poniedziałek, 25 stycznia 2016

(Recenzja) Kentarou Miura - Berserk #6

Początek roku przyniósł fanom "Berserka" nie lada gratkę. Już za kilka miesięcy ukaże się, bowiem nowe anime osadzone w świecie stworzonym przez Kentaoru Miure! Co prawda wielu szczegółów odnośnie fabuły anime na chwilę obecną nie ma, ale wiadomo, że Guts będzie starszy niż w serialu z lat 90-tych. Co ciekawe fani mogą już obejrzeć teaser tego anime.








Polscy fani kultowego dark fantasy mogą natomiast cieszyć się z kolejnych części mangi, wydawanej przez J.P.F. Powoli nadrabiamy zaległości i w chwili obecnej jesteśmy już na siódmej odsłonie serii. Zanim jednak o najnowszej części, z to pewną zaległością, ale jednak wrócę do „szóstki”.

Tutaj dużo zmieniło się od czasów pierwszego odcinka, w którym to Guts walczył z dziwnymi potworami, a towarzyszył mu latający i irytujący stworek. Od tego czasu dowiedzieliśmy się co nieco o przeszłości bohatera, poznaliśmy jego nowych towarzyszy, ale i cofnęliśmy się w czasie. Szósta część kontynuuje więc wątki rozpoczęte w części poprzedniej, a mianowicie obserwujemy Drużynę Sokoła, która przebywa na dworze rodu Midland. Dużo się wydarzy w czasie tych 10 rozdziałów to mogę wam zagwarantować.



Po wszystkich dziwnych i tajemniczych stworach słuch zaginął, teraz jest to normalna historia osadzona w świecie fantasy. Mamy więc pojedynki rycerskie, są wielkie bitwy i jeszcze większe namiętności, ale nie brakuje też walki o wpływy i skrytobójczych zamiarów kierowanych zazdrością. W przeciwieństwie do poprzednich odsłon jest też trochę scen przegadanych (nie spodziewałem się, że kiedykolwiek napisze to o "Berserku") w czym prym wiedzie Griffith, wygłaszający swoje przydługie kwestie, chcąc dzięki temu zdobyć uznanie pewnej niewiasty. To jest coś co wyróżnia tę część spośród pozostałych. Do tej pory było wszystko, a najwięcej akcji, natomiast brakowało (?) właśnie takiego zwolnienia, poprowadzenia dialogów. Oczywiście nadal to "Berserk" więc brutalnych walk – godne podziwu jest zamiłowanie Miury do ukazywania ludzkich wnętrzności – nie brakuje, ale mimo wszystko dzieje się też coś innego. Autor bez ustanku zaskakuje i udowadnia swoją kreatywność, czego dowodem są rozdziały poświęcone Casce, w której wykorzystuje on tak przecież naturalną sprawę jak kobiece „problemy”, wplatając je - w sposób naturalny - do toczących się wydarzeń. Baa robi on to tak przemyślanie, że wysuwa te "problemy" na główny plan, mające ogromny wpływ na toczące się wydarzenia... Jestem pod wrażeniem.

Zresztą rozdział ten warto wyróżnić jeszcze z jednego względu. Tak gdzieś w połowie lektury szóstej części złapałem się na myśli, że Japończyk w żaden sposób nie stara się, aby ukazani bohaterowie dali się czytelnikom lepiej poznać. Owszem wiemy o nich „coś”, ale według mnie zdecydowanie za mało. I wtedy właśnie nadeszły dwa ostatnie rozdziały, w których prezentuje on jedyną kobietę w szeregach Drużyny Sokoła. Tego typu wstawki są potrzebne, bo chcąc zbudować jakieś relacje między czytelnikami a postaciami, należy na to zwracać uwagę, tym bardziej, jeśli ma się do dyspozycji tak dużą liczbę stron.

Zmienia się nie tylko scenariusz, ale też sam Guts. Nadal często do głosu dochodzi jego morderczy instynkt, co daje nam kolejne szokujące sceny, ale też obserwujemy jego drugą naturę i dość dziwną relację, która łączy go z Griffithem.



Trochę inne podejście do tematu niesie za sobą też pewne zagrożenia. W mojej skromnej opinii, Miura zdecydowanie lepiej odnajduje się w scenach walki czy choćby tych szemranych intryg niż w ukazywaniu kwestii uczuciowych, które coraz odważniej zaglądają do "Berserka". W chwilach, w których trzeba pokazać jakieś sceny romantyczne, akcja staje się nieco przewidywalna. Pewnie, że ciężko jest wykombinować w tym względzie coś zupełnie odkrywczego, ale nietrudno tez domyślić się, że jeżeli dziewczę przechodzi obok zainteresowanego nią młodzieńca to ta się potknie i padnie w jego ramiona... To taki drobiazg, który można chyba uznać za pewną skazę na tej mandze.

Skazą nie są natomiast z pewnością rysunki Miury, które bez wątpienia zachwycają. Ich nieliczne wady jak zbyt duże miecze, czy czasami przekłamania w skali można wyliczyć na palcach jednej ręki. Reszta natomiast jest doprawdy wyborna. Ciągle wracające grupowe sceny pojedynków są ucztą dla oka. Pełne szczegółów, ale i czytelne naprawdę się podobają. Japończyk bez trudu też odnajduje się w scenach dynamicznych pojedynków wojowników. Na wszystkie te plansze patrzy się z dużą satysfakcją, co może wydać się dziwne jeśli wspomnimy, że na części kadrów krew leje się strumieniami, a głowy toczą jak piłki... Z racji tego, że tytuł przeznaczony jest dla dorosłych czytelników, tego typu sceny nie rażą, a wręcz dodają kolorytu.



Na jedną szczególną rzecz zwróciłem uwagę przy lekturze szóstej części "Berserka". Osoby zajmujące się składaniem tej mangi musiały mieć momentami nie lada problem ze zmieszczeniem tekstu w dymku dialogowym. W kilku wypadkach, szczególnie przy mniejszych kadrach, czcionka jest na tyle mała, że może sprawić trudność w odczytaniu.

Każdą recenzję "Berserka" kończę praktycznie w ten sam sposób, a mianowicie wskazując na to, że Miura zaskoczy swoich czytelników pewnie jeszcze nie raz. Kolejne odsłony przynoszą nam, bowiem nowe zaskakujące elementy i wątki. Tak jest też i tym razem więc i z dużą dozą zaciekawienia sięgnę po część siódmą.

Berserk #6

Scenariusz: Kentaro Miura
Rysunek: Kentaro Miura
Wydawnictwo: JPF - Japonica Polonica Fantastica
Wydanie I: 10/2015
Format: A5
Oprawa: miękka w obwolucie
Papier: offset
Druk: cz.-b.
Wydanie: I
Cena z okładki: 25,20 zł


1 komentarz: