czwartek, 15 listopada 2018

(Recenzja) Yukito Kishiro - Battle Angel Alita #1

Nie pomylę się pewnie za dużo, stawiając tezę, że większość czytelników mang po usłyszeniu hasła cyberpunk, od razu ma przed oczami „Ghost In The Shell”. Manga Masumune Shirow to chyba najbardziej znany, wręcz kultowy, japoński tytuł cyberpunkowy. Jednocześnie trochę paradoksalnie dziś z perspektywy lat, które minęły od jej powstania, jest to też komiks dość ciężko strawny - mam wrażenie. Nieco w cieniu GITSa znajduje się inny tytuł, a mianowicie „Battle Angel Alita”. Tytuł, który właśnie przeżywa drugą młodość za sprawą, nowego poprawionego wydania. Wydania, które zakupić można zarówno w wersji ekskluzywnej w twardej oprawie, jak i w wersji normalnej w oprawie miękkiej. Obydwie są jednak równie efektowne przez powiększony format, w jakim mangę tę wydano.


Zresztą coraz bliżej jest też premiery filmowej adaptacji mangi Yukito Kishiro co oznaczać powinno jedno. Tylko zyska ona na popularności. Jakimś cudem mnie osobiście ominęło pierwsze wydanie tego komiksu, dlatego niezwykle wdzięczny jestem wydawnictwu J.P.F. za jego wznowienie. Pierwsze co pomyślałem po skończonej lekturze pierwszego tomu mangi to to, że historia ta w żaden sposób się nie zestarzała. Nawet dziś po tych ponad dwudziestu latach czyta się ją świetnie i ciężko się od niej oderwać, przez co opasły tom tak naprawdę pochłania się na jednej sesji z tym komiksem. Jak już możecie się spodziewać, dalsza lektura recenzji będzie peanem pochwalnym, bo ciężko jest mi znaleźć w niej słabe punkty (przynajmniej jeśli chodzi o ten pierwszy tom).



Od pierwszej strony, manga ta wciąga i od samego startu nie brakuje w niej zaskakujących rozwiązań czy zwrotów akcji. Całość zaczyna się w momencie, gdy jeden bardzo poczciwy naukowiec stara się przywrócić do życia znalezioną na wysypisku kobietę cyborga. Z uwagi na fakt, że ma ona tylko głowę, nasz „lekarz” bierze się za skompletowanie reszty. Szybko okazuje się, że Alita (tak daje na imię dziewczynie, która straciła pamięć) nie jest zwykłym cyborgiem, a nasz naukowiec nie jest takim nieszkodliwym poczciwcem, jak na to wygląda. Mangaka łatwo i szybko wyprowadza nas w pole, a im dalej w las, tym jest coraz ciekawiej. W grę wchodzą łowcy głów, potężne cyborgi, miłość, rozmowy o człowieczeństwie. Niby wszystkie elementy, które już kiedyś były Wykorzystane, ALE podane są one w tak interesujący i niezły sposób, że tytuł jest niezwykle wciągający, ale i bardzo przystępny.

Manga Kishiro obfituje w akcję, niebanalne pomysły i interesująca fabułę. Całość toczy się w mieście przyszłości, mieście, które niszczy najbiedniejszych mieszkańców, robiąc z nich często pozbawione uczuć potwory. Łowcy mają za zadanie eliminowanie takich jednostek. Pojedynki między „hunterami” a przestępcami przedstawione są w sposób spektakularny, ciągną się przez kilka dobrych kolejnych stron, przywodząc na myśl najbardziej epickie pojedynki w historii komiksu (nawet amerykańskie superhero może się zawstydzić). Jednocześnie poszczególni bohaterowie są wielowymiarowi, przez co nawet ci źli wzbudzić potrafią emocje (nawet te pozytywne), a rozterki, które nimi targają, przenoszą się na czytelnika. Podobnie sprawa ma się z rozprawami o ludzkości i miłości, których nie brakuje (szczególnie w drugiej z zawartych historii). Często motyw ten jest wykorzystywany w cyberpunku, ale tutaj jest on ukazany w dość oryginalny sposób, nadający mandze i jej bohaterom bardzo ludzkiej twarzy.



Jednocześnie historia ta powinna być doskonałą opcją, dla osób kochających komiksy akcji. Jest tu bowiem bardzo dynamicznie, epicko, a przy tym też brutalnie. Japończyk momentami szokuje, a sceny ze zjadaniem mózgów zapadną wam na długo w pamięć. Ogromną przyjemnością jest oglądanie tych wszystkich pojedynków, prowadzonych pogoni i walk. Mangaka wykazał się ogromnym rysunkowym kunsztem, kadry są przepiękne, jego wizja miasta przyszłości jest bardzo naturalna i wiarygodna, jednocześnie zachowując klimat cyberpunku. Klimat znany m.in. z „GITSa”, „Akiry” czy „Łowcy Androidów”. Projekty cyborgów są prawdziwym majstersztykiem, Kishiro umiejętnie potrafi grać twarzami postaci, wyrażając za ich pomocą emocje. Jednocześnie można też odnaleźć w nich ducha starej mangowej szkoły, choćby patrząc na fryzurę czy oczy Ality. Nie da się jednak w żaden sposób zarzucić, że jest to mangowa ramotka. Całość jest tak dobrze narysowana, że nadal robi ogromne wrażenie.



Czy jest więc coś - w pierwszej części - co może się potencjalnemu czytelnikowi nie spodobać? Chcąc się doczepić mocno na siłę, można stwierdzić, że za szybko rozwijająca się miłość Ality do pewnego bohatera, która może być nieco naiwna, natomiast jest to tak naprawdę bardzo drobny szczegół, który w żaden sposób nie przeszkadza w lekturze tej mangi. Reszta, tzn. scenariusz, w którym jest mnóstwo akcji, bardzo ciekawi bohaterowie i genialne rysunki sprawiają, że jest to tytuł, którego zapomnieć się nie da. Dla mnie bez wątpienia numer jeden, jeśli chodzi o cyberpunk. Z jednej strony zachowuje on i podnosi wszelkie elementy, będące tego gatunku punktami obowiązkowymi, a z drugiej całość jest niezwykle przystępna, absolutnie nieprzegadana i co tu dużo mówić efektowna. Zdecydowanie polecam.

Battle Angel Alita

Autor: Yukito Kishiro
Seria:Battle Angel Alita (#1)
Format:176x250 mm
Liczba stron:464
Oprawa:miękka w obwolucie
Papier:offset
Druk:cz-b + kolor
ISBN-13:9788374717014
Data wydania:21 wrzesień 2018


1 komentarz:

  1. Argumentowałabym, że to animowane adaptacje Ghost in the Shella są klasyką, zwłaszcza pierwsza - mangę mało kto czytał, co na przykład widziałam w reakcjach na zaczerpnięte z niej motywy w filmie aktorskim.
    Alita przeżywa tę drugą młodość tylko przez hollywoodzką adaptację - pierwsze wydanie JPFu sprzedało się tak marnie, że nigdy już nie mieli nic z tej marki wydać (bo w Japonii ciągle wychodzą kontynuacje i spin-offy), nawet licencja w którymś momencie wygasła i miało już nie być w regularnej sprzedaży. Niezależnie jak ten film wyjdzie, jestem wdzięczna, że powstał, nawet jeśli nie wszystkie pomysły z innych części mi podchodzą.
    Sprawdziłam na czym kończy się ten tom i BOI, jeśli tak bardzo lubisz dynamiczne walki, to Motorball w kolejnym na pewno Ci się spodoba - niektórzy kiedyś narzekali, że akcji jest tam aż za dużo ;)

    OdpowiedzUsuń