Cóż, można takie życie lubić lub nie, ale faktem jest, że wielkie firmy w dużej mierze zawładnęły światem (widoczne jest to np. w Japonii, gdzie niemalże za symbol uchodzić mogą tzw. salarymani) i chętnych do dołączenia do wyścigu szczurów nie brakuje. To właśnie im powinna być zadedykowana powieść „Hodowca świń” autorstwa Anny Zacharzewskiej, która 13 września ukaże się na rynku. Autorka w swojej książce w pewien sposób rozprawia się z trudną codziennością pracowników korporacji.
„Siedem osób uwikłanych w zagadkową śmierć. Kilka dni jak z najgorszego snu. I jeden człowiek, który rozpętał piekło. Kto chce przeżyć, musi walczyć i przetrwanie. Gra pozorów staje się rozgrywką o życie.”
Te kilka zdań umieszczonych na tyle okładki sugerować może, że będziemy mieli do czynienia z rasowym thrillerem, książką, w której dominować będzie sensacja, poczucie zagrożenia i walka o przeżycie. Od razu wyprowadzę was z błędu. Elementy te owszem będą obecne, aczkolwiek nie zdominują one całej czterystustronicowej książki. I powiadam wam, że w żadnym wypadku nie można traktować tego jak wady.
Rafał – szef firmy produkującej wędliny i jego podwładni starający się za wszelką cenę mu dogodzić. O to jest ciężko, gdyż szef jest wyjątkowych chamem i despotą, czerpiącym radość z poniżania drugiej osoby. Jego radość jest tym większa, im jego podwładni są słabi, za słabi na to, aby zareagować, bojąc się utraty pracy. To sprawia, że Rafał na każdym kroku ich poniża, czerpiąc z tego uciechę. Kwintesencja wszystkiego, co najgorsze pojawia się wówczas, gdy Rafał wpada na pomysł, aby zabrać całą grupę na wyjazd integracyjny do gospodarstwa wiejskiego. Tam, zaczynają się kłopoty, a poszczególni bohaterowie pokazują swoją prawdziwą twarz.
I choć rzeczywiście w pewnym sensie mamy tu do czynienia z thrillerem, to jednak w głównej mierze, według mnie, jest to powieść obyczajowa, książka piętnująca tak często spotykane zachowania pracowników korpo. Zanim nasza pracownicza załoga wsiądzie bowiem do autokaru, który ma ich wywieźć na „koniec świata”, czytelnik będzie miał za sobą sporo ponad połowę książki. Pytacie co więc dzieje się przez ponad dwieście stron? Dzieje się sporo, choć nie jest to standardowa akcja. Zacharzewska wykorzystała w swojej powieści ciekawy pomysł polegający na tym, iż każdy z rozdziałów ukazany jest z perspektywy innego bohatera. W każdym kolejnym z nich skupia się ona na innym pracowniku, dzięki czemu jesteśmy w stanie dość dogłębnie poznać losy każdego z osobna, jego życie prywatne i problemy, z jakimi się w nim mierzy, a także stosunek, jaki ma do Rafała i swojej pracy. To naprawdę doskonały pomysł, gdyż autorka tworzy wiarygodny i rozbudowany obraz psychologiczny każdego z bohaterów biorących udział w tej nietypowej grze. Po takim wprowadzeniu nie sposób nie zżyć się z bohaterami i wyrobić sobie o nich opinii, a w konsekwencji kibicować lub życzyć im jak najgorzej. Dopiero wówczas, gdy każdy z korpoludków nie będzie miał przed nami tajemnic, Zacharzewska pchnie akcję do przodu właśnie w kierunku thrillera z dość zaskakującym rozwiązaniami, aczkolwiek jednak pewne zdarzenia będą dla nas przewidywalne już dużo wcześniej przed finałem. Część z nich wyda się też mało prawdopodobna. Czytając „Hodowcę świń”, odniosłem wrażenie, że autorka zdecydowanie lepiej czuje się jako osoba opisująca psychologiczne aspekty niż jako autorka powieści sensacyjnych.
Przez całą lekturę tej książki ciężko pozbyć się poczucia fatalizmu, który wynika z tego, jak traktowani są pracownicy. Przewyższający swojego szefa pomysłowością, wiedzą, a pewnie i inteligencją, dają mu się jednak stłamsić. Niestety często tak wygląda praca „szarego Kowalskiego”, więc trzeba zgodzić się ze stwierdzeniem, że książka ta jest przejmująco prawdziwa. Wiele dramatów podobnych do tych opisanych przez Zacharzewską można spotkać na co dzień w polskich domach i firmach. I to właśnie spojrzenie w ten normalny świat i normalne życie, w którym nie brak problemów, jest najmocniejszym elementem tej książki. Drugim, równie mocnym jest to, jak autorka świetnie potrafi ukazać rozgrywkę między poszczególnymi postaciami, jak dostrzega zmiany zachodzące w nich samych wraz z rozwojem akcji i przesuwaniem kolejnych granic absurdu przez Rafała. To w połączeniu z bardzo łatwo przyswajalnym stylem pisarki powoduje, że mimo pozornie powolnego rozwoju akcji czytamy tę książkę z zapartym tchem, co rusz samemu sobie zadając pytanie, co ja zrobiłbym w danej sytuacji. Czy miałbym w sobie tyle odwagi, aby zareagować, czy podobnie jak postaci stworzone przez Zacharzewską siedziałbym cicho, dając się pogrążyć?
„Hodowca świń” jest książką dzięki, której mamy szansę zajrzeć do środka przegniłego świata korporacyjnego. Możemy zaobserwować psychologiczne aspekty życia w tym świecie i beznadziei, w jakiej przychodzi „być” korpoludkom. Autorka te wszystkie psychologiczne i autentyczne obrazy okrasiła pewną dawką sensacji, co tylko wzmocniło jej odbiór. Czy jest to więc pozycja, którą warto się zainteresować? Z pewnością tak, gdyż Anna Zacharzewska stworzyła w niej bardzo realistyczny obraz będący w pewnym sensie też łatwo odczytywaną metaforą. Jej bohaterowie są niezwykle prawdziwi i szczerzy w tym, co robią a przy tym ludzcy. Takie osoby na co dzień mijamy na ulicy, nie zastanawiając się nad tym, czy są zadowoleni ze swojej pracy, swojego szefa. Zacharzewska stworzyła też w tej książce bardzo brutalny i bezkompromisowy świat, w której wygrać może tylko najsilniejszy i pozbawiony skrupułów. Wyścig szczurów trwa i nie nic nie zapowiada jego zakończenia...
Hodowca świń
Autor: Zacharzewska Anna
Wydawnictwo: Burda Publishing Polska
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Ilość stron: 400
Numer wydania: I
Data premiery: 2017-09-13
Świetny blog. Uwielbiam czytac tego typu blogi. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuń