wtorek, 15 stycznia 2013

(Recenzja) Errata do recenzji czytnika Trekstor Pyrus

Od mojej recenzji „Pyrka” minęło już trochę czasu, a dokładniej ponad trzy miesiące. Są to też moje pierwsze miesiące z czytnikiem w ogóle. Im dłużej się używa jakiś sprzęt, im więcej się o nim, jak i o całej e-bookowej tematyce, wie, pojawiają się inne spostrzeżenia. Coś, co kiedyś drażniło, dziś nie ma znaczenia, a w to miejsce uwidaczniają się inne, zdecydowanie poważniejsze wady. W związku z tym postanowiłem napisać, erratę do tamtej recenzji. Zapraszam do czytania.

Drugie wrażenie


Już nie tak pozytywne, jak zaraz po zakupie. Owszem, nadal spełnia swoją podstawową rolę, czyli można na nim czytać, ale… no właśnie pojawia się sporo tych „ale”. Pierwsze z nich to wygląd. Patrząc z perspektywy czasu, „Pyrek”, jest po prostu brzydki. Porównując go z innymi czytnikami sprawia wrażenie bardzo topornego i tandetnego. Sytuację ratuje założona na niego okładka, która dodaje mu trochę blasku. Szkoda, tylko że jest tak trudno dostępna. Do okładki jeszcze wrócę w dwóch zdaniach w dalszej części.

Najważniejsza sprawa to cena. Cena, która trzy miesiące wydawała się bardzo doba i okazyjna, bardzo szybko stała się mało konkurencyjna. A to wszystko za sprawą wprowadzenia do sprzedaży przez ten sam sklep (Empik), Pocketbooka 611 w cenie niewiele wyższej od "Pyrka". Model z wbudowanym WiFi kosztuje, zaledwie 70zl więcej, nie mówiąc już o czytniku Kindle. Co ciekawe ten pierwszy pojawił się, zaledwie po kilku tygodniach od premiery Pyrusa… cóż można się było wstrzymać trochę z zakupem.

Jakość wykonania

Ogromny plus, który docenia się bardziej, z każdym kolejnym dniem używania to przyciski do przewracania stron, umieszczone po obydwu stronach. Świetne i praktyczne rozwiązanie. Podczas każdego seansu z e-ksiązką jest tak, że korzystam z każdego z nich. Nie muszę się zastanawiać jak chwycić czytnik, abym mógł przełączyć stronę. Za to ogromny plus, a zarazem podpowiedź dla pozostałych producentów czytników. Diabeł podobno tkwi w szczegółach.

Ponieważ nic w przyrodzie nie ginie, to musi być tez minus. Ten jest w tym czytniku ogromny, dla niektórych pewnie dyskwalifikujący, a mianowicie pozostałe przyciski. Te są tragiczne, ciekaw jestem ilu z Was udało się za pierwszym razem skorzystać z funkcji „Home”? Mnie nie udaje się to praktycznie nigdy, wymaganym minimum są, co najmniej dwie próby. Pozostałe trzy klawisze też pracują topornie, trzeba utrafić go pod odpowiednim kątem, aby zadziałał. Baaardzo męczące. Nie można się, za to czepiać, „strzałek”, które działają w miarę solidnie.

Na gumowej obudowie pozostają ślady palców, które trudno zetrzeć, ale tego można się było spodziewać. Jeszcze jedna kwestia, gniazdo ładowania. Nie wiem, czy to problem „Pyrków” ogólnie, czy coś jest z moim egzemplarzem, ale bardzo ciężko podłącza się przewód usb. Ten w pewnym momencie blokuje się i trzeba go mocniej docisnąć, aby umieścić w gnieździe. Miejmy nadzieję, że po dłuższym używaniu, nie ulegnie ono uszkodzeniu.

Oprogramowanie i korzystanie z urządzenia

I tu zaczynają się najbardziej strome schody. Najchętniej „spuściłbym zasłonę milczenia” na tą kwestię, ale nie mogę. Oprogramowanie w Trekstorze to TRAGEDIA. Poczynając od przełączania stron, a kończąc na wczytywaniu książek. Normą jest to, że po wciśnięciu przycisku „następna strona”, czytnik w żaden sposób nie reaguje. Czekamy, czekamy… cierpliwie czekamy i nic się nie dzieje. Podenerwowani wciskamy, więc jeszcze raz i… trafia nas szlag. Czytnik przerzuca dwie strony od razu. Cierpliwie, więc wracamy do poprzedniej i za jakiś czas całą operację powtarzamy na nowo. Przyznacie, że można się zdenerwować? Co ciekawe, zaobserwowałem, że dzieje się tak najczęściej, gdy używamy przycisków, umieszczonych po lewej stronie.

Sytuacje pogarsza fakt, że nie można zainstalować aktualizacji oprogramowania. Błąd ten był już wielokrotnie opisywany także nie będę się nad nim rozpisywał. Po krótce. Aktualizacja pobrana ze strony producenta, po pobraniu do komputera nie chce zainstalować się na czytniku. Interweniowałem w tej sprawie w Empiku, ale moja @ korespondencja nie przynosi żadnych rezultatów. Ostatnia odpowiedź pracownika sklepu, mówiła o tym, żeby zainstalować Trekstor Suite i za jego pomocą przeprowadzić aktualizację. Tragikomedia całej sytuacji polega na tym, że tego oprogramowania również w żaden sposób nie idzie zainstalować… Ani Empik ani producent nie zrobili chyba nic, aby pomóc swoim klientom, co z pewnością będzie przez wszystkich zapamiętane przy następnych zakupach czytników.



Wiele też czytałem o pracy czytników podczas mrozów, mamy zimę  (co prawda nie jakąś ekstremalną, ale jednak), korzystam z "Pyrka", codziennie w drodze do i z pracy i nie zaobserwowałem wielkich problemów. Przy bardzo niskiej temperaturze pracuje nieco wolniej, ale nie jest to zmiana ogromna. Wydaje się, więc, że dodatkowe zabezpieczenie chroniące przed temperaturami nie jest potrzebne.

Zaletą jest też to, że czytnik zapamiętuje ustawienia czcionki dla poszczególnych stron. E-booki, w różnych sklepach są różne, raz korzysta się z czcionki najmniejszej, raz np. średniej. Wygodne rozwiązanie, że po wybraniu odpowiedniej pozostaje ona taka, jaką sobie zażyczymy. Wśród opinii użytkowników, można zauważyć, że Ci, którzy korzystali z czytników innych producentów narzekają, na brak możliwości powrotu do ostatniej czytanej strony po wyłączeniu urządzenia. Rzeczywiście w Pyrusie, po wyłączeniu i włączeniu zostajemy przekierowani do menu głównego, z którego to, dopiero możemy włączyć książkę, którą czytamy (tu już wyświetli się nam strona, na której zakończyliśmy czytanie).

„Ghosting”, o którym pisałem w poprzedniej recenzji udało się wyeliminować poprzez odświeżanie, co stronę. Ważne jest to, że nie zauważyłem wielkiego wpływu na żywotność baterii.

Nieco zaczęło mi, natomiast przeszkadzać to, że trzeba zgrywać książki „po kablu”. Funkcja WiFi i zgrywanie bezpośrednio na czytnik ze sklepu, czy z e-maila jest zdecydowanie wygodniejsza. Jest też druga strona tego, że Pyrus jest taki ubogi, a mianowicie to, że nic nas nie rozprasza podczas lektury. Nie mamy tu możliwości wejścia do sieci, nie można zagrać w żadną grę itp. Korzystając z Trekstora mamy czystą przyjemność czytania. Nic więcej. Mi to odpowiada.



Pyrus z różnego rodzaju plikami, radzi sobie bardzo znośnie. Co prawda zdarzyło mi się, że nie chciał otworzyć pliku EPUB (przekonwertowanego przez Calibre’a), a z PDF-em sobie radził. Nie zdarza się to często i zrzucam tutaj winę na generowanie pliku przez program, a nie sam na czytnik. Bez problemu, natomiast obsługuję format MOBI.

W Trekstorze wykorzystano kilka prostych i ciekawych rozwiązań poprawiających, jakość czytania. Dostępny jest, choćby zegar, który wbrew pozorom często się przydaje. Jest też miejsce na wyświetlanie liczby stron, które już przeczytaliśmy i ich liczbę ogólną. Często można się spotkać z twierdzeniem, że na czytnikach czytamy to, czego wstydzimy się czytać w formie papierowej (i coś w tym jest). Pół żartem pisząc, przy Pyrusie jest to nieco utrudnione, bowiem w lewym górnym rogu wyświetla nam się tytuł strony. Przy wścibskich współtowarzyszach podróży komunikacją miejską, nie ukryjemy, ze czytamy właśnie np. soft porno, czyli „50 twarzy Greya” :)

Bateria

Tutaj pozytywne zaskoczenie. Pomimo tego, że od mojego pierwszego włączenia minęło już ponad trzy miesiące to „Pyrek”, ładowany, był zaledwie raz. Nie liczę, krótkich, doładowań, które mają miejsce podczas przerzucania z komputera na czytnik książek. Jest to o tyle ważne, że z czytnika korzystam codziennie, po kilka godzin. Naprawdę wynik imponujący, na który wpływ ma na pewno fakt, że nie posiada dodatkowych „instrumentów” jak wspomniane wyżej gry, czy dostęp do Internetu. Taka żywotność pozwala nam zapomnieć o ładowarce, nawet, kiedy wybieramy się na bardzo długie wakacje. Brawo!

Akcesoria

Tak, jak już wspomniałem na początku tekstu, bardzo udana jest okładka dedykowana do tego urządzenia. Nie wiem, dlaczego, Empik nie stara się, aby była ona bardziej dostępna dla kupujących? Tam, gdzie w salonach są jeszcze wystawione Pyrusy, nie widać niestety żadnego egzemplarza okładki do kupienia. A szkoda, bo spełnia ona swoje role znakomicie. Chroni czytnik, przed przypadkowym uszkodzeniem, a także przed niską temperaturą. Zdecydowanie poprawia jego wygląd, korygując większość wad wizualnych. Minus jest taki, że nieznacznie, ale jednak się wyciera, pozostawiając świecące ślady. Jest to szczególnie widoczne w miejscach, gdzie umieszczone są magnesy przytrzymujące okładkę po złożeniu. Poza tym, jest ona naprawdę udana i polecam wszystkim, posiadającym „Pyrka”, aby mimo trudności ze zdobyciem podjęli próbę zakupu. Warto, w przeciwieństwie do ogólnodostępnych, neoprenowych pokrowców.

Podsumowując

Czytnik spełnił swoją rolę, a mianowicie pozwolił mi sprawdzić, czy e-czytanie jest dla mnie. Pomimo początkowych obaw, przekonałem się, że ma ono wiele zalet, poczynając od wygody, a kończąc na cenach książek, które przy częstych promocjach można nabyć, nie nadwyrężając zbytnio swojego budżetu.

A samo urządzenie? Cóż, nieco rozczarowało. Nadal jest to budżetowy, skromny czytnik, mający służyć nam tylko do pochłaniania kolejnych lektur, ale jego oprogramowanie sprawia, że często zamiast skupiać się nad samym czytaniem to denerwujemy się na jego prace. Dopóki ktoś nie popracuje nad poprawką, którą można zainstalować (!), dopóty czytnik ten będzie przeznaczony tylko dla najmniej wymagających użytkowników. Przy obecnej cenie, choćby Pocketbooka, myślę, że nie powinno być problemu z podjęciem decyzji, które urządzenie wybrać. Trekstor Pyrus, jest już chyba traktowany po macoszemu nawet przez sprzedawcę i producenta. Być może wpływ na to miał spór o wykorzystanie e-papieru w tym czytniku?

Nie będę Wam odradzał, jego zakupu, ale ja, gdybym miał zakupić teraz czytnik, to raczej nie byłby, to „Pyrek”. Zapewne, gdyby jego oprogramowanie było lepsze, to i moja ocena byłaby wyższa. Wdzięczny jednak jestem mu za jedno. Za to, że dzięki niemu zapoznałem się z e-bookami i, że dzięki niemu, kupując kolejny czytnik, będę już wiedział, na co zwracać baczną uwagę. Pyrus, to kolokwialnie rzecz ujmując, takie e-czytnikowe przedszkole. Po przejściu pewnego etapu, czas na wyprawę do szkoły. Tą może być…. W wolne miejsce wpiszcie sobie każdy inny, bogatszy model czytnika. Pamiętajcie tylko o jednym. Musi być koniecznie z e-papierem. W moim wypadku, myślę, że będzie to tak chwalony przez czytelników Kindle.

PS. Tych, którzy mimo wszystko się nie zrazili zapraszam do wyprawy po salonach. W niektórych „Empikach”, można je jeszcze zakupić. Niestety, opcja taka nie jest dostępne przez stronę internetową. Taka podpowiedź, „Pyrka” na pewno można jeszcze kupić w Porcie Łódź.


PS 2. Recenzję "Pyrka" można przeczytać również na największym, polskim portalu traktującym o czytnikach i e-bookach swiatczytnikow.pl. Zachęcam do codziennych odwiedzin tej witryny.

PS 3. Ciekawa recenzja również na blogu --> cyfranek.booklikes.com








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz