środa, 24 maja 2017

(Recenzja) Junji Ito - "Czwórcio i Szostek - koci pamiętnik Junjiego Ito"

Zasadniczo nawet nie wiem jak zacząć tekst o „Kocim pamiętniku Junjiego Ito”... Zarówno sam pomysł, jak i całe wykonanie mógłby się wydawać tak dziwny, że aż trudny do ogarnięcia. Jako fan twórczości Japończyka nie mogłem sobie jednak odmówić zapoznania się z tym tytułem.








Ten swoisty pamiętnik to niezbyt długa, bo zaledwie stu stronicowa manga, opisująca prywatne życie twórcy i jego przygody z dwójką...kotów, które zamieszkały razem z nim i jego towarzyszką życia. Trochę to absurdalne, jak na pomysł na komiks, przyznacie? Znając twórczość Ito można byłoby założyć, że wyjdzie z tego niezły horror, że koty zaczną atakować ludzi, że zaczną zmieniać się w jakieś najdziwniejsze stwory, wywołując strach i, że w ogóle będzie „bleee” jak to zwykle przy jego twórczości. Szybko jednak okazuje się, że tym razem droga obrana przez mangake jest zupełnie inna, a snuta opowieść przyjmuje zupełnie nieoczekiwany, dla jego fanów, obrót. Otóż historia ta to dość groteskowa, ale jednak w miarę komediowa opowieść okraszona wywiadem, który udzielił on w 2009 roku.




W trakcie dziesięciu rozdziałów Ito ukazuje nam przygody związane z Czwórcią i Szóstkiem, czyli dwoma milusińskimi, którzy zostali sprowadzeni - wbrew początkowej niechęci autora - do rodzinnego domu. Nie spodziewajcie się tu jakiś nieprawdopodobnych sytuacji, gdyż wszystko toczy się wokół normalnego życia. Ito ukazuje tu zabawy ze zwierzakami, przedstawia proces ich akceptacji, a w końcu i zabieganie o względy i inne tego typu przyziemne sprawy. Robi to jednak na tyle umiejętnie, że momentami może być całkiem zabawnie. Ten radosny nastrój nieco kontrastuje, tworząc mocno groteskowy charakter, z kreską Japończyka. Ta jest dokładnie taka, jaka znamy z jego wcześniejszych mang. „Puste” oczy czy najbardziej niewiarygodne i powykrzywiane twarze przywodzą na myśl najgorsze koszmary i w żaden sposób nie pasują do lekkiej historii o kotach. Zabieg ten powoduje, że choć na planszach nie dzieje się nic strasznego, to czytelnik przez cały czas czyta tę mangę w napięciu, czekając na (wydaje się) nieunikniony swego rodzaju „jump scare”. Przyznać trzeba, że zabieg to naprawdę niezwykle oryginalny i budujący niezły klimat, którego z pewnością się nie spodziewamy i tak naprawdę nie oczekujemy.



Przyznaje się bez bicia, że z tą mangą, a szczególnie jej oceną, mam nie lada problem. Po pierwsze Ito zdecydowanie lepiej wypada w historiach grozy niż w gatunku „proza życia”. Owszem być może kociarzy opowieść o zabawach czy sprzątaniu po tych zwierzakach zaintryguje, natomiast myślę, że Japończyk skrzydła rozwija w pełni dopiero wówczas, gdy może ludzi postraszyć lub ich obrzydzić. Z drugiej jednak strony trudno nie docenić pomysłu, ale też wykonania i połączenia historii nieco komediowo-obyczajowej z typowo horrorową kreską,dającą w konsekwencji niezłą groteskę. Po drugie zastanawiam się też, dla kogo tytuł ten jest przeznaczony? Jak już wspomniałem, pierwszą z grup mogą być miłośnicy kotów, którzy od czasów „Cześć Michael!” nie mieli chyba zbyt wielu sposobności przeczytać niczego o tych czworonogach. Pytanie tylko, czy opinia mistrza grozy, która przylgnęła do Ito nie odstraszy potencjalnych czytelników stroniących od grozy? Czy jest to komiks dla fanów jego twórczości? Nie wiem. Z jednej strony to absolutnie nie jest ten Ito, którego znamy z dotychczasowej twórczości i „Kociego pamiętnika Junjiego Ito” nie powinniśmy traktować jako wyznacznik jego stylu, z drugiej jednak z ogromną przyjemnością i zaciekawieniem można spojrzeć na jego prace z zupełnie innej perspektywy. Komiks ten może być, i chyba wręcz powinien, traktowany w kategoriach ciekawostki wydawniczej. Warto byłoby jednak mieć na uwadze, aby nie oceniać twórczości Ito tylko po tym jednym tytule. Owszem daje on tu nam znać, że opinie o jego geniuszu nie są przesadzone, ale nie jest to też tytuł do końca miarodajny.

Najmocniejsza jego stroną w moim przekonaniu jest właśnie oprawa graficzna. Oprawa, w której mieszają się konwencje i, w której Ito potrafi wytworzyć ten nieprawdopodobny klimat, pełen niepokoju i strachu. Myślę, że i samo odwzorowanie zachowań i ruchów czworonogów udało mu się bez zarzutu.



Jak na tak krótki i niewielki objętościowo tomik, na ogromną pochwałę zasługuje jakość wydania. Poza główną historią i wspomnianym wcześniej wywiadem czytelnik znajdzie tu również kolorową galerię zdjęć obydwu kotów, czyli coś, co nie zdarza się często, i posłowie napisane przez Ito. Obwoluta jest efektowna jak zawsze, ale to, że kryje ona nie lada niespodziankę, będzie zapewne dla wielu z was zaskoczeniem. Ciekawe ilu czytelników odkryło zamieszczony na okładce pod obwolutą „easter egg”?

Cóż, podsumowując trudno jednoznacznie ocenić najnowszą propozycję J.P.F-u dla miłośników twórczości Ito. Spektakularny pomysł na autobiograficzną opowieść zapewne nie każdemu przypadnie do gustu, natomiast fani Japończyka zapewne i tak po nią sięgną, aby uzupełnić swoją kolekcję o tę pozycję. Reszta może potraktować to jako mangową ciekawostkę i sprawdzić jak można bawić się formą. W oczekiwaniu na kolejną odsłonę kolekcji grozy, pamiętnik może być chwilą dla każdego z kolei przyjemną chwilą oddechu.

Czwórcio i Szostek - koci pamiętnik Junjiego Ito

Scenariusz: Junji Ito
Reżyseria: Junji Ito
Seria:Czwórcio i Szóstek
Format:145x205 mm
Liczba stron:116
Oprawa:miękka z obwolutą
ISBN-13:9788374715485
Data wydania:22 maj 2017


2 komentarze:

  1. Ja "Czwórcia i Szóstka" bardzo polubiłam i wracam do tej mangi. Ponad rok temu kupiłam angielskie wydanie. Polskie wzięłam głównie dla porównania. Pod względem jakości zdecydowanie wygrywamy. Jedyną wadą polskiej edycji jest brak pewnego istotnego dodatku, który zmienia wydźwięk całego komiksu. Brakuje też posłowia autorstwa żony pana Ito.

    Manga o kotach bardzo mi się podoba. Junji Ito ma doskonały zmysł obserwacji i dobrze oddał zachowanie tych zwierzaków :). Przy tym całość jest naprawdę zabawna, a generalnie nie przepadam za papierowymi komediami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam niedawno ten komiks i zastanawiałam się czy warto po niego sięgnąć. Po tej recenzji jestem zainteresowana :D Tym bardziej, że sama mam kota, który ogromnie wpłynął na moje życie.

    OdpowiedzUsuń