poniedziałek, 16 listopada 2015

(Wywiad) Dariusz Stańczyk - Za młodu zastanawiałem się, jak amerykańscy superbohaterowie poruszaliby się po Warszawie.

W ostatni weekend wraz z Dariuszem Stańczykiem, scenarzystą "Lisa", przeprowadziliśmy szybką akcję w postaci krótkiego wywiadu. Efekty naszej pracy możecie przeczytać poniżej.

Dariusza pytałem o kilka rzeczy, które pojawiają się w praktycznie każdym wywiadzie (ehh ten wątek crossovera), którego udziela, ale jest też parę wątków chyba wcześniej nieporuszonych. Starałem się wyciągnąć też trochę informacji nie do końca związanych z "Lisem", ale scenarzysta dyplomatycznie odsyłał do innych osób (heh).

Zapraszam do lektury.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

1) Zaczniemy standardowo. Na początek proszę przedstaw się czytelnikom, powiedz kilka słów o sobie, o tym od kiedy trwa twoja zajawka komiksem itp.

To moja najmniej ulubiona część wywiadów, o ile w ogóle mogę powiedzieć, że ją lubię. Nazywam się Dariusz i jestem człowiekiem odpowiedzialnym za powstanie „Lisa”, komiksu poruszającego się w konwencji superbohaterskiej. Jak w przypadku wielu współczesnych komiksiarzy, moja fascynacja tym medium rozpoczęła się za młodu, jeszcze w czasach świetności TM-Semic. Potem rozwinęła się ona na studiach, gdy mój dobry przyjaciel, Przemysław Górniak, założył Sekcję Literatury Graficznej Instytutu Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Analiza literaturoznawcza wielu starszych i nowszych tytułów okazała się być zajęciem nie tylko pouczającym, ale i dostarczającym wiele frajdy.

2) Równie standardowo - skąd w ogóle pomysł na stworzenie komiksu i dlaczego akurat "Lis"?

Za młodu spędziłem wiele czasu zastanawiając się jak skaczący po dachach czy bujający się między wieżowcami superbohaterowie z amerykańskich komiksów mogliby poruszać się po Warszawie, gdzie budynki są niskie i stoją od siebie dość daleko. Rozmyślałem nad tym jak by wyglądali i jak się nazywali. „Lis” jest moją odpowiedzią na te pytania.


3) Na kim wzorowałeś się tworząc swój komiks, jacy są Twoi ulubieni artyści komiksowi?

Jest kilku scenarzystów, których bardzo lubię, ale każdy z nich popełnił w swoim życiu jakiś gorszy komiks, więc bardziej niż na ich ogólnym dorobku skupiam się raczej na poszczególnych tytułach przez nich napisanych. Bardzo cenię pracę Kurta Busieka przy „Conanie” od Dark Horse'a. Przeniesienie prozy Roberta E. Howarda na inne medium, a nawet naśladowanie jej przez przez innych artystów, okazało się być zadaniem, na którym wielu zdolnych ludzi połamało sobie zęby. Busiekowi, (a później Trumanowi) udało się to naprawdę dobrze, z kilkoma drobnymi wyjątkami. Busiek zrobił na mnie też ogromne wrażenie w „Marvels”, które razem z „Origin”, napisanym przez Paula Jenkinsa, przebudowało zupełnie moje wyobrażenie na temat tego, jak komiks superbohaterski może wyglądać. Jenkins to oczywiście drugie nazwisko na mojej liście. Jego run w „The Spectacular Spider-Man” to jedne z moich ulubionych historii o przygodach Petera Parkera. A skoro już jestem przy Spider-Manie, nie mogę nie wspomnieć o zapierających dech w piersi „Ostatnich Łowach Kravena” J.M. DeMatteisa. To był komiks, na którym uczyłem się czytać. Z komiksów superbohaterskich dużą inspiracja był dla mnie także „The Man Without Fear” Franka Millera i Johna Romity Jr, natomiast wzorem do budowania struktury zeszytu był Brian K. Vaughan ze swoim „Y: The Last Man”.

4) Moim zdaniem Lis wyróżnia się na tle innych komiksów superhero np. "Białego Orła" tym, że nie wprowadzasz do niego tak wielu postaci, a bardziej skupiasz się na rozwijaniu tych, które są od początku. To celowe założenie, które będzie kontynuowane wraz z kolejnymi zeszytami czy jednak "im dalej w las" tym będzie więcej innych postaci?

Jak wspominałem kiedyś w wywiadzie dla portalu fantastycznego Paradoks, chciałbym, żeby siłą „Lisa” jako komiksu były przede wszystkim dobrze poprowadzone postaci, również te poboczne. Zależy mi na tym, by czytelnik, niezależnie od swoich poglądów społecznych czy politycznych był w stanie nawiązać więź z którymś z bohaterów, i być może z jego perspektywy spoglądać na świat przedstawiony. Podobnie jak w życiu, przyjaciele Gabriela Majewskiego są różni, ale jednocześnie bardzo zgrani ze sobą. Postaci pobocznych i antagonistów  z czasem pojawi się nieco więcej, ale dla mnie jako scenarzysty istotne jest to, by historia toczyła się własnym, niewymuszonym tempem. I choć w pierwszych dwu zeszytach akcja toczy się dość szybko, trzeci zeszyt spycha wreszcie narracje na tory, którymi od początku chciałem prowadzić serię. Oczywiście nie znaczy to, że każdy zeszyt ma skupiać się na dialogach i scenkach rodzajowych. Wszystkie planowane historie tej serii obliczone są na mniej więcej pięcioczęściowe wątki fabularne i mam nadzieję, że podołam trudnemu wyzwaniu, jakim będzie odpowiednie wyważenie akcji i prowadzenia bohaterów przez trudy życia codziennego w "lisiej" Warszawie.

5) Skąd u ciebie pomysł na taką niejednoznaczność bohaterów? Teoretycznie zły jest jednak dobry, a ten co niby jest pozytywny to tak naprawdę łotr.

Z zamiłowania do literatury. Jako student filologii angielskiej spędziłem wiele godzin analizując teksty kultury z różnych epok, badając ich strukturę narracyjną i nawiązania do innych dzieł. Nie przeczę, że dużą inspirację stanowiły dla mnie badania wspomnianego wcześniej Przemysława Górniaka, którego wgląd w tradycję heroiczną czy niesamowite spostrzeżenia na temat strategii narracyjnych użytych w „Spawnie” przez Todda McFarlane'a, sprawiły, że wiele innych dzieł, jak choćby „Łowcę Androidów” Ridleya Scotta czy „Beczkę Amontillado” Edgara Allana Poego, udało mi się odkryć na nowo.

Gdy zaczęliśmy pracować nad „Lisem”, niektórzy z polskich superbohaterów już istnieli, a nawet wykorzystywali część rozważanych przeze mnie elementów, choć w nieco inny sposób. Razem z naszym wydawcą, Aaronem Welmanem, musiałem pochylić się nad pytaniem co zrobić, by polski czytelnik chciał przeczytać „kolejne polskie superhero”. Szybko doszedłem do wniosku, że dobrym pomysłem będzie użycie wiedzy wyniesionej z uczelni i zaskoczenie czytelnika pozornie utartymi schematami. Aaron dał pomysłowi zielone światło i rozpoczęły się prace nad scenariuszem.

6) Dlaczego forma zeszytowa, i to dość nieregularna, zamiast wydań zbiorczych?

Ponieważ wydania zbiorcze mogą powstać tylko wtedy, gdy jest z czego je zbierać (śmiech). Gdybyśmy chcieli od razu wypuścić blisko stusześćdziesięciostronicową historię, to jej tworzenie po pierwsze trwałaby o wiele dłużej, po drugie, komiks byłby na pewno dużo droższy i w produkcji i w zakupie. Nam zależy na tym, by „Lis” był przede wszystkim przyjemną i możliwie dobrze skonstruowaną rozrywką na każdą kieszeń. Regularność wydawania serii jest niestety uzależniona od naszych wolnych godzin, bo dla całego zespołu to praca dodatkowa. W ciągu roku udało nam się wydać trzy zeszyty z planowanych na ten okres czterech. Wydaje mi się, że jak na ludzi, którzy nie zajmowali się wcześniej produkcją komiksów zawodowo i wydawnictwo, które tak naprawdę rozpoczęło działalność przy okazji tworzenia „Lisa” i tak mamy z czego być zadowoleni.

7) Jakie są dalsze plany na serię? Na ile części ją przewidujesz, czy masz już gotowy scenariusz na dalsze zeszyty czy powstaje to niejako spontanicznie? Czy będzie wydanie zbiorcze czy pozostaniecie wierni zeszytom no i czego mogą się spodziewać czytelnicy w dalszej części?

Scenariusze na najbliższe zeszyty już istnieją. Rozpoczęty w „Powrocie do domu” wątek Strażnika zakończy się w zeszycie piątym, ale to absolutnie nie koniec przygód Gabriela Majewskiego. Pomysły na co najmniej cztery kolejne wątki istnieją w formie draftów i jeśli zainteresowanie naszym komiksem dalej będzie rosło tak szybko, bez wątpienia ukażą się w druku.

Wydanie zeszytowe zawsze będzie dla nas na pierwszym miejscu. Jak wspomniałem, dzięki tej formie jesteśmy w stanie wydawać „Lisa” w niskiej cenie i w miarę regularnie. Z tego, co mi wiadomo, oficjalna linia wydawnicza nie przewiduje wydania zbiorczego, ale też go nie wyklucza. Integral „Lisa” byłby z mojego punktu widzenia niemałym osiągnięciem, ale w tej kwestii wszystko zależy od naszych czytelników. Jest zdecydowanie za wcześnie, by mówić tu o konkretach, zwłaszcza, że to pytanie lepiej byłoby zadać wydawcy. Pewne jest tylko to, że aby komiks istniał, kolejne zeszyty muszą znajdować sobie właścicieli.

Poza tym, nie będę ukrywał że taka forma pisania historii jest dla mnie bardzo wygodna.

8) W trzeciej odsłonie pojawia się nowa osoba rysująca. Czym jest to spowodowane, czy będzie tak też w przyszłości czy jednak wrócicie do „starego składu”?

Stary skład nie wróci, bo nigdzie sobie nie poszedł. Kuba, który zilustrował dwa pierwsze zeszyty nadal pracuje przy naszym komiksie, tworząc tła dla wielu z rysunków naszej nowej artystki Doroty Papierskiej, nakładając kolor i dbając, by charakter wizualny serii pozostał niezmieniony. Z moich obserwacji wynika, że współpraca między obojgiem artystów układa się bardzo dobrze. Dorota nie może się nachwalić Kuby, a Kuba Doroty. Dzięki temu, że jest ich dwoje, każde z nich może bardziej przyłożyć się do pracy nad danym elementem oprawy wizualnej, przez co „Lis” staje się tylko lepszy. A to właśnie chcemy zrobić – dać czytelnikom nie tylko porywającą historię, ale też jak najlepiej zilustrowaną w miarę naszych możliwości.

9) Czym dla Ciebie jako scenarzysty różni się praca z Dorotą a Jakubem w roli rysowników?

Absolutnie niczym. Oboje równie trafnie interpretują moje scenariusze, zadziwiając mnie każdym ukończonym panelem. Forma scenariuszy, jakie dla nich przygotowuje jest dokładnie taka sama.

10) Jak oceniasz komiks superbohaterski w Polsce? Masz szczególnych faworytów, a może ktoś totalnie nie trafia w twoje gusta?

Komiks superbohaterski w Polsce rozwija się coraz bardziej, ale cały czas brakuje mi w nim pewnych elementów, które staram się inkorporować do „Lisa”. Zdecydowanie najlepsze wrażenie do tej pory zrobił na mnie piąty tom „Blera” Rafała Szłapy, choć jak przy każdym tomie, historia mogłaby być nieco dłuższa.
Generalnie trzymam kciuki za wszystkich kolegów i koleżanki po fachu i śledzę na bieżąco losy ich superbohaterskich „dzieci”.

11) Odchodząc nieco od Lisa – opowiedz proszę jak doszło do transferu Incognito ze Strefy Komiksu do Sol Invictus?

O to najlepiej byłoby chyba zapytać samych zainteresowanych. Na pewno nie było na tej płaszczyźnie żadnych nieprzyjemności między wydawcami. Na wszelkich konwentach pan Robert Zaręba jest na tyle uprzejmy, że informuje czytelników gdzie mogą dostać następną odsłonę „Incognito”, my zaś odwdzięczamy się tym samym. Po prostu forma wydawnicza oferowana przez Sol Invictus Komiks była bliższa tej, na której Piotr i Łukasz wzorowali się tworząc pierwotnie swoje wydania cyfrowe. Na pewno nikt nikogo nie „przejął” i nie „podkupił” :)

12) Opowiedz proszę o Waszym nowym komiksowym projekcie, który już wkrótce ujrzy światło dzienne.

„Exclamat!on” to projekt Aleksandra Wałaszewskiego i jego należałoby pytać o detale. Ja jedynie koordynuję pracę zespołu i służę drobnymi poradami. Sam komiks był gotowy na długo zanim w ogóle skontaktowaliśmy się z Alkiem.

13) Czy czytelnicy mogą liczyć na crossover z postaciami będącymi pod Waszą banderą jak choćby Incognito?

"Lis" i "Incognito" to dwa osobne światy, i oba mają swoje własne cechy składowe. Jasne, chęci na taki crossover są i dostrzegamy też pewną kompatybilność. Najpierw jednak skupiamy się na rozwijaniu własnych bohaterów, a to bardzo czasochłonna sprawa. Ja na pewno bardzo chciałbym zobaczyć niecodzienny team-up w postaci Lisa, Incognito, Alicji i Strażnika. Myślę, że pozostali członkowie SIK również.

14) Bywaliście ostatnio na kilku festiwalach komiksowych. Jak oceniacie tego typu eventy organizowane w Polsce? Jak ci się podobało choćby w Łodzi?

W Łodzi podobało mi się bardzo, choć my akurat wspieraliśmy sklep Yatta.pl, którego stoisko mieściło się w części Atlas Areny przeznaczonej głównie grom. Nie dotarły do nas aż takie tłumy, jak do pozostałych komiksowych wystawców, ale fani odwiedzający nasze stoiska, albo zupełnie nowi czytelnicy, którzy kupują pierwszy zeszyt, a po kilku godzinach wracają po kolejne to zdecydowanie najlepsza część takich imprez.  Samo MFKiG oceniam dobrze, choć ponoć ta edycja wypadła słabiej od poprzednich. Było Multiversum, były food tucki ze smaczną pizzą i jeszcze lepszą kawą, był Rafał Szłapa i Konrad „Koko” Okoński. Wydałem tam dużo więcej pieniędzy, niż ze sobą miałem – jeśli to nie jest wyznacznik jakości i dobrej zabawy, to nie wiem, co nim jest.

15) Poza twitterem i czasami fb raczej nie udzielasz się w sieci czy na komiksowych forach. Skąd u  Ciebie taka niechęć (jak można to tak nazwać) i zostawanie w cieniu?

Nie lubię się denerwować.

16) Jak Ty pracujesz, jako scenarzysta tzn. czy zostawiasz luz i swobodę rysownikom, z którymi współpracujesz czy jednak każda plansza, każdy kadr jest przez ciebie dokładnie zaplanowany a rysownik ma tylko zrealizować Twoją wizję?

Zdecydowanie każdy jeden panel jest przeze mnie opisany najdokładniej jak potrafię. Scenariusz do każdego zeszytu „Lisa” ma średnio 50 stron A4, a krótki fragment tego do czwartego zeszytu przeczytać będzie można w grudniowym SuperHero Magazynie. Nie znaczy to jednak, że nie pozostawiam swobody Dorocie i Kubie. Duża część paneli jest po prostu obliczona na pełnienie pewnych funkcji, natomiast reszta to wskazówki i sugestie, które mają ułatwić im pracę. Jeśli któreś z nich zaproponuje lepsze rozwiązanie, ciekawszą kompozycję planszy niż ta, sugerowana przeze mnie, inną kolorystykę niż ta, którą sobie wyobrażam, to nie mam z tym z reguły problemu. Na przykład według oryginalnego pomysłu Zbigniew Zgroza nie nosił wąsów. Wąsy to pomysł Kuby i dziś nie wyobrażam sobie tej postaci bez nich.

17) Na koniec oddaje głos, abyś mógł przekazać „słowo na niedzielę” czytelnikom Lisa i Półki.

Szczerze powiedziawszy, nie wiem, co jeszcze mógłbym dodać. Może tyle, że komiks superbohaterski to nie tylko dwóch lub dwudziestu bijących się facetów w kolorowych trykotach na tle wybuchów. To konwencja służąca wielu scenarzystom do zabawy narracją i gatunkami literackim i mam nadzieję, że jako takie narzędzie zostanie kiedyś w Polsce doceniona.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia przy projekcie "Lis". 

                                                                                                                        Jaroslaw_D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz