A opowiada ona o miejscu, w którym władze sprawują kobiety, w którym mężczyźni traktowani są po macoszemu ba, nawet nie są dopuszczani do niektórych „zawodów” czy poznawania historii. Ot, trochę taki feministyczny manifest i spełnienie snów niektórych środowisk. Pewnego dnia na Wyspę tą trafia nieprzytomna dziewczyna, która niczego nie pamięta, nie wie, jak się tu znalazła, nie wie nawet kim jest. Przygarnięta przez jedną z mieszkanek tego miejsca stopniowo je poznaje, zapoznaje się z jej historią czy w końcu zaczyna brać czynny udział w życiu, asymilując się zarówno z nim, jak i mieszkańcami. Kotomi snuje tą spokojną momentami historię feministycznej utopii, jednocześnie jednak rozprawiając się z wieloma aspektami życia nie tylko Japończyków. Dodatkowo w niezwykle barwny, żywy sposób czyni sam język jako jednego z głównych bohaterów tej powieści. Bohatera doprawdy brawurowego, który sprawia, że lektura tej pozycji jest tak specyficzna, a zarazem tak przełamująca „czwartą ścianę”, poniekąd dając nam odczucie obcowania z bohaterkami, jakbyśmy byli tuż obok nich. Dość napisać, że początkowe fragmenty książki są w dużej mierze dla nas niemalże niezrozumiałe za sprawą niezwykle ciekawych zabiegów językowych (doskonale oddanych, choć nieco zmienionych względem oryginału przez tłumacza), które sprawiają, że podobnie jak dla Umi (takie otrzymała imię po przybycie na Wyspę główna bohaterka) tak i dla nas mowa rdzennych mieszkańców jest niezrozumiała. Wiele musimy się domyślać, wiele pozostaje i tak tajemnicą, choć pomaga tu nieco znajomość języka japońskiego. Czy to znaki kanji, czy japońskie słownictwo pojawia się dość często? Autorka w sposób niezwykły tworzy tę językową barierę, która wraz z upływem czasu i lektury jest coraz mniejsza, sprawiając, że tak jak Umi, tak i my wraz z poznawaniem historii Wyspy, jej mieszkańców czy religii i wierzeń czujemy się na niej coraz lepiej. Niezwykłe to doświadczenie, którego raczej próżno szukać w innych pozycjach i choć momenty są trudne w odbiorze, to finalnie efekt jest niesamowity.
I choć język jest jednym z głównych bohaterów, to nie jest on jedyny. Tak jak już wspomniałem, autorka tworzy powieść bardzo feministyczną, w której mężczyzna sprowadzony jest do roli osoby mało znaczącej, w której zaburzony jest porządek świata. I mam szczerze pisząc z tym pewien problem. Niestety obraz ukazany w tej książce jest skrajnością w drugą stronę. I nikt – a na pewno nie ja – nie zaprzecza, że w Japonii rola kobiety jest specyficzna (choć i tak dużo się zmieniło na przestrzeni lat), natomiast popadanie w obłęd „przegięty” w drugą stronę jest niepotrzebny w mojej opinii. Z mojej – chciałem to podkreślić dodatkowo – perspektywy, historia Wyspy wzbudza pewien niesmak i nie będę jej wam zdradzał, bo to jeden z mocniejszych punktów tej książki, natomiast mam wrażenie, że to trochę takie „wylanie dziecka z kąpielą”, czyli chęć opowiedzenia o niesprawiedliwości czy dominacji płci, natomiast zabrakło tutaj wyważenia, przez co wszystko skręciło, tudzież obróciło się, o 180%, przez co tak naprawdę rewolucja zatoczyła koło. Pewnie kobiety czytające tę książkę będą miały swoje zdanie, natomiast co by nie myśleć o niej, to docenić trzeba, jak zaangażowana jest to książka. Tego Kotomi w żaden sposób nie odbieram, a że przy tym sama fabuła jest wciągająca, to pomimo swojej opinii o poglądach reprezentowanych przez autorkę, przebrnąłem przez nią bez problemu a wręcz z zainteresowaniem.
Aha, czułem pewien dysonans podczas lektury, gdyż miałem wrażenie, że wyspa, na której toczy się akcja, jest nieco mistyczna, starsza, tajemnicza i taka pierwotna, bo w dużej mierze tak ją przedstawiała autorka, tylko w takim razie co tu robią…samochody? Każdorazowe ich pojawianie się, psuło nieco nastrój i klimat, myślę, że zabrakło tutaj autorce nieco precyzji, jeśli są więc konie czy statki, to taki pojazd jak samochód mogłaby sobie darować.
Jaka jest to więc powieść i czy warto się z nią zapoznać? Według mnie warto i to bez względu na to, jakie poglądy posiadamy. Czasami warto spojrzeć na sprawę z innej perspektywy, to raz, a dwa to należy pamiętać, że to powieść niezwykła, jeśli chodzi o język i stawianie go w roli bohatera. Specyfika tej książki jest niezwykła i choćby dlatego warto się z nią zapoznać, a później cóż…dyskutować na wielu płaszczyznach. Wyjątkowości, jakości i charaktery nie sposób jej odmówić, nawet jeśli z autorką się nie zgadzamy.
Wyspa pajęczych lilii
Autorka: Li Kotomi
Wydawca: bo.wiem
Tytuł oryginału: 彼岸花が咲く島 [Higambana ga saku shima]
Data wydania: 2024-10-25
Liczba stron: 144
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz