, ale interesujących scen. Fuse zapełnia kolejne strony mangi nowymi przygodami i niebezpieczeństwami, nie zapominając przy tym o lekkiej atmosferze (niekiedy tylko przełamywanej poważniejszymi momentami jak pewna scena z drugiego tomiku). No i nie brakuje tutaj bardzo lekkich, ale jednak scen z zawartym fanservicem. Dziewczyny są naprawdę kawaii, niektóre są dobrze wyposażone, czego rysownik nie stara się ukryć i co skrzętnie wykorzystuje nasza tytułowa galareta. Wszystko, choć podszyte nutką erotyki to jednak w bardzo lekkim wydaniu i w granicach dobrego smaku. Te elementy powodują raczej uśmiech na twarzach niż poczucie, że autorzy przeginają.



Drugi i trzeci tom daje więc zgrabną mieszankę, humoru, akcji, przygody, ciekawych walk i interesujących postaci. Powoduje, że czekamy na rozwój wydarzeń i czekamy też na jakąś bombę zrzuconą przez scenarzystę. Jeśli bowiem czytelnik może liczyć na to, że dostanie jeszcze więcej pod względem fabularnym, tak rysownik wszedł na najwyższy pomysł od samego początku. Nie ma się do czego doczepić, jeśli chodzi o warstwę graficzną. Nawet tak pozornie błaha sprawa, jak pokazanie galarety tutaj może się podobać, podobnie jak reszta elementów. Poszczególne postacie są zróżnicowane, rasy można odróżnić, a dziewczyny są słodkie i piękne. W całości nie brakuje też dynamiki, więc całość wypada naprawdę zgrabnie. Tomik drugi i trzeci trzyma poziom pierwszego i czytelnik, który zajrzy do środka, już po pobieżnym rzuceniu okiem powinien czuć satysfakcję.



Jaka jest więc seria „Odrodzony jako galareta”? Ciekawa, dynamiczna i wciągająca, ale też z pokładami elementów do rozwoju. Można liczyć, że Fuse nie powiedział ostatniego słowa, że dojdzie do momentu, gdy kolejne kartki będziemy czytać z wypiekami na twarzach, a tymczasem można się cieszyć tym jrpgowym klimatem, w którym jest miejsce i na dynamiczne pojedynki i na zwolnienie akcji w celu wykonania subquestów.

Odrodzony jako galareta #2 #3

Scenarzysta: Fuse
Ilustrator: Mitz Vah
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Format: 148x210 mm
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offset
Druk: cz-b
ISBN-13:9788374717915
Data wydania: 9 maj 2019
Numer katalogowy: 389710


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz