Jakub Grochola, kojarzony z zinem Mydło, wydał niedawno swój autorski komiks, zatytułowany „Malcolm”. O czym opowiada ta historia i czy warto po nią sięgnąć? Odpowiedź poniżej.
Przygody delfina Malcolma mogłyby być świetną rozrywka dla młodszych czytelników. Mogłyby (są?), ponieważ nie do końca wykorzystano potencjał, jaki bezsprzecznie posiada komiks stworzony przez Jakuba Grocholę. Opowieść o sympatycznym, aczkolwiek niegrzecznym, pływającym ssaku jest bardzo dobrze poprowadzona, ale brakuje w niej zakończenia. Ogromną siłą tego komiksu jest natomiast humor. Kilkukrotnie podczas lektury, na mojej twarzy pojawił się uśmiech i trzeba to autorowi uczciwie oddać.
Tytułowy bohater ma w głowie tylko zabawy, w tym ulubioną grę komputerową Grand Theft Fish (heh). Malcolm mógłby być zresztą uosobieniem nastoletniej młodzieży, dla której najważniejsze są rozrywki, a obowiązki często schodzą na dalszy plan. Każdy z nas zapewne to przeżywał. Zmieniły się tylko zabawy. Starsi wiekiem czytelnicy ganiali cały dzień za piłką na osiedlowym boisku, a dzisiejsza młodzież spędza czas głównie przed ekranem komputerów. Wracając jednak do komiksu. Kiedy Malcolm bawi się w najlepsze, na przeszkodzie zawsze staje mu mama, która chciałaby, aby jej pociecha zamiast trwonić czas pomagała w pracach domowych. Młodociany delfin ani myśli podporządkować się jej i pewnego dnia zwiewa z domu, wpadając w wir niebezpiecznych przygód. Jak zakończy się dla niego „gigant” dowiecie się czytając ten krótki komiks.
Wspomniałem wcześniej o tym, że nie wykorzystano w pełni potencjału drzemiącego w niniejszym tytule. Grochola zaprezentował w Malcolmie całkiem przyjemny warsztat. Opowieść jest wciągająca, dialogi poprawne, a kreskówkowe rysunki pasują do założonej konwencji, ale... „Ale” jest takie, że jest to komiks skierowany raczej dla młodszych czytelników i jeśli tak, to w moim przekonaniu zabrakło zakończenia morałem, znanym choćby z bajek. Od pierwszego kadru można odnieść wrażenie, że Malcolm powinien nieść ze sobą funkcję dydaktyczną, ale niestety mądrego moralizatorstwa zabrakło w finale komiksu. Szkoda, bo z tej historii można było wyciągnąć więcej. Co prawda starszy czytelnik domyśli się co autor miał na myśli, ale ten młodszy może mieć z tym problem. Niejako otwarte zakończenie, może też sugerować, że autor planuje dalszy ciąg zaprezentowanej historii.
Druga kwestia to oprawa graficzna. Ciężko będzie zainteresować tym zeszytem dziecko, choćby z tego powodu, że jest on czarno-biały. Nie jest tajemnicą, że im bardziej coś jest barwne i kolorowe, tym łatwiej dotrzeć z produktem do młodszych czytelników. W wypadku tego komiksu jest to zauważalne jeszcze mocniej dlatego, że na przykładowych kadrach (kolorowych) prezentuje się on o niebo lepiej. Rysunki Jakuba Grocholi stworzone są niejako do pokazania ich w kolorze. Podwodny świat prezentuje się wtedy zdecydowanie efektowniej, a tak całość wygląda trochę zbyt szaro i ponuro. Ogromna szkoda, że nie udało się wydać Malcolma w kolorze.
Z racji niewielkiego – B6 – formatu rysunki nie należą do największych. W dymkach dialogowych wykorzystano pisaną czcionkę bez zbędnych udziwnień, co pasuje do ogólnej koncepcji komiksu i wygląda w moim przekonaniu ładnie. Całość oprawiona jest miękką okładką.
Podsumowując – Malcolm jest pozycją ze sporym potencjałem „bycia” udaną rozrywką dla młodszych czytelników. Niestety, aby w pełni zachwycać się tym komiksem, tak jak choćby tymi najlepszymi, autorstwa Piotra Nowackiego, należałoby go nieco dopracować. W opisywanym tytule czuć „zinowy klimat”. Pytanie tylko czy dzieciaki go docenią? Starszym czytelnikom może nie przypaść do gustu z zupełnie innych, np. scenariuszowych, powodów.
Malcolm
Scenariusz: Jakub Grochola
Rysunki: Jakub Grochola
Wydawnictwo: Piotr Szreniawski i Mydło Zin
Format: A6
Druk: Czarno-biały
Ilość stron: 28
Oprawa: Miękka
ISBN: 978-83-60948-49-1
Data premiery: 01.10.2013 r.
Cena: 10 zł
Przygody delfina Malcolma mogłyby być świetną rozrywka dla młodszych czytelników. Mogłyby (są?), ponieważ nie do końca wykorzystano potencjał, jaki bezsprzecznie posiada komiks stworzony przez Jakuba Grocholę. Opowieść o sympatycznym, aczkolwiek niegrzecznym, pływającym ssaku jest bardzo dobrze poprowadzona, ale brakuje w niej zakończenia. Ogromną siłą tego komiksu jest natomiast humor. Kilkukrotnie podczas lektury, na mojej twarzy pojawił się uśmiech i trzeba to autorowi uczciwie oddać.
Tytułowy bohater ma w głowie tylko zabawy, w tym ulubioną grę komputerową Grand Theft Fish (heh). Malcolm mógłby być zresztą uosobieniem nastoletniej młodzieży, dla której najważniejsze są rozrywki, a obowiązki często schodzą na dalszy plan. Każdy z nas zapewne to przeżywał. Zmieniły się tylko zabawy. Starsi wiekiem czytelnicy ganiali cały dzień za piłką na osiedlowym boisku, a dzisiejsza młodzież spędza czas głównie przed ekranem komputerów. Wracając jednak do komiksu. Kiedy Malcolm bawi się w najlepsze, na przeszkodzie zawsze staje mu mama, która chciałaby, aby jej pociecha zamiast trwonić czas pomagała w pracach domowych. Młodociany delfin ani myśli podporządkować się jej i pewnego dnia zwiewa z domu, wpadając w wir niebezpiecznych przygód. Jak zakończy się dla niego „gigant” dowiecie się czytając ten krótki komiks.
Wspomniałem wcześniej o tym, że nie wykorzystano w pełni potencjału drzemiącego w niniejszym tytule. Grochola zaprezentował w Malcolmie całkiem przyjemny warsztat. Opowieść jest wciągająca, dialogi poprawne, a kreskówkowe rysunki pasują do założonej konwencji, ale... „Ale” jest takie, że jest to komiks skierowany raczej dla młodszych czytelników i jeśli tak, to w moim przekonaniu zabrakło zakończenia morałem, znanym choćby z bajek. Od pierwszego kadru można odnieść wrażenie, że Malcolm powinien nieść ze sobą funkcję dydaktyczną, ale niestety mądrego moralizatorstwa zabrakło w finale komiksu. Szkoda, bo z tej historii można było wyciągnąć więcej. Co prawda starszy czytelnik domyśli się co autor miał na myśli, ale ten młodszy może mieć z tym problem. Niejako otwarte zakończenie, może też sugerować, że autor planuje dalszy ciąg zaprezentowanej historii.
Druga kwestia to oprawa graficzna. Ciężko będzie zainteresować tym zeszytem dziecko, choćby z tego powodu, że jest on czarno-biały. Nie jest tajemnicą, że im bardziej coś jest barwne i kolorowe, tym łatwiej dotrzeć z produktem do młodszych czytelników. W wypadku tego komiksu jest to zauważalne jeszcze mocniej dlatego, że na przykładowych kadrach (kolorowych) prezentuje się on o niebo lepiej. Rysunki Jakuba Grocholi stworzone są niejako do pokazania ich w kolorze. Podwodny świat prezentuje się wtedy zdecydowanie efektowniej, a tak całość wygląda trochę zbyt szaro i ponuro. Ogromna szkoda, że nie udało się wydać Malcolma w kolorze.
Z racji niewielkiego – B6 – formatu rysunki nie należą do największych. W dymkach dialogowych wykorzystano pisaną czcionkę bez zbędnych udziwnień, co pasuje do ogólnej koncepcji komiksu i wygląda w moim przekonaniu ładnie. Całość oprawiona jest miękką okładką.
Podsumowując – Malcolm jest pozycją ze sporym potencjałem „bycia” udaną rozrywką dla młodszych czytelników. Niestety, aby w pełni zachwycać się tym komiksem, tak jak choćby tymi najlepszymi, autorstwa Piotra Nowackiego, należałoby go nieco dopracować. W opisywanym tytule czuć „zinowy klimat”. Pytanie tylko czy dzieciaki go docenią? Starszym czytelnikom może nie przypaść do gustu z zupełnie innych, np. scenariuszowych, powodów.
Malcolm
Scenariusz: Jakub Grochola
Rysunki: Jakub Grochola
Wydawnictwo: Piotr Szreniawski i Mydło Zin
Format: A6
Druk: Czarno-biały
Ilość stron: 28
Oprawa: Miękka
ISBN: 978-83-60948-49-1
Data premiery: 01.10.2013 r.
Cena: 10 zł
Być może ten komiks to właśnie jest mój level rozwoju :D
OdpowiedzUsuńGraficznie do mnie przemawia, ale jeśli nie jest kolorowy to wielka szkoda.
Ano szkoda, że nie ma kolorów. Dużo uroku zabiera temu tytułowi.
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o rozwój, bo choćby komiksy Piotra Nowackiego, które również są dla dzieci, czyta się z ogromną przyjemnością :)