środa, 10 lutego 2021

(Recenzja) Tatsuki Fujimoto - Chainsaw Man #2


Specyfika serii stworzonej przez Tatsukiego Fujimoto stoi na najwyższym poziomie. Już przy okazji recenzji pierwszej odsłony Chainsaw Man wskazywaliśmy na szereg oryginalnych i dość odważnych rozwiązań, które autor w niej zastosował. Kontynuacja tylko to uczucie potwierdziła i pogłębiła. Czy jest to tytuł, który każdy przełknie, czy może komuś stanie w gardle niczym ość z wigilijnego karpia? O tym nieco więcej za chwilę.




Na początek miejmy za sobą to, co w tego typu tekście znaleźć się musi, czyli krótkie przybliżenie fabuły. No więc tak. Mamy sobie tutaj pewnego typka, niejakiego Denjiego, który zdradzony przez Yakuzę ledwo uchodzi z życiem, stając się „Demonem Piły Mechanicznej” i to w dosłownym znaczeniu tego słowa – jeśli czytaliście pierwszą część, wiecie, co mam na myśli. Denji trafia do grupy zajmującej się likwidacją innych groźnych demonów, a wśród nowych znajomych sporo jest kobiet. W poprzedniej części stoczył on też bój z Nietoperzowym Demonem, aby uratować kota Power jednej z pięknych bohaterek i członkiń grupy. Aha nie myślcie sobie tylko, że Denji rusza na ratunek z poczucia obowiązku czy chęci ratowania bliskiej mu osoby. Co to, to nie, zapomnijcie. Nasza „Piła mechaniczna” rusza na ratunek, żeby w nagrodę móc…pomacać cycki yhym. Tak, dobrze przeczytaliście. No i nasz Denji pomacał sobie je ostatecznie w drugiej części, ale trochę cały ten fakt go zawodzi. Szkoda tym większa, że w tej odsłonie przyjdzie się całej grupie mierzyć z kimś naprawdę mocnym, więc morale muszą być maksymalnie wysokie. Czy (i w jaki sposób) można więc je podbić? Tak, zgadliście, można…macaniem cycków yhym. Tylko teraz Denji ma dostać coś więcej coś, co sprawi, że macanka będzie dla niego czymś wyjątkowym.

Jeśli więc chcecie popatrzeć jak Denji maca cycki i jesteście zainteresowani tym, jakie rozwiązanie zostało znalezione, aby chłopaka podkręcić, to możecie darować sobie lekturę dalszej części tekstu, tylko śmigajcie zamówić sobie „Chainsaw Man 2”. Jeśli jednak nadal się zastanawiacie, o co tu w ogóle chodzi, to czytajcie dalej…

Tak, druga odsłona serii to jeszcze więcej macanek, cycków, demonów, akcji i niekiedy absurdalnych wręcz pomysłów, nadających tej mandze niewiarygodnej specyfiki. Od waszego poziomu odporności na te wszystkie elementy zależy czy lektura serii będzie dla was przyjemnością, czy udręką. Fujimoto nie bierze jeńców, idzie na całość, a tytuły rozdziałów jak „Macanie” czy „Pocałunek z języczkiem” są tego doskonałym przykładem. Przypominam, że nie mamy do czynienia z hentaiem, tylko komiksem akcji, więc tego typu rozwiązania tym bardziej mogą szokować, a na pewno zaszokowałyby pewną nianię, która swego czasu wzięła na celownik „Dragon Balla”. Jak się okazuje – patrząc na opublikowany na pewnej facebookowej grupie skan nowego prasowego artykułu oskarżającego m/a o całe zło świata – nadal tu i ówdzie znajdą się tropiciele skandalu z historiami z Japonii w tle, więc w tym wypadku mieliby używanie. „Chainsaw Man” jest bowiem tytułem ze wszech miar specyficznym. Nasi bohaterowie to prości „ludzie”, którzy są na bakier z dobrym wychowaniem, co z kolei przekłada się na rubaszny, prosty humor zawarty w tej historii, nagromadzenie seksizmu dokłada swoje więc, jak sami widzicie, musicie się nastroić odpowiednio na lekturę komiksu.

Co jednak ważne, to fakt, że choć może nieco przysłonięte innymi elementami, to jednak w tej mandze są też inne rzeczy. Jest sporo akcji, są naprawdę ciekawi wrogowie naszej ekipy, jest też spore napięcie. Jeśli odfiltrujemy te wszystkie absurdy (?), zostanie nam całkiem niezły komiks akcji, ale jakby nie było, to wówczas seria nie będzie tym, czym de facto jest. Jest bezkompromisowo i albo trzeba mangę tę w całości pokochać, albo w całości ją odrzucić. Już bowiem wiadomo teraz, po drugim tomiku, że Denji bez swoich zapędów nie byłby sobą, a komiks bez tego specyficznego humoru byłby dużo biedniejszy. I trochę szkoda byłoby przez to nie poznać losów ukazanych w głównej osi fabularnej, bo historia demonów, które muszą pokonać, jest całkiem interesująca.

Przy okazji lektury drugiego tomiku warto zwrócić uwagę na to, że manga ta jest rysowana w bardzo prosty, niekiedy umowny wręcz sposób. Spójrzcie na postaci ukazane z dalszej odległości, gdzie są one bardzo uproszczone czy tła, których często wręcz nie ma. Takich momentów jest sporo i są one w przewadze, co nie oznacza jednocześnie, że nie ma scen narysowanych dużo lepiej. Mangakę pochwalić należy za przedstawianie demonów, które są pomysłowe i różnorodne, a sceny walk sugestywne. Tak, zaspokajając waszą ciekawość te momenty, w których jest trochę „fan serwisu”, też są całkiem niezłe, gdyż Japończyk ma rękę do rysowania kobiecych postaci, którym nie brakuje seksapilu. Drugi tomik pokazał, że graficznie tytuł ma dwa oblicza, stąd pytanie, w którą stronę pójdzie dalej.

„Chainsaw Man” jest serią niezwykle specyficzną, do której należy się odpowiednio nastroić. Jedni z was stwierdzą, że to manga głupkowata, inni będą się przy niej doskonale bawić. Bo taki to jest właśnie tytuł, prosty, ale zabawny, nacechowany seksistowskimi żartami, ale też pełen akcji. Pełen absurdów, a jednocześnie wypełniony przemyślaną fabułą. Prosty komiks akcji dla prostych czytelników, dlatego też może ja bawię się przy nim całkiem nieźle, nawet pomimo momentów zażenowania przy kolejnej scenie z cyckami w tle. Jeśli macie w sobie tyle samozaparcia i otwartości, żeby go sprawdzić, to zaryzykujcie, może się wam naprawdę spodobać.

„Chainsaw Man” tom 2

Scenariusz: Tatsuki Fujimoto
Rysunki: Tatsuki Fujimoto
Wydawca: Waneko
Tłumacz: Wojciech Gęszczak
Premiera: 08.12.2020 r.
Oprawa: miękka
Format:  195 x 138 mm
Papier: offset
Druk: cz-b
Stron: 200
ISBN-13: 9788380969247
Cena: 22,99 zł
Tekst powstał na potrzeby portalu paradoks.net.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz