wtorek, 11 czerwca 2013

(Recenzja) Marvano - Grand Prix

II Wojna Światowa była jednym z najtragiczniejszych okresów w historii świata. Śmierć zbierała swoje żniwo, a człowieczeństwo zostało zepchnięte do rynsztoka. Do dziś historycy starają się badać i opisywać zarówno lata wojenne jak i okres poprzedzający tę apokalipsę. Opracowań książkowych powstała niezliczona ilość, na temat II WŚ powstało również nieco komiksów. Grand Prix Marvano, jest natomiast pierwszym, który łączy w sobie opowieść o wyścigach samochodowych z sytuacją w - coraz bardziej - nazistowskich Niemczech i Europie, która patrzyła na posunięcia Hitlera z ignorancją.





Już sam rzut oka na tylną okładkę, pozwala nam spostrzec, że komiks ten zapewni nam doskonałą rozrywkę, ale i będzie to dzieło o dużej wartości historycznej. Wystarczy wymienić TVP Historię i Fokus Historię, jako patronów medialnych. Po lekturze komiksu, można śmiało stwierdzić, że znaleźli się oni tam nieprzypadkowo.

Grand Prix to dzieło belgijskiego rysownika, Marka Van Oppena – znanego bardziej pod pseudonimem Marvano – który ma na swoim koncie m.in. stworzenie komiksu zatytułowanego Berlin. Opisywany komiks, w oryginale, wydany został w trzech częściach. Polscy czytelnicy (dzięki Egmontowi) mają okazję cieszyć się albumem zbiorczym i przyznać trzeba, że wydawnictwo stanęło na wysokości zadania. Za cenę 80zł otrzymujemy komiks, który jest naprawdę ładnie wydany. Już sama okładka – miękka ze skrzydełkami - sprawia dobre wrażenie. Umieszczono na nim rysunek z drugiej części trylogii Marvano. W środku, poza samym komiksem, dostaniemy rysunki-plany ówczesnych torów wyścigowych, a także przedmowę napisaną przez kierowce rajdowego (Jacke Ickx) oraz posłowie rysownika Evera Meulena.



Sam komiks natomiast robi ogromne wrażenie jeśli chodzi o oprawę graficzną. Jest jednym z najładniej narysowanych, które miałem przyjemność czytać i oglądać. Ludzkie twarze przedstawione są w realistyczny sposób, dzięki czemu bez problemu rozpoznamy Fuhrera czy ministra propagandy Gobbelsa. Co ciekawe członkowie SS czy SD ukazani są bardzo często w radosnych pozach i z uśmiechniętymi wyrazami twarzy, co lekko dziwi, bo powszechnie wiadomo, że do przyjemniaczków to oni nie należeli. Jeśli jednak ludzie przedstawieni są w sposób dobry, to tła są prawdziwym majstersztykiem. Godne podziwu jest ukazanie przez Marvano różnego rodzaju szczegółów, poczynając od reklam okalających tory wyścigowe, poprzez bardzo dokładne przedstawienie nazistowskich gadzinówek w stylu Volkischer Beobachter czy wyglądu czołówki Die Deutsche Wochenschau (Niemieckiej Kroniki tygodniowej), a kończąc na tablicach wyników. Autor zadbał nawet o to, aby w momentach, w których odgrywana jest muzyka, pokazane były (w dymkach dialogowych) nuty na pięciolinii! Z nieukrywaną przyjemnością skupiałem się na tych, pozornie mniej ważnych elementach kadrów. Co ważne – jeśli nie najważniejsze przy tego typu komiksach – rysownik oddał również ducha i klimat wyścigów, składając kierowcom hołd za ich poświęcenie i codzienne ryzykowanie własnego życia. Bolidy prezentują się okazale, a sceny rajdowe są niezwykle dynamiczne. Warto również wspomnieć o pięknych widokach, na których bez problemu rozpoznamy charakterystyczne miejsca takie jak uliczny tor w Monte Carlo. Co również godne podkreślenia z zachowanym przedwojennym klimatem. W warstwie graficznej, nie ma się absolutnie do czego przyczepić. Dla mnie jest to dzieło genialne, do którego warto wracać, aby rozkoszować się kolejnymi kadrami.



Nieco słabiej komiks wypada jeśli chodzi o scenariusz. Nie chce być źle zrozumiany. Nie jest on słaby, ale odniosłem wrażenie, że autor nie mógł do końca się zdecydować o czym ma to być komiks. Mamy tu wyścigi samochodowe, mamy ukazane kolejne kroki prowadzące do wybuchu II WŚ, mamy wątek szpiegowski i dodatkowo jeszcze dostajemy wplecione w fabułę ciekawostki z tamtego okresu, jak choćby ta o wymyśleniu kserokopiarki czy o emisji w studiu Columbia słuchowiska radiowego Wojna Światów. Taki natłok wątków powoduje, że nie można napisać, o czym ten komiks tak naprawdę jest. Żaden z nich nie osiąga jakiejś zdecydowanej przewagi. Osoby liczące na komiks „sportowy” mogą mieć wrażenie, że umieszczono w nim za dużo wojny i polityki, a Ci którzy na nią liczą, stwierdzą, że przeważa w nim wątek wyścigowy.



Poza tym Grand Prix jest dziełem niezwykle ciekawym i to pomimo tego, że akcja nie toczy się jakoś przeraźliwie szybko – poza bardzo dynamicznymi scenami wyścigów - i nie ma tu scen rodem z Jamesa Bonda. Jest wspomniany wyżej wątek szpiegowski (i wielka polityka), ale prowadzony raczej w spokojny i powolny sposób. Marvano skupia się na tym, aby ukazać rozwój sportu motorowego – podkreślając jak niebezpieczny on jest – na tle przedwojennych Niemiec, w których coraz większą popularność zdobywał Fuhrer. Autor nie omieszka również wytknąć jak działa propaganda i jak można manipulować faktami oraz ukazać jak naiwne było myślenie niemieckiego społeczeństwa, które nie dopuszczało do siebie tego, że Żydom może stać się krzywda. Znamienne jest tu zdanie wypowiedziane przez jednego z bohaterów - „Przecież nie zabiją nas wszystkich”. Jak niewiele zabrakło, aby fakt ten się dokonał wszyscy wiemy. Autor tworząc komiks, korzystał z wielu dostępnych źródeł, dzięki czemu jest w nim bardzo dużo historycznych faktów i to zarówno tych znanych, jak i tych mniej popularnych. Taki zabieg sprawił, że powstał komiks niemalże dokumentalny, co oczywiście przełożyło się bezpośrednio na jego wartość merytoryczną. Oczywiście nie wszystkie zdarzenia miały miejsce, a bohaterowie żyli w rzeczywistości, ale nawet jeśli postać została zmyślona, to wzorowano ją na kimś, kto żył naprawdę.



Coś co zwróciło moją uwagę to dobrze opracowane i - z godną podziwu szczegółowością - ukazane przypisy. Tłumaczono w nich dosłownie wszystko. Dzięki temu nawet ktoś kto nie zna języka czy to angielskiego czy niemieckiego, wie co napisane jest na reklamach, w gazetach, na tabliczkach. W przypisach wyjaśniono również wydarzenia polityczne/historyczne, o których mowa w komiksie (np. Noc Długich Noży).

Podsumowując – kupując Grand Prix, miałem w stosunku do niego ogromne nadzieje. Teraz, po lekturze mogę śmiało napisać, że mnie nie zawiódł. Drobny, scenariuszowy minus nadrabia warstwą graficzną. Album narysowany jest naprawdę pięknie, a fabuła nie nudzi. Z czystym sumieniem polecam go praktycznie wszystkim miłośnikom komiksu, ze szczególnym uwzględnieniem miłośników historii. Będzie to dla nich z pewnością ciekawe przeżycie. Mnie zainspirowało do głębszego zapoznania się z tematem kierowców rajdowych w III Rzeszy. Polecam.

Grand Prix

Wydawnictwo: Egmont
Wydanie I: 5/2013
Tytuł oryginalny: Grand Prix: Renaissance / Rosemeyer! / Adieu
Wydawca oryginalny: Dargaud
Rok wydania oryginału: 2010 / 2011 / 2012
Liczba stron: 176
Format: 190x260 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: offsetowy
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-237-4792-5
Cena z okładki: 79,99 zł

1 komentarz:

  1. Właśnie kupiłem ,,Dallas Barr". Podobno ten komiks nieźle wymiata.

    OdpowiedzUsuń